A więc Drogi Biały Wietrze ponoć-
Czasy idą...
Czasy przebudzenia.
Światło i ciemność
koło siebie staną.
I pozna prawdę,
miłości i cierpienia,
kto światła dzieckiem,
i kto dzieckiem cienia/koniec cytatu/
Bereszit bara Elohim et haszamaim we’et ha’arec
Ten Elohim w swej mnogosci swiatła i my w skwantowaniu swiatła.
Ale może zagubiliśmy gdzieś cień?
A gdzieś na niebosklonie żegluje na Wietrze Biały Moby Dick,jak Wielka
Ryba,ktoremu wielorybnik Herman Melville takie poświęca słowa:
Gdzie leży ostateczna przystań,od ktorej już nie odcumujemy.
W jakimże to zwiewnym eterze,żegluje swiat,który najbardziej utrudzonego nie znuży.Gdzie ukrył sie ojciec podrzutka.Dusze nasze są jak owe nieslubne matki,ktore zmarły przy połogu.Tajemnica naszego pochodzenia spoczywa w ich grobie i tam się udać musimy,aby ją poznać/koniec cytatu/
Jest na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie, ciekawy nagrobek,wmurowany w cmentarny mur,niedaleko kaplicy Halpertów.To płyta nagrobna,a na niej,od góry korona,niżej sowa z rospostartymi skrzydłami.Przez całą płytę, biegnie wykute pękniecie.Z owego peknięcie wychodzi młoda kobieta z noworodkiem.
Wracając do Cruithne,choć po prawdzie specjalnie nie chciałem się od niego oddalić, wspomnę książke Stephena Baxtera Manifold:Time.W książce owej ludzie odnajdują na Cruithne niezwykły artefakt, będący mostem Einsteina--Rosena
Czasy idą......
Amoże Czas?
Time?
Pozdrawiam
Czasy idą...
Czasy przebudzenia.
Światło i ciemność
koło siebie staną.
I pozna prawdę,
miłości i cierpienia,
kto światła dzieckiem,
i kto dzieckiem cienia/koniec cytatu/
Bereszit bara Elohim et haszamaim we’et ha’arec
Ten Elohim w swej mnogosci swiatła i my w skwantowaniu swiatła.
Ale może zagubiliśmy gdzieś cień?
A gdzieś na niebosklonie żegluje na Wietrze Biały Moby Dick,jak Wielka
Ryba,ktoremu wielorybnik Herman Melville takie poświęca słowa:
Gdzie leży ostateczna przystań,od ktorej już nie odcumujemy.
W jakimże to zwiewnym eterze,żegluje swiat,który najbardziej utrudzonego nie znuży.Gdzie ukrył sie ojciec podrzutka.Dusze nasze są jak owe nieslubne matki,ktore zmarły przy połogu.Tajemnica naszego pochodzenia spoczywa w ich grobie i tam się udać musimy,aby ją poznać/koniec cytatu/
Jest na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie, ciekawy nagrobek,wmurowany w cmentarny mur,niedaleko kaplicy Halpertów.To płyta nagrobna,a na niej,od góry korona,niżej sowa z rospostartymi skrzydłami.Przez całą płytę, biegnie wykute pękniecie.Z owego peknięcie wychodzi młoda kobieta z noworodkiem.
Wracając do Cruithne,choć po prawdzie specjalnie nie chciałem się od niego oddalić, wspomnę książke Stephena Baxtera Manifold:Time.W książce owej ludzie odnajdują na Cruithne niezwykły artefakt, będący mostem Einsteina--Rosena
Czasy idą......
Amoże Czas?
Time?
Pozdrawiam

