bbb napisał(a): "Świat bez duszków" - coś w tym jest. Pojęcie duszy to jedno z największych osiągnięć ludzkiego rozumu i nie zauważyłem, żeby straciło na aktualności w obliczu wielkiego postępu, wielkiej nowoczesnej, postępowej nauki. Ciało człowieka dokonuje nieustannej wymiany materii z otoczeniem, ponieważ oddycha, je, wydala, itd. Więc generalnie materia przez nas przepływa i nie wiem ile jest prawdy w obiegowej opowiastce o tym, że co 7 wymieniają nam się wszystkie atomy naszego ciała, ale z całą pewnością te nasze atomy się ciągle wymieniają. Co ciekawe - zmiana naszej "treści" na poziomie atomowym nie powoduje zmiany naszej tożsamości, tego kim jesteśmy. W ciągu całego życia jesteśmy jednym i tym samym człowiekiem, mamy poczucie i wewnętrzne przekonanie o ciągłości naszego "ja" i jego konkretnej tożsamości. Tak więc nasza niezmienna tożsamość osobowa nie jest zakorzeniona w ciągle zmieniających się atomach. Tkwi w czymś innym, i np. strukturaliści, czy zwolennicy teorii systemowych powiedzą, że tożsamość jest w strukturze atomów ciała, więc dopóki struktura jest taka sama, to atomy ją tworzące mogą się dowolnie zmieniać i nie wpłynie to na tożsamość całości. To jest taki materialistyczny odpowiednik duszy, więc tak czy siak bez "duszków" się nie obejdzie.
albo dobrze wiesz że idiota miał na myśli duszę w sensie religijnym i specjalnie manipulujesz słowem, albo tego nie wiesz i ten wywód nie ma sensu bbb napisał(a): Specjaliści od duszków wyróżnili dotychczas ich trzy postawowe typy. Np. można dokonać rozróżnienia pomiędzy tym, co "żywe" i tym co nieżywe. Wszystkie struktury "żywe", choć jest ich wielka różnorodność, łączy to, że odżywiają się i rozmnażają i to stanowi właśnie treść ich życia. Ten typ struktury, który posiada wszystko, co żywe, nazwano "duszą wegetatywną". Nie wiem, jak to się dzisiaj nazywa, bo nie jestem na bieżąco - w każdym razie jest to bardzo logiczne i zgodne ze zdrowym rozsądkiem, żeby odróżniać to, co żyje, od tego, co jest nieżywe.
to że sobie coś rozróżnisz nie implikuje tego że istnieje jakaś magiczna dusza wegetatywna
ma ona jakieś obserwowalne właściwości? da się ją jakoś zweryfikować? wiesz da się rozróżnić zwierzęta na morskie i lądowe, czy będzie dusza mokra i dusza sucha?bbb napisał(a): Równie zgodne z rozsądkiem jest odróżnić zwierzę od rośliny, a jeszcze bardziej zdrowe jest rozróżnianie zwierzęcia i człowieka.
to zależy na czym ta różnica polega,
bbb napisał(a): Myślę, że wystarczy porównać rozmowę z człowiekiem do rozmowy z psem, czy nawet jakąś supermałpą.
bbb napisał(a): Treść zwierzęcego życia do treści życia ludzkiego ma się nijak, różnice są jakościwe, a nie ilościowe - małpa nie ma w życiu żadnych treści moralnych, czy intelektualnych. A więc dochodzą nam dwa dodatkowe typy struktur - "sensytywna", u zwierząt - i rozumna, u człowieka.
oho, małpy mają jednak zachowania społeczne, stadne a w tym i moralne, ale zdaję sobie sprawę że dopóki małpa nie będzie umiała prawidłowo zeznawać w sądzie to nie będzie nic umiała twoim zdaniem

bbb napisał(a): Osobiście nie widzę tutaj możliwości wymieszania tych typów i stwierdzenia, że wyższe są sprowadzalne do niższych i że takie rozróżnienie w ogóle nie ma sensu, bo różnice pomiędzy martwą materią a żywym organizmem są tylko ilościowe, tak jak i pomiędzy rośliną a zwierzęciem, albo człowiekiem. To jest absurd i jakieś niuejdżowskie pitolenie, że ostatecznie "wszystko jest wszystkim".
twój brak wiedzy i wyobraźni nie jest dobrym argumentem na cokolwiek, cały czas nie zrozumiałeś tego jak ułożenie elementów wytwarza nowe jakości, jak już nie mogłeś się opierać przykładowi z Na + Cl to po prostu stwierdziłeś "oj tam oj tam to coś innego". Bullshit, zakładasz sobie coś i się tego trzymasz mimo że argumenty świadczą o czymś innym. Nie możesz sobie wyobrazić że nowa jakość się pojawia w inaczej ułożonych elementach to twój problem.
bbb napisał(a): I w takiej sytuacji sądzę, że pozstaje nam już tylko wybrać pomiędzy rozsądkiem, a jego odrzuceniem na rzecz jakiejś wydumanej koncepcji, że niby wszystko, czego doświadczamy jest umowne i tymczasowe, płynne, rozmyte i niedookreślone, bo się nieustannie zmienia w nieskończonym procesie i na dodatek jest to proces magiczny, w którym coś bierze się z niczego, np. życie z braku życia, albo myślenie z braku myślenia.
Swoją drogą nadal nie odpowiedziałeś zefciowi czemu, skoro twoim zdaniem nie może być zmian ontologicznych, coś co żywe może umrzeć, przecież to właśnie zmiana martwe <-> żywe. No ale wiemy już że jak bbb czegoś nie rozumie = jest to niemożliwe XD
bbb napisał(a): Mnie się generalnie nie podobają takie koncepcje, które wymagają żeby na dzieńdobry odrzucać normalne, intuicyjne rozumienie rzeczywistości,
Po pierwsze gdzie tu jest odrzucenie intuicyjnego rozumienia rzeczywistości?
Po drugie GPS też pewnie nie lubisz co? Wiesz że taki GPS musi korygować różnice pracy zegara w satelicie i zegara na ziemi ponieważ ich czas płynie odrobine inaczej? I ta różnica jest przewidziana w obliczeniach na podstawie relatywistyki. Ale dla ciebie to pewnie to wszystko bujda bo to nie jest intuicyjne rozumienie rzeczywistosci

bbb napisał(a): bo niby na jakimś poziomie kwantowym, albo właśnie makroewolucyjnym "wszystko wygląda zupełnie inaczej". Kolega Magicvortex próbuje mnie przekonać do koncepcji jakiegoś "gradientu mutacji" (cytuję z pamięci), czyli własnie czegoś takiego, co tu poddaję krytyce, i jemu to się wydaje oczywiste i w ogóle jak można tego nie uznawać. I mój argument przeciw takiej wizji rzeczywistości jest taki, że to jest po prostu zbyt oderwane od realiów codziennego doświadczenia, od całego tego świata konkretów, w jakim żyjemy.
panie! na chłopski rozum to ja tego nie czaję, znaczy nieprawda XD Przypominam że granice miedzy bytami wynikają wyłącznie z twoich założeń. bbb napisał(a): Magicvortex zapomina ponadto, że nigdy naukowo nie potwierdzono ciągłości ewolucji, że ona ma po prostu dziury w najbardziej kluczowych momentach, tj. właśnie przechodzenia na wyższe ontologicznie poziomy organizacji materii.
nawet już nie chce mi się tego komentować, tak tak wiemy że nie masz pojęcia czym jest ewolucja i że jest poparta dowodami, zachowanie wszystkich skamielin jest wręcz fizyczną niemożliwością bo natura utylizuje zwłoki, a gdzie są te przechodzenia w wyższe ontologiczne poziomy to tylko bbb wiebbb napisał(a): A do tego wszystkiego, wnioski praktyczne, jakie płyną z ewolucjonizmu w odniesieniu do człowieka są po prostu nonsensowne, co stawia takie pojmowanie rzeczy pod jescze większym znakiem zapytania.
i jakie są te wnioski praktyczne? gdzie w nich nonsens? tego już nie powiesz
bbb napisał(a): Magicvortex nie rozumie np. "czemu muszę sobie wmawiać że jesteś czymś więcej niż materią (w sensie duchowym) żeby funkcjonować". Ja z kolei nie rozumiem, dlaczego on tego nie rozumie, bo przecież skoro człowiek jest materią, czy mówiąc ściślej - elementem procesu przetwarzania materii, to treść jego życia zamyka się w owym przetwarzaniu w sobie własciwy sposób.
nie widzę tu problemu, co jest uwłaczającego w tym że jesteśmy materią?
bbb napisał(a): A człowiek zasadniczo materię przetwarza w aktach pracy, konsumpcji i prokreacji i jeśli jesteśmy wyłącznie produktem przemiany materii, to praca, konsumpcja i prokreacja powinny nam wystarczyć do szczęścia.
zupełnie bezpodstawne założenie, dlaczego powinna nam starczać do szczęścia?
bbb napisał(a): Skąd jest jednak w życiu ludzkim religia, filzofoia, nauka, sztuka, oraz inne rzeczy zbędne i "nadprogramowe"? Po co człowiek szuka np. miłości swojego życia, bratniej duszy i nie wystarcza mu ruchanie czego popadnie, żeby tylko zaspokoić popęd? Uważam, że w świetle tego, co Magicvortex napisał o swoim rozumieniu rzeczywistości, to to się po prostu nie trzyma kupy i w ogóle tego nie powinno być.
oj bbb, skoro zakładasz że takie rzeczy mogą wynikać tylko z niematerialnego ducha to nic dziwnego że tak myślisz, problem w tym że to założenie jest bezpodstawne bo nawet nie masz dowodu na niematerialnego ducha a co już mówić o wykazaniu tego powiązania. bbb
- uważasz że jest dusza bo wolisz myśleć że jest dusza
- zdaje się zakładasz że materia jest plugawa dlatego bronisz się jak możesz przed stwierdzeniem że jesteśmy materią

- zakładasz że dusza jest odpowiedzialna za sztukę, naukę itp a potem próbujesz udowodnić istnienie duszy tym że jest sztuka, nauka itp, czyli kręcisz się w kółko
- nie masz zielonego pojęcia czym w ogóle jest ewolucja i porównujesz jej do jakiegoś new-age
- wymyślasz sobie jakieś ontologiczne byty które są niezmienne i próbujesz tym argumentem udowodnić że byty się nie zmieniają, czyli znowu kręcenie się w kółko
- gloryfikujesz swoje podejście na chłopski rozum, brak wyobraźni i niewiedzę

