[lumberjack]

Gdy pojedzie się do dowolnego obozu uchodźców (zanim po roku czy dwóch latach nastąpią w nim dewastujące psychikę procesy), co widać? Najnormalniejszych na świecie ludzi. Dzieciaki, które konstruują megapomysłowe zabawki z patyków, dętek, kabli, sznurków. Kobiety, które w przydzielonym im namiocie próbują zorganizować namiastkę domu. Mężczyzn, których zżera to, że nie mogą normalnie iść do pracy, a wieczorem wrócić, przynosząc skromną dniówkę i coś do jedzenia żonie i maluchom. Chcesz zamknąć przed nimi drzwi, bo sam jeszcze masz za mało? Pytam: a kiedy, twoim zdaniem, będziesz miał dość, by przyjąć potrzebującego?

Ale nie napisał o bambusach czy arabach żyjących z socjalu, nie napisał o bambuczach bawiących się w systematyczne podpalanie samochodów (zamieszki we Francji były tylko okresem wzmożonej działalności - obecnie też są spalane samochody tylko nie tak ogromna ich ilość), nie wspomniał o czibambach brzezających swoje córki, nie wspomniał o angielskich muslimach ucinających głowy, dokonujących morderstw w zemście za splamienie honoru. Jak Hołownia otworzy drzwi, to przyjmie wszystko - z całym dobrodziejstwem inwentarza. Jeśli tak bardzo tego chce to niech to zrobi na własny rachunek, niech prywatnie przygarnie jakiegoś ciapatego; niech nie zmusza do tego wszystkich. Niech pokaże na co go stać, wszak słowa to tylko słowa. Liczą się czyny.

Wpuścić można ewentualnie kogoś o zbliżonej kulturze, a nie że przyjdzie taki bamboleło albo inny simon mol, który tylko hiva roznosił.