Hah, w moim dawnym miejscu zamieszkania (do połowy lat 90-tych, zanim fabryka nie upadła poprzez rozparcelowanie powodując tym samym rozkład miasteczka i nagły przyrost wszelakiej patologii) było ze dwa razy większe niż obecnie. A to ze względu na to iż do bardzo dużego zakładu pracy zjeżdżali się ludzie z całego regionu.
Rodzice w miasteczku od maleńkiego informowali dzieci o tym o jakich porach następują zmiany w zakładzie aby te miały na uwadze wzmożony w tym czasie ruch. I na tym się kończyło. Bez zakładania smyczy i przesadnego niańczenia.
Rodzice w miasteczku od maleńkiego informowali dzieci o tym o jakich porach następują zmiany w zakładzie aby te miały na uwadze wzmożony w tym czasie ruch. I na tym się kończyło. Bez zakładania smyczy i przesadnego niańczenia.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
