magicvortex napisał(a):bbb napisał(a): Jeżeli rzeczywiście uważasz, że etyka katolicka nie jest uniwersalna, to powiedz mi proszę, kto i w jakich okolicznościach ma prawo zabić niewinnego i bezbronnego człowieka, okłamać go dla własnej korzyści, zniewolić go lub pozbawić domu i rodziny.
Etyka katolicka to nie tylko takie rzeczy, ale też eutanazje, invitro, aborcje, forma małżeństwa... wiele rzeczy w których się pewnie nie zgodzimy. Jak chce się bronić uniwersalności "etyki katolickiej" to jakoś tylko wychodzi nie zabijaj i nie kradnij
Natomiast co do pytania to jeśli mamy na siłę szukać to podejrzewam że nieraz się zdarzyło że jakiś amerykański wierzący żołnierz zabił bezbronnego niewinnego araba bo było podejrzenie że może ma bombę i się dziwnie zachowuje więc nie można ryzykować życia oddziału to go odstrzelił, a potem dowódca go poklepał po ramieniu i powiedział "skąd mogłeś wiedzieć że nie miał nic? zrobiłeś to co słuszne". Z okłamywaniem to ile razy katolicy okłamują innych ukrywając pedofili u siebie. Zresztą w moich oczach wmawianie ludziom że jest bozia i podstawianie tacy żeby dawali kasę jest podłe. A ze zniewoleniem to chociażby wtedy kiedy jest podejrzenie że człowiek taki niewinny nie jest i czeka na sąd.
bbb napisał(a): Co do Dawkinsa, to mogę powiedzieć jedno - ten człowiek albo nie jest świadom, albo świadomie ukrywa źródło swoich poglądów. Dawkins jest tak typowym myślicielem protestanckim, że bardziej typowym chyba nie da się być. Jego "racjonalna" moralność - mówiąc wprost - jest nic nie warta, bo jego pojęcie racjonalności jest czysto utylitarne - etyka = użyteczność. Mówiąc bardzo krótko - dobre jest to, co w danym momencie służy dobru Imperium brytyjskiego.
bullshit, podaj źródła tych nonsensów bo jeśli to twoje domysły to obawiam się że gadasz od rzeczy. Co do protestanckiego charakteru to co z tego? Moze jest ateistą wywodzącym się z rodziny protestanckiej, ateista wywodzący się z islamu też pewnie ma inne podejście, ateista pobuddyjski też. Zdradzę ci tajemnicę, ludzie nasiąkają kulturą w której żyją.
bbb napisał(a): Mam nadzieję, że kiedyś wyrośniesz z tej naiwnej wiary w "dyskusje toczone w społeczeństwie".
A nie ma dyskusji społecznych? Ludzie nie ścierają się ze sobą światopoglądowo? Nie rozmawiamy chociażby w tym momencie o tym czy etyka musi pochodzić od religii czy nie? Jasne że nasza dyskusja nie ma bezpośredniego wpływu na prawo i władzę, ale pośredni jest, jak każdy z nas pogada dalej z innymi ludźmi albo napisze jakąś petycję do kogoś u władzy, albo samemu zostanie radnym. Mała cegiełka, ale zawsze jakaś cegiełka, potem duża ilość takich cegiełek powoduje wpływ. Ci na górze oczywiście mają największy wpływ, ale to nie jest tak że ludzie na dole nie mają wpływu w ogóle.
Zresztą swoją drogą, jakbyś zareagował jakby po prostu powstało ministerstwo etyki które by się zajmowało takimi rzeczami?
Przeczytaj sobie np. "Manifest Humanistyczny", tam jest właściwie rozstrzygnięcie różnicy pomiędzy "ateistycznym krajem", a tym "zdominowanym przez religiantów" - czy mówiąc zgodnie z rzeczywistością - pomiędzy tym, co od 500 lat proponuje protestantyzm, a tym, co ma do zaproponowania Kościół i cała kultura klasyczna, która w Nim się uchowała.
W klasycznym rozumieniu podstawą życia indywidualnego i zbiorowego jest zestaw niezmiennych norm. Polityka jest dziedziną etyki, a jej celem jest roztropne zabieganie o dobro wspólne. Najwyższym dobrem w doczesności jest człowiek i jego rozwój - materialny, moralny i intelektualny i temu podporządkowane są wszystkie dziedziny życia - doskonaleniu człowieka, zgodnie z jego naturą.
W rozumieniu "nowoczesnym" polityka jest sztuką zdobywania i utrzymywania władzy i dlatego normy są zmienne, bo raz bardziej opłaca się ich przestrzegać, a kiedy indziej - łamać je. Raz się opłaca wprowadzić niewolnictwo, bo dzięki temu mamy "wzrost gospodarczy", kiedy indziej opłaca się znieść niewolnictwo, lub ukryć je, żeby np. móc uchodzić w oczach ludu za dobre panisko, lub wykończyć ekonomicznie swoją konkurencję. Raz dobra jest demokracja, raz tyrania; raz dobry jest socjalizm, raz - liberalizm; raz pokój, raz wojna, itd. "Nie można stworzyć manifestu, który zawsze pozostanie aktualny", bo skąd rządzący ma wiedzieć, czy jutro nie trzeba będzie zmienić reguł gry, żeby utrzymać się u władzy.
Dawkins, jako przedstawiciel władzy, musi oczywiście odżegnywać się od etyki absolutnej, bo też nie wie co przyniesie jutro. Czy np. nie powstanie nowa technologia, na której można zarobić, ale kosztem złamania dotychczasowych norm. Dobrym przykładem są tu postępy "bioetyki", która musi nieustannie "przełamywać tabu", żeby nas skuteczniej prowadzić do eugenicznego raju.


