Ja za młodu, nawet za bardzo młodu, tak w wieku 6-9 lat, uwielbiałem komiksy. Tylko że w tych czasach było ich na polskim rynku bardzo mało: kapitanowie Żbik, Kloss i coś tam jeszcze. Z kolei komiksy obcojęzyczne bywały dostępne na bazarach i w prywatnych antykwariatach, ale za horrendalne ceny. Z braku więc komiksów bardzo wcześnie zacząłem sięgać książki, co też mi pozostało do dziś.
Gdy sobie to wszystko analizuję z perspektywy tych 45 lat, wydaje mi się, że mógłbym (tak jak miliony ludzi) pozostać na etapie komiksowym, potem telewizyjnym, no a potem jutubowym, i nic poza tym. Zasługa siermiężnej komuny, że tak się nie stało?
Gdy sobie to wszystko analizuję z perspektywy tych 45 lat, wydaje mi się, że mógłbym (tak jak miliony ludzi) pozostać na etapie komiksowym, potem telewizyjnym, no a potem jutubowym, i nic poza tym. Zasługa siermiężnej komuny, że tak się nie stało?
