Casus wspomnianej już dziurki od klucza ;-) Tak samo nikt nie ogląda porno, nie słucha disco polo i nie czyta harleqinów albo playboya. A jak już to tylko dla beki albo dla artykułòw :-D No po prostu nikt sie tym nie zajmuje a wiekszosc internetowej treści to golizna, najwiecej płyt sprzedał BayerFull, na yt najwięcej odsłon mają hity z remizy a w primetime'ie lecą paradokumenty i showy maści różnej a harleqiny i brukowce kosztuja grosze bo maja nakłady wieksze od wszystkich podręczników szkolnych z całego świata razem wziętych... A to tylko w polsce. Na razie jeszcze dominuje trend że chwalenie sie tym jest passe i be i w ogóle, ale już sie przebija do głòwnego nurtu że niby kontestujemy i beka, ale jak co do czego to każdy słyszał i gwiazdy zachwalają w tv... Krąg odbiorców sukcesywnie rośnie, bo i do mainstreamu coraz więcej (nie)pożądanych treści sie przebija. A jak coś znasz i choćby mimochodem powtarzane regularnie słyszysz to sie przyzwyczajasz. A jak sie przyzwyczajasz to trzeba wieksza dawke i nowa odsłone żeby sie nie przejadło. Codziennie odgrzewane kotlety nie smakują już tak jak za pierwszym razem. Ale to że kelnerzy troche menu zmieniaja wcale nie znaczy że ich gościom zmienił sie gust albo że gości ubyło. Po prostu kotleta wsadzą w bułke, rzucą do bigosu,ochlapią musztardą a im wiecej je, tym wiecej sie produkuje. Taki recykling umysłowego fast foodu.
Sebastian Flak

