Jester napisał(a): Do mnie dotarł niestety ostatnio smutny fakt.
Wbrew twierdzeniom pilastra, w Polsce żadnego elektoratu konserwatywno-liberalnego po prostu nie ma.
Tak samo jak ateistów. To znaczy jest, ale nie w jakiejkolwiek statystycznie liczącej się ilości.
Po odejściu Korwina z KNP i założeniu przez niego KORWiN całe poparcie dla KNP odeszło razem z Korwinem; co oznacza, że ludzie wcale nie na KNP głosowali, ale na Korwina. Czyli wcale ów elektorat nie był zainteresowany partią konserwatywno-liberalną, a jedynie anty-systemowym Korwinem. To wcale nie kontrowersyjny Korwin uniemożliwiał KNP zdobycie elektoratu liberalnego - kontrowersyjność Korwina była jedyną rzeczą, na którą ów elektorat głosował.
Kiedy w wyborach prezydenckich pojawił się kandydat jeszcze bardziej anty-systemowy (Kukiz), to otrzymuje obecnie w sondażach ogromne poparcie, mimo że merytorycznie nie reprezentuje sobą nic.
Żadnego elektoratu chcącego poważnej liberalizacji gospodarki nie ma - jest jedynie elektorat chcący odejścia obecnych rządów i wprowadzenia "czegoś innego". Obojętne czego.
Elektorat konserwatywno-liberalny jest całkiem spory tylko polityków chcących go przejąć jest za dużo i zazwyczaj są to politycy którzy konserwatyzm mieszają z fundamentalizmem religijnym. Korwin ma tak duże poparcie nie dlatego, że w Polsce jest tylu miłośników teorii libertariańskich lecz także dlatego ze jako jedyny kandydat tego nurtu w znikomym stopniu odwołuje się do religii (Korwin opuszcza zakładane przez siebie partie ilekroć opanowują je typowi konserwatyści).
W Polsce wciąż jest "niezagospodarowa" duża grupa ludzi o poglądach ateistyczno-konserwatywno-liberalnych. Niewierzący lub niepraktykujący katolicy o raczej tradycyjnych obyczajowo i umiarkowanie liberalnych poglądach zasilają głównie "milczącą większość". Typowy elektorat centrowy - teoretycznie pasowali by na wyborców wczesnego PO gdyby ta partia nie zrobiła socjalistycznej wolty zaraz po dojściu do władzy i gdyby nie przeszłość jej założycieli (Unia Wolności Wiecznie Dziewica i AWS)
Kukiz i Korwin nie są wcale wybitnymi politykami ale lokomotywami ciągnącymi w kierunku liberalizacji życia i demontażu skostniałego systemu (który zaczyna już być represyjny). No, i są autentyczni i konsekwentni w swoich poglądach czym różnią się od znanych polityków (z wyjątkiem fundamentalistów)
Przecież nie chodzi o to by któryś z nich został prezydentem ale o szansę na wprowadzenie do parlamentu 15-20% posłów o zdecydowanie odmiennych poglądach i podejściu do polityki niż dotychczasowi (aczkolwiek obawiam się trochę o jakość kandydatów)

