Sofeicz napisał(a):To może coś na temat.Ta konstruktywna krytyka to taki wytrych. Zamknięcie ust interlokutorowi, bo przecież żadne stosy nie istniały, a Indianie w Ameryce zostali zabici przez chrześcijańskie bakterie, a KK jest niewinny. Oni tylko chcieli dobrze, a wyszło jak zawsze, zatem jeśli ktoś widzi rzeczy tak, jak naprawdę się miały i podaje cytaty z odnośnych pism: na przykład Schopenhauera, uznaje się to za bredzenie, bo przecież 'moja prawda jest najmojsza, a ty jesteś gupi'. Ot, taki gimnazjalny poziom dyskusji.
Lumber napomknął coś o konstruktywnej krytyce KK.
Jak sobie wyobrażacie takową (zakładając, że jesteście ateistami)?
Konstruktywna zakłada jakąś chęć dopomożenia i poprawy.
Nie bardzo sobie to wyobrażam.
Jako ateista raczej życzę KK okopywania się w ortodoksji, straszenia ogniem piekielnym wszystkich 'alienas', wymyślania ateistom od zwierząt i morderców.
Najgorsze, co się może ateistom przytrafić to taki empatyczny memłok, jak Franciszek.
Zatem Sofeiczu, zapamiętaj: KK jest niewinny, a każdy, kto podniesie nań rękę niech będzie pewny, że mu tę rękę KK odrąbie.
Podobnie jest z głoszeniem prawdy o 'religii miłości': kiedy się pokazuje, że w tej religii nie było i nie ma miłości - tylko interes, wygoda i kasa, to zaraz zjawiają się watykańskie ratlerki, które tylko głośno szczekają, religijne krowy bez znaczenia, które tylko głośno ryczą; a przecież wiadomo, że krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje.
"Nic nie jest potężniejsze od wiedzy; królowie władają ludźmi, lecz uczeni są władcami królów".

