bbb napisał(a): Dzisiaj mamy takie nagromadzenie systemów myślenia, że pojęcie "zmiany jakościowej" można rozumieć na 100 różnych sposobów, więc proponuję trzymać się tego, który tu wyartykułowałem przynajmniej 3 razy. Chodzi mi o jakości "ontologiczne", np. to, co istotnie różni materię nieożywioną od żywego organizmu. Sód i chlor mają włąściwości fizyko-chemiczne i powstanie chlorku sodu nic tu nie zmienia, to nadal jest substancja mająca wyłącznie właściwości fizyko-chemiczne.
rzucę tu tylko że te jakości ontologiczne jak na razie sobie wymyśliłeś i uznałeś że są niezmienne, po prostu zdaj sobie z tego sprawę
bbb napisał(a): Pytanie o to, czy żywy organizm rzeczywiście jest "nową jakością", czy może - jak mówił Magicvortex - nie ma żadnych "nowych jakości" i jest tylko "gradient zmian", więc "żywy organizm" to po prostu skomplikowany związek chemiczny - jest pytaniem zasadniczym. Bo idąc dalej, musimy powiedzieć, że i człowiek jest redukowalny do procesów fizyko-chemicznych i np. nasza świadomość, rozum, wolna wola, itd. nie są żadnymi "nowymi jakościami", tylko nadal beznamiętnymi, mechanicznymi procesami przemiany materii.
Mały sprzeciw, po co słowo "beznamiętnymi"? a poza tym nie ma podstaw żeby twierdzić że jest inaczej, że jest coś poza procesami fizyko-chemicznymi jak to określasz bo można by i -biologicznymi dokleić. A wtedy namiętności wynikające z pracy mózgu też są "tylko" takimi procesami.
bbb napisał(a): W pewnym sensie to są wszystko tylko pewne abstrakcyjne rozważania, ale one mają bardzo konkretne przełożenie na praktykę życia codziennego. Także na politykę, o której tu własciwie dyskutujemy. Moje zdanie jest takie, że ja tu reprezentuję zdroworozsądkowy realizm, a Wy - idealizm.
pozostaje tylko parsknąć, trochę takie: "ja mądry, wy głupie"
bbb napisał(a): Jedno i drugie ma bardzo bogatą tradycję, i właściwie to są rzeczy niesprowadzalne do siebie nawzajem, więc chyba nie ma możliwości czysto rozumowego przekonania Was do moich racji, ani mnie do Waszych.
unik, nie masz argumentów po prostu
bbb napisał(a): Moim argumentem przeciw logicznym wnioskom płynącym z wywodów Magicvortexa i każdego ateisty, jakiego do tej pory spotkałem, jest zdroworzsądkowe przekonanie, że z dwojga złego, lepiej myśleć o sobie, jako o wolnym i rozumnym podmiocie, niż jako o produkcie przemiany materii, uwikłanym w determinizmy i mechaniczność.
Przeczytaj sobie to zdanie kilka razy, może w końcu zauważysz że myślisz tak bo wolisz tak myśleć. Ba, piszesz to wprost. Nas natomiast interesuje to gdzie prowadzą dowody a nie to co wolelibyśmy myśleć. Zresztą determinizm nie neguje rozumności albo wolności (w sensie społecznym, bo wolność to bardzo nieprecyzyjne słowo)
bbb napisał(a): Osobiście nie rozumiem skłonności ateistów do tego, aby ze wszystkich sił wierzyć i dowodzić, że są bezwolnymi mechanizmami, redukowalnymi do procesów fizyko-chemicznych. To jest moim zdaniem objaw jakiejś egzystencjalnej aberracji.
po pierwsze wolna wola to dość szeroki temat
po drugie widzę że nie interesuje cię stan faktyczny tylko to co wolisz myśleć, tylko widzisz, nieważne co myślisz, świat jest taki albo taki
po trzecie, jeśli uznasz ze wszystko jest redukowalne do fizyki to co to zmienia? nagle przestajesz kochać swoją dziewczynę? decyzje podejmowane podczas głosowania nie dają takiej samej satysfakcji? co się zmieniło? uważasz że nagle stajesz się robotem i nie wolno ci czuć uczuć? Jak bóg zna całą przyszłość i wszystko jest już określone to cacy, ale jak przyszłość wynika z determinizmu materii to be?
Ja nie rozumiem czemu musisz sobie wmawiać że jesteś czymś więcej niż materią (w sensie duchowym) żeby funkcjonować. Jakiś magiczny papa z nieba musi cie poklepać po plecach i powiedzieć "widzisz ten kamień, no to jesteś lepszy od niego, ja ci dałem magiczną fasolkę w postaci życia i duszy". Wszystko wokół jest materią i energią i co? Dla mnie nie ma w tym nic bezwolnego, beznamiętnego ani gorszego.
bbb napisał(a): Abstrakt ewolucji to interpretacja faktów obserwowanych. Nauka z definicji nie wytwarza żednej ogólnej teorii rzeczywistości, tylko zbiera pojedyncze fakty. Problem w tym, że w ramach owego abstraktu musisz własną świadomość ujmować, jako epifenomen procesu przemiany materii. Wszystko to czym jesteś, Twoja jaźń, podmiotowość, osobowe istnienie, to jest tylko złudzenie, bo tak naprawdę jesteś tylko procesem przemiany materii, określonym przez prawa przyrody.
Jeśli świadomość jest wynikiem magicznej fasolki od boga to cacy, a jak jet wynikiem procesów zachodzących z udziałem materii to be?
Dlaczego?
W sumie nie powinienem pytać, już się przyznałeś że po prostu wolisz tak myśleć.

