DziadBorowy,
Zarzucacie w tej dyskusji ograniczanie pierwszego, zupełnie pomijając drugie.
Przypomnijmy sobie, czego ta dyskusja dotyczy:
http://polska.newsweek.pl/arcybiskup-joz...440,1.html
„Wielu molestowań udałoby się uniknąć, gdyby relacje między rodzicami były zdrowe. Niewłaściwa postawa wyzwala się, kiedy dziecko szuka miłości. Lgnie, szuka. I zagubi się samo, i jeszcze drugiego człowieka w to wciąga".
Do pasussu "Lgnie i szuka", wszystko jest w porządku - można widzieć w tej wypowiedzi zatroskanie biskupa kondycją rodziny. Ale, ostatniego zdania nie da się obronić. A co gorsza, jest ono usprawiedliwieniem postępków duchownych zachowaniem dzieci, a w połączeniu z wcześniejszym fragmentem, przerzucaniem odpowiedzialności za czyny pedofilskie, na rodziców.
Mnie ta wypowiedź poraża głupotą, ale nie czuję się nią obrażony. Lecz nie odbieram innym prawa do odmiennej interpretacji. I od tego są sądy, by to ocenić.
Cytat:Nikogo nie oskarżył. (oskarżenie byłoby gdyby zarzucił komuś pedofilię - wówczas faktycznie byłaby to inna sprawa jednak tego czegoś takiego ciężko się tam dopatrzeć nawet przy maksymalnej ilości złej woli i antyklerykalnego zacietrzewienia). Wskazał jedynie jakie są jego zdaniem przyczyny. Częściowo wskazał je prawidłowo, częściowo nie - ale polskie prawo na całe szczęście za coś takiego reperkusji nie przewiduje. I mam nadzieję, że tym,którzy marzą o zamykaniu innym ust , niezależnie z której są strony nie uda się doprowadzić do tego, że kiedykolwiek reperkusje prawne będą.Kolejny raz prostuję - nie chodzi o zamykanie ust. Chodzi o odpowiedzialność za słowa, zwłaszcza u ludzi ze świecznika. Gdyż wywołują one określone konsekwencje społeczne. Z jednej strony mamy prawo do swobodnej wypowiedzi, z drugiej, prawo do dochodzenia przed sądami sprawiedliwości za publiczne pomówienia.
Zarzucacie w tej dyskusji ograniczanie pierwszego, zupełnie pomijając drugie.
Przypomnijmy sobie, czego ta dyskusja dotyczy:
http://polska.newsweek.pl/arcybiskup-joz...440,1.html
„Wielu molestowań udałoby się uniknąć, gdyby relacje między rodzicami były zdrowe. Niewłaściwa postawa wyzwala się, kiedy dziecko szuka miłości. Lgnie, szuka. I zagubi się samo, i jeszcze drugiego człowieka w to wciąga".
Do pasussu "Lgnie i szuka", wszystko jest w porządku - można widzieć w tej wypowiedzi zatroskanie biskupa kondycją rodziny. Ale, ostatniego zdania nie da się obronić. A co gorsza, jest ono usprawiedliwieniem postępków duchownych zachowaniem dzieci, a w połączeniu z wcześniejszym fragmentem, przerzucaniem odpowiedzialności za czyny pedofilskie, na rodziców.
Mnie ta wypowiedź poraża głupotą, ale nie czuję się nią obrażony. Lecz nie odbieram innym prawa do odmiennej interpretacji. I od tego są sądy, by to ocenić.

