magicvortex napisał(a):bbb napisał(a): No właśnie - piszesz o chęci poznania i zrozumienia świata, jako źródle filozofii oraz nauki - i ciekawe, że już od razu zakładasz, że jest to świat "materialny".
Nie mamy dowodów na istnienie czegoś poza materią więc nie bierzemy tego pod uwagę. Jak ktoś udowodni to będziemy brać pod uwagę.
bbb napisał(a): Nie ma ani jednego eksperymentu, który dowodziłby przeskok od związku chemicznego do żywego organizmu i tyle.
Nie ma, bo wyobraź sobie nauka nie opracowała jeszcze wszystkich możliwych eksperymentów. Dodatkowo taki eksperyment potencjalnie może potrwać dużo czasu. Zresztą kiedyś nie było eksperymentów pokazujących działanie fal radiowych i coś to znaczyło? To nie jest żaden argument.
bbb napisał(a): To jest dowód negatywny na istnienie jakościowej różnicy pomiędzy jednym, a drugim i że przejście między nimi nie jest tak płynne, jak byś sobie życzył.
tak samo jak brak eksperymentu na radioaktywność 1000 lat temu był dowodem na to że ona nie istnieje... oh, wait. Ośmieszasz się.
bbb napisał(a): To samo mogę powiedzieć o rzekomej moralności u zwierząt. Zwierzę można wytresować tak, żeby "wiedziało", co jest dopuszczalne, a co nie, stosując metodę kija i marchewki, czyli system kar i nagród,
taa, zwierzęta żyjące w stadach bez ingerencji ludzi, nie mają żadnych zachowań społecznych XD
bbb napisał(a): ale ma się to nijak do moralności wolnego człowieka, nad którym nikt z kijem nie stoi
wedle wierzących to podobno ciągle stoi magiczny dziadek z kijem (piekłem) ;>
bbb napisał(a): i który poznaje obiektywne kryteria dobra i zła,
Nie ma czegoś takiego jak obiektywne kryteria dobra i zła, nawet jak znajdujemy części wspólne albo często występujące to dlatego ze patrzymy ciągle z jednej ludzkiej perspektywy.
bbb napisał(a): za pomocą rozumu, i w sposób dobrowolny zgadza się pewnych określonych zasad przestrzegać - nawet wbrew swemu interesowi, czy skłonnościom
Ptaki żyjące w stadzie stają na straży podczas gdy inne spokojnie się odżywiają. Kiedy leci drapieżnik taki ptak podnosi raban żeby reszta uciekła, przez ten czas sam jest najbardziej narażony na atak no i nie bierze udziału w wyżerce.
bbb napisał(a): Co do dowodu na niematerialnego ducha - to oczywiście taki dowód nie może być naukowy, w sensie nauk pozytywnych, no bo włąsnie ten duch jest niematerialny, czyli nieuchwytny empirycznie.
no i koniec rozmowy, poddałeś się walkowerem, "masz coś" czego nie da się zweryfikować. A ja mam magicznego niewidzialnego smoka który jest eteryczny i nic go nie wykrywa.
bbb napisał(a): Natomiast faktem pozostaje to, że istnieje
buahahahahaha a zweryfikowałeś to jak? XD przecież sam mówisz że się nie da
bbb napisał(a): np. w człowieku, czy zwierzęciu, czy roślinie jakiś jeden konkretny czynnik organizujący, realizujący i determinujący wszystkie ich składniki i działania w jedną spójną całość.
a w zimę w chmurach siedzą takie małe goblinki które dbają o wzory płatków śniegu
bbb napisał(a): U człowieka jest jeden podmiot trawienia, chodzenia, mówienia, myślenia, czy wchodzenia w relacje z innymi ludźmi. To "coś" jest nazywane tradycyjnie "duszą".
Powiedz to ludziom z rozdwojeniem jaźni. Powiedz to też ludziom który mają syndrom powodujący że za każdym razem jak się budzą rano nie czują ciągłości z sobą z dnia poprzedniego. Jakoś uszkodzenia mózgu mocno wpływają na tą eteryczną duszę.
bbb napisał(a): Idiota może sobie znów wątpić w realne istnienie "duszy", natomiast chyba nie powinien wątpić w realność swojej podmiotowości oraz realność słów "ja" i "moje" w odniesieniu do własnych aktów - od fizjologii, aż po myślenie. A skoro jestśmy przy myśleniu - no to pojęcia, które stanowią jego treść, czy sam akt rozumowania nie są materialne,
stop, dowód proszę, na tym opiera się cały twój argument a przemycasz to jak oczywistość, ale oczywiście żadnego dowodu nie masz, tylko założenie nieweryfikowalne że dusza istnieje
bbb napisał(a): więc nie mogą być zapodmiotowane w samej materii,
Masz mózg, jego praca jest skorelowana z myśleniem, zmiany w mózgu wpływają na myślenie. Np impulsy elektryczne zmieniają twój nastrój, sprawiają że przestajesz móc myśleć. Uszkodzenie mózgu może zmienić całkowicie twoją osobowość albo sprawić że przestaniesz rozpoznawać ludzi. Jak na razie wygląda na to ze mózg odpowiada za myślenie.
bbb napisał(a): która z resztą nie jest zdolna do tworzenia pojęć czy innej formy transcendowania samej siebie - a więc ludzka dusza nie może być materialna, ani pochodzić od materii.
zakładam że (odpowiednio ułożona w postaci mózgu) materia nie może być odpowiedzialna za myślenie więc uznaję że materia nie może być odpowiedzialna za myślenie
zakładam że myślenie pochodzi od duszy której istnienia nie mam nawet jak udowodnić więc uznaję że myślenie pochodzi od duszy
tak się kręcisz w kółko że trzeba ci karuzele postawić
bbb napisał(a): A skoro nie pochodzi od materii, to nie ma podstaw by twierdzić, że dusza jest tak samo śmiertelna, jak ciało ludzkie i że rozpada się wraz z nim.
whoa! hola hola! a co ty wiesz o nie-materii? nawet załóżmy na moment że istnieje dusza i jest niematerialna. Skąd nagle twierdzenie o nieśmiertelności? A może gaśnie z czasem?
bbb napisał(a): Idąc dalej - dziwi mnie magicvortexowe lekceważenie dla "chłopskiego rozumu", choć myślę, że skoro raz wpadł w abstrakcjonizm, który podbudowuje koncepcję ewolucji, ma ku temu naturalną skłonność. Jako że jesteśmy w temacie organizacji struktury państwowej, to chyba wolno mi tu przywołać historyczne dowody na to, na jekie manowce wiedzie ewolucjnistyczne ujmowanie każdego bytu, w tym człowieka, jako procesu, a nie tak, jak podpowiada zdrowy chłopski rozum - jako konkretnego bytu o konkretnej, niezmiennej co do istoty, tożsamości. Historia pokazała, jak kończy się procesualna antropologia, traktująca człowieka jako pół-produkt, surowiec, który można przetwarzać i zmieniać jego naturę w celu "budowy nowego człowieka". Zasadniczo nasz wybór jest właśnie taki - albo zdroworozsądkowo poznajemy człowieka takim, jakim jest i dopasowujemy świat do niego, albo - na bazie idealistycznych rojeń - stwierdzamy, że nie ma żadnej stałej "natury ludzkiej", żadnej ludzkiej tożsamości i można człowieka kształtować, jak plastelinowego ludzika, trzeba tylko rozpoznać prawidła owego kształtowania i wieść ludzkość ku świetlanej przyszłości. To jest kwintesencja racjonalistycznych utopii, które mają rzekomo naukową podstawę właśnie w koncepcji ewolucji - ale trzeba przyznać, że rzeczywiście logicznie z niej wynikają.
tu odpłynąłeś w świat fantazji tak bardzo nierealny że nie ma co komentować, poza tym obiecałeś dowody a podajesz tylko swoje błędne wnioski
bbb napisał(a): Ja nie mam takiej ambicji, żeby teraz przystawać do obozu genderowo-eugenicznego, który jest najnowszym wcieleniem ewolucjonizmu w dziedzinie nauk społeczno-zoologicznych i mogę się tylko cieszyć, że nic mnie do tego wewnętrznie nie zmusza, np. "naukowy" światopogląd, do którego tak bardzo lubią przyznawać się ateiści.
a co mnie tam jakiś gender? Ateizm nie prowadzi w jednym kierunku, ba ateizm prowadzi tylko od religii, nie ma dalej jednego konkretnego "do". Ta czy inna ideologia jest już zupełnie niezależna od ateizmu i jest tematem na zupełnie inną dyskusje. A twierdzenie że ateizm prowadzi tylko do jednej dystopijnej ideologii to propaganda religijna i tyle. Ogarnij się. Uznanie teorii ewolucji nie prowadzi do komunizmu. To kurde jak stwierdzenie że zapalisz raz maryśkę a jutro już ćpiesz kokę i sprzedajesz zastawę rodziców. Kretynizm.
Nie wiedziałem, że masz aż tak wielkie braki w wiedzy - założyłem, że rozumiesz przynajmniej czym jest nauka i dlaczego pytanie o duszę jest "nienaukowe", a mimo to nadal racjonalne i zasadne.
Natomiast co do tego, w jakim kierunku prowadzi ateizm, to nie jest on tak dowolny, jak byś chciał. Pustkę po Bogu trzeba czymś wypełnić - albo jakimś magiczno-mistycznym odlotem, albo czymś, co ma choćby pozory racjonalności, a więc tym, co się wpisuje w tradycję protestancką - od teologii, przez filozofię, po naukę i ich specyficzne modele, zdetermonowane nominalizmem, ewolucjonizmem, materializmem, etc. Nie widziałem na oczy ateisty, który by poza to wychodził.
Cytat:El Commediante napisał(a): Z resztą faktem pozostaje również to, że zwierzęta nie ozdabiają swoich nor żadnymi wizerunkami, a sztuka jest wytworem czysto ludzkim i pojawia się wraz z człowiekiem.
Bo zwierzęta nie mają chwytnych kończyn, które pozwalałyby im uprawiać sztukę. Ale już np. taki prymitywny taniec, czy mimika są dość rozpowszechnione. Niektóre zwierzęta przybierają odpowiednie pozycje żeby wydać się większe, silniejsze, przed drapieżnikiem albo w zalotach. Niektóre wykonują bardzo specyficzne dla danego gatunku ruchy, niektóre bardzo efektowne.
Jedna rzecz mnie jednak nurtuje. Jak chciałeś za pomocą tego argumentu przekonać kogokolwiek, że sztuka ma jakieś nadprzyrodzone źródło? Co ma piernik do wiatraka?
Zwierzęta nie tworzą sztuki, bo nie mają chwytnych kończyn. Zapewne z tego samego powodu nie budują statków kosmicznych, choć bardzo by chciały. Mogę Cię pocieszyć, że Marks z Engelsem postulowali podobny absurd, więc jesteś w niezłym towarzystwie

