Sofeicz napisał(a):Co to są "ludzie zrównoważeni"?
Na przykład nieposiadający obsesji, że wszyscy chcą ich zabić, czy też zdyskryminować, niedostający ataku paranoi, gdy ktoś mówi o "afiszowaniu się", nieinterpretujący używanych w toczonym sporze pojęć w możliwie najbardziej absurdalny sposób, byle tylko przypisać oponentom jak największą nienawiść, jaką rzekomo do nich kierują.
Iselin napisał(a):Podejrzewam, że w świecie "ludzi zrównoważonych", kim by nie byli, już przyjście na studniówkę czy wesele z partnerem tej samej płci bywa uważane za "afiszowanie się".
Nie wiem, osobiście nie sądzę. Za pewnego rodzaju dziwactwo, tj. robienie czegoś zupełnie odmiennego od większości, może i owszem. Ale nie jest to afiszowanie się, gdyż wbrew temu co sfrustrowani gejiści mogą sobie wyobrażać, afiszowanie to nie jest nieukrywanie, tylko nachalne prezentowanie.
Na co ktoś o poglądach pokroju autora cytowanego bloga dostałby zapewne ataku palpitacji, bo przecież mówienie, że geje mogą być z czymś nachalni, czy zachowywać się nieprzyzwoicie, jest retoryką rodem z Der Sturmera.
El Commediante napisał(a):Możesz wskazać w którym momencie w tekście było coś, co można nazwać "reductio"?
Autor od samego początku porównuje oponentów do nazistów. Ale to oczywiście nie jest dehumanizacja przeciwnika. To homofoby dehumanizują gejów twierdząc, że seksualność jest sprawą prywatną z którą nie należy się przesadnie obnosić...
W jak mętnych obłokach trzeba bujać, żeby z powyższego twierdzenia wyciągnąć wniosek, że od gejów wymaga się ukrywania swojej orientacji? W ogóle zresztą wpisy z tego bloga (przynajmniej na ten temat) są bardzo emocjonalne, pełne porównań do nazistów, ku-klux klanu, tabloidowych sformułowań typu "obrzydliwy", "ohydny", "jadowita homofobia" itd., przypisywania ludziom których poglądy autor komentuje jakichś mrocznych zamiarów i motywacji. Czyta się to naprawdę jak bełkot jakiegoś frustrata dotkniętego paranoją, przekonanego że w Polsce na gejów polują katolickie szwadrony śmierci. Skąd się takie przekonanie wzięło i czy wynika z jakichś złych doświadczeń, czy też autor jest po prostu stukniętym fanatykiem, tego już nie wiem. W każdym razie, popada w skrajności.

