To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 3 głosów - średnia: 3.33
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy ateistyczny kraj byłby lepszy od zdominowanego przez religiantów?
magicvortex napisał(a):
bbb napisał(a): Powtarzam w kółko, bo najwyraźniej nie dociera Oczko Juz chyba z tydzień próbuję podać, jak należy zrozumieć zmianę jakościową i dziwię się, że trzeba wyjaśniać tutaj takie oczywistości, że żywy organizm jest czymś właśnie jakościowo odmiennym od martwej materii, albo że to, co stanowi treść życia ludzkiego nie jest redukowalne do biologii, bo nie da się zredukować do biologii nawet całej tej dyskusji, nie mówiąc już o namyśle nad samym sobą, który przekracza nie tylko biologię, ale i całą materię - nawet cała suma wszystkich naszych doświadczeń - z konieczności związanych ze światem zewnętrznym - nie określa nas całkowicie, bo zawsze możemy zreflektować nasze dotychczasowe życie i stwierdzić, że moglibyśmy je przeżyć zupełnie inaczej.

panie! tydzień im powtarzam że ziemia jest płaska bo inaczej ludzie w Australii by pospadali a oni nadal nie rozumiejo


bbb napisał(a): Mamy więc określone "ja", które jest podmiotem, z którego "wypływają" wszystkie nasze akty - od biologicznych, po psychiczne (duchowe), a więc mamy duszę - to jest podstawowe doświadczenie każdego zdrowego człowieka, które w świetle ideologii materializmu "nie istnieje", albo jest co najwyżej "epifenomenem" procesów przemiany materii, choć takie postawienie sprawy jest absurdem, bo materia musiałaby w myśleniu transcendować samą siebie, a poza tym nikt jak dotąd nie potrafi wyjaśnić w sposób sensowny, w jaki sposób jest możliwe, aby bezmyślna materia zaczęła myśleć "sama z siebie" (oczywiście poza niczym nie uzasadnioną ekstrapolacją takich faktów, że Na+Cl daje NaCl i sugestią, że świadomość czy intelekt powstaje dokładnie w ten sam sposób).

Żadne dokładnie w ten sam sposób, to był tylko przykład całkowitej zmiany właściwości "bytu" mimo tego że jest zbudowany z tego samego co jego składniki.
A komputer widział kiedyś? Już teraz ta materia "sama z siebie" robi niesłychane rzeczy obliczeniowe. Co prawda aktualne AI są raczej na poziomie insektów, i to prawda że abstrakcyjne myślenie jeszcze jest nieosiągalne, ale spoko, nauka nad tym pracuje. Ostatnie kilkadziesiąt lat pracy nad AI to bardzo mało jak na poziom skomplikowania problemu. Natura miała miliony lat a ty tak chcesz już teraz, od razu bo inaczej nieprawda Duży uśmiech Na poziomie planowania ruchów, podejmowania decyzji (nie mówie o moralnych) i szybkości działania maszyny są już lepsze od nas.

A argumenty o tym że uszkodzenia mózgu uszkadzają w istotny sposób tą twoją "duszę" to kompletnie ignorujesz.


bbb napisał(a): Jeżeli doświadczenie zapodmiotowania wszystkich aktów "moich" - od oddychania, jedzenia, chodzenia, po myślenie, dokonywanie wyborów i działanie - w jednym "ja" jest "nieweryfikowalne", no to ja już nie wiem, co jest dla Was weryfikowalne. Czy kolega idiota, albo magicvortex ma poczucie, że to wszystko pochodzi zewnątrz, albo że tego nie ma?

Ależ uważamy że jest "ja" tylko uważamy że inne jest jego źródło. My mówimy o mózgu, ty o magicznych duszkach.


bbb napisał(a): Podawanie przykładu ludzi chorych psychicznie jest tu tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę - właśnie tym różnią się ludzie chorzy od zdrowych, że mają zaburzenie poczucia podmiotowości swoich własnych aktów. Kryterium normalności jest spójność "ja" i jednocześnie zdolność do transcendowania wszystkiego, co z tego "ja" "wypływa" - jak już pisałem, nie jesteśmy sumą własnych aktów i nie ma w nas żadnej determinacji właściwej dla materii, czy biologii, jesteśmy "ponad to". To już wystarczy, żeby zanegować cały materialistyczny abstrakcjonizm, który jest po prostu sprzeczny z codziennym doświadczeniem transcendowania wszystkiego, co "przyrodnicze" i biologiczne.

Kilka stwierdzeń bez pokrycia i wynikający z nich wniosek bez pokrycia, zresztą dość słabo wynikający. A jakieś dowody? Nudny się robisz z tymi pustymi stwierdzeniami. Proszę nie powtarzaj ich nam przez kolejny tydzień.

Dlaczego dusza jest odpowiedzialna za świadomość? -> bo materia nie może stworzyć świadomości
Skąd wiemy że dusza w ogóle istnieje? -> bo materia nie może stworzyć świadomości
Dlaczego materia nie może wytworzyć świadomego mózgu? -> yyy... bo nie! bo lubię myśleć że to dusza. Materia jest jakaś taka plugawa*

* - to ostatnie to mój dopisek, można skreślić

nie brzmisz jak trol, piszesz jak ktoś przekonany o tym że ma rację, więc naprawdę nie widzisz w tym ostatnim problemu?

Jestem "nudny"? Spójrz na swoje "argumenty" - nauka nie potwierdza, że żywy organizm może powstać w serii reakcji chemicznych, no ale napewno kiedys udowodni. Myśląca materia nie istnieje, AI jest "na poziomie insektów"? No ale kiedyś w końcu nauka zbuduje takie AI, że katolom buty pospadają. Czyste sajensfikszyn. To samo z mózgiem, w którym jest zapodmiotowana świadomość i myślenie - niby jak? Czy to też nauka kiedys udowodni? Znajdzie świadomość w atomie? Oprócz "wizji" i nadziei na cud, nie masz kompletnie nic Oczko Na dobrą sprawę nauka nie podaje nawet definicji materii, co najwyżej jakieś nominalstyczne pitu-pitu.

W mojej logicznie spójnej i opartej na faktach koncepcji mózg jest tylko pośrednikiem pomiędzy niematerialną duszą, stanowiącą zasadę organizacji materii (ciało), a światem zjawisk. Skąd niby materia miałaby wiedzieć, jak należy się zorganizować, aby móc poznawać i zrozumieć samą siebie? Musiałaby najpierw znać samą siebie, żeby wiedzieć, jaka metoda jest potrzebna do samo-poznania. To jest wewnętrzna sprzeczność. Sama potencjalna możliwość rozumowania musiałaby też być jakoś zapisana w materii, już u samego początku jej istnienia - pokażesz mi gdzie i wytłumaczysz w jaki sposób jest możliwa? Czy znów odeślesz do jakichś "przyszłych odkryć", ktróre tego niezbicie dowiodą?

Musi istnieć coś pozamaterialnego, co jest zdolne do transcendowania materii i organizowania jej, bo inaczej popadniemy w masę sprzeczności próbując wyjaśnić najprostsze rzeczy. Tu właśnie ważny jest zdrowy rozsądek i trzymanie się reguł prawidłowego rozumowania, bo jesteśmy już poza uchwytnymi zmysłowo zjawiskami. Zasad nie jest mierzalna, bo prostu albo jest i mamy jakoś uporządkowany byt - albo jej nie ma i mamy całkowity chaos. Po to mamy rozum, żeby to wychwycić. Z resztą, jak już mówiłem, nawet materialiści muszą wytwarzać teoretyczne "namiastki" duszy w postaci np. "struktury", w której jakoś zapisana jest tożsamość konkretnego bytu. Oczywiście nigdy nie wyjaśniają dlaczego "struktura" jest w ogóle możliwa i czym jest w istocie, no ale że jest to wiedzą - i chociaż tyle dobrze.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Czy ateistyczny kraj byłby lepszy od zdominowanego przez religiantów? - przez bbb - 26.05.2015, 17:08

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości