bbb napisał(a):piotr35 napisał(a):Utopią jest wiara w system, który można tak urządzić, że czynnik ludzki zostanie wyeliminowany. Cała historia nas uczy, że zawsze wszystko rozbija się o jakość moralną człowieka - byty państw, imperiów, partii, rynków, itd. Twoje negatywnie kojarzone "niepodzielne i dyktatorskie rządy" można po ludzku nazwać świadomą i odpowiedzialną władzą. Masz jakieś, typowe niestety dzisiaj, wyobrażenie że można wszystko puścić na żywioł i dobrzy ludzie, w warunkach nieskrępowanej wolności, sami się zorganizują najlepiej, jak to tylko możliwe, bo każdy przecież chce dobrze i tylko te złe religie mieszają nam w głowach. To jest dziecinada.bbb napisał(a):
ktoś musi stać na straży etyki, na straży moralnej jakości osób podejmujących decyzje. W normalnych czasach taka była rola Kościoła
I naprawdę uważasz, ze w czasach, w których niepodzielnie i dyktatorsko rządził Krk, stal on też na straży etyki swoich własnych rządów?
To jest dopiero utopia.
Połączona w dodatku z niewiarygodną wręcz naiwnością i niewiedzą.
El Commediante napisał(a): Moim ulubionym modelem podejścia państwa do religii jest USA. Tam Kościołów jest olbrzymia rozmaitość i każdy, przy odrobinie wysiłku, jest w stanie znaleźć dla siebie wspólnotę, w której będzie się dobrze czuł. Ponadto parafianie mają olbrzymi wpływ na rozwój swojego Kościoła. Ponadto ludzie mają silną alergię na jakiekolwiek próby narzucania im czyjejś religii, ograniczania ich praw w imię religii - swojej własnej, albo czyjejś. Dominacja, monopol jakiejś religii, tak jak Kościoła Katolickiego u nas, jest nie do pomyślenia. Prezydent, który podpisałby taki konkordat jak Kwachu, zostałby odnotowany jako zdrajca w książkach historycznych. I to pomimo tego, że po każdym przemówieniu mówi "God bless America".
To dlatego kościół katolicki przez setki lat znajdował USA jałową ziemią pod wypas owieczek. Dopiero niedawno napływ imigrantów z południa zaczyna chwiać tą równowagą, ale podobnie było kiedy napływali Irlandczycy i Włosi i amerykańska wolność religijna to przetrwała.
Dlatego sądzę, że najlepszy model państwa i religii jest taki, w którym nikt nikomu niczego nie narzuca, a zdecydowanie reaguje, gdy ktoś nie uznaje tej samej zasady.
Przede wszystkim Kościół był w protestanckich stanach prześladowany. Chociażby Ku Klux Klan, wbrew hollywoodzkiej legendzie, nie zajmował się tylko napadaniem na murzynów, ale realizował program supremacji Białych Anglosasów i zwalczał Żydów oraz Katolików. Tradycję podchwyciła m.in. pani Sagner, wybitna amerykańska eugeniczka, również otwarcie postulująca, że podludźmi, których trzeba poddać kontroli są m.in. Słowianie i Katolicy. Do dziś tam się niewiele zmieniło.
Natomiast co do kwestii zasadniczej, tj. ustrojowej państwo katolickie jest właśnie wolnościowe. Wolność człowieka jest w Kościele dogmatem wiary i ma status o wiele wyższy, niż piękne deklaracje demokratów spisane na papierze, a które można w każdej chwili zmienić w głosowaniu.
A dogmat wiary można zmienić nawet bez głosowania, no chyba że głosowania paru starych dziadków siedzących w kaplicy "Pod Adamowym Siusiakiem". Z dala od jakichkolwiek obserwatorów. Weź, mnie nie rozśmieszaj.
Widać, że nie masz zielonego pojęcia czym jest wolność. Wolność niesie ze sobą pewne konsekwencje - w niektórych przypadkach objawia się jako ekstremum przyjętych norm, a w szczególnych przypadkach - przekracza nawet to ekstremum. Dlatego wiadomo, że zawsze znajdzie się grupka oszołomów, którzy zbiorą się i zaczną nawoływać do nienawiści wobec kogo tylko im się spodoba. Tylko że słowem-kluczem jest tutaj "grupka". Niewielka, w stosunku do ogółu, z którą ogól sobie szybko potrafi poradzić.
W momencie kiedy całe społeczeństwo, albo znaczna jego część słucha kazań z tylko jednego źródła, zagrożenie jest o wiele większe. Bo jeśli to źródło zacznie nawoływać do nienawiści, to połowa kraju stanie w ogniu, wierni nawet się nie zorientują, a opamiętanie przyjdzie dopiero po paru dekadach, kiedy ktoś opisze te wydarzenia w książce historycznej.

