[quote pid='621573' dateline='1431166628']
Bez konkretnej normy, bez konkretnego punktu równowagi, w postaci konkretnej doktryny etycznej, "ogół" raczej miota się od jednego ekstremum do drugiego - w wielkiej skali można to zobaczyć na przykładzie miotania się wielu Narodów pomiędzy liberalizmem a socjalizmem, które trwa prawie 200 lat i ten cyrk jakoś się nikomu nie znudził, a wręcz utrwala się w dość powszechnej tendencji do dwupartyjności, która właściwie stanowi zaledwie parawan dla faktycznie niedemokratycznej władzy establiszmentu plutokratyczno-biurokratycznego. Myślę, że to jest jedno z nieuchronnych "dobrodziejstw", jakie niesie ateizacja państwa i "uwalnianie" go spod władzy "religiantów".
[/quote]
Tylko że to "miotanie się" jest szukaniem odpowiedzi na realne problemy trapiące społeczeństwa i rzeczywiście jest dobrodziejstwem, bo nie jest już tak łatwo bronić istniejącego układu sił posługując się religią i Kościołem.
Podobnie w amerykańskich Kościołach protestanckich, które podlegają normalnym prawom ewolucji i gdy nie potrafią się znaleźć w nowej rzeczywistości - wymierają. Nie mają takich możliwości porozumiewania się z głowami państw ponad głowami obywateli jak Kościół, nie są więc tak niebezpieczne.
Bez konkretnej normy, bez konkretnego punktu równowagi, w postaci konkretnej doktryny etycznej, "ogół" raczej miota się od jednego ekstremum do drugiego - w wielkiej skali można to zobaczyć na przykładzie miotania się wielu Narodów pomiędzy liberalizmem a socjalizmem, które trwa prawie 200 lat i ten cyrk jakoś się nikomu nie znudził, a wręcz utrwala się w dość powszechnej tendencji do dwupartyjności, która właściwie stanowi zaledwie parawan dla faktycznie niedemokratycznej władzy establiszmentu plutokratyczno-biurokratycznego. Myślę, że to jest jedno z nieuchronnych "dobrodziejstw", jakie niesie ateizacja państwa i "uwalnianie" go spod władzy "religiantów".
[/quote]
Tylko że to "miotanie się" jest szukaniem odpowiedzi na realne problemy trapiące społeczeństwa i rzeczywiście jest dobrodziejstwem, bo nie jest już tak łatwo bronić istniejącego układu sił posługując się religią i Kościołem.
Podobnie w amerykańskich Kościołach protestanckich, które podlegają normalnym prawom ewolucji i gdy nie potrafią się znaleźć w nowej rzeczywistości - wymierają. Nie mają takich możliwości porozumiewania się z głowami państw ponad głowami obywateli jak Kościół, nie są więc tak niebezpieczne.

