Baptiste napisał(a):Żarłak napisał(a):Baptiste napisał(a): Szkoda mi Georga Michaela. Człowiek upadły, dymający się na prawo i lewo, ćpający, uzależniony chyba od wszystkiego.
Żaden pedzio nie miał tylu fajnych piosenek co on (w zespole i poza nim).
Zniszczony przez własną słabość.
Michael Stipe wykonał więcej fajnych piosenek
Jedno "Careless Whisper" zamiata tego gościa wraz z jego wszystkimi piosenkami. To nie tylko mój gust indywidualny. Tak ci powie wszelaka statystyka muzyczna i listy przebojów lat ubiegłych.
Łi tam. Rzewne pląsy do poduszki i nie jest ich jedynym autorem. To, że coś wzbija się na szczyty list jeszcze nie znaczy, ze jest super-ekstra-mega-świetne. Też trzeba mieć na uwadze fakt, że Wham! Był duetem celującym w szczyty na listach. Kwestia priorytetów muzycznych. Daj zlecenie zawodowemu muzykowi to też napisze tobie hit na miarę list muzycznych. To co trzeba Michaelowi oddać to osobowość, która jest ważna w zdobywaniu szczytów popularności.
Jednak popularny nie znaczy najlepszy i pytaniem na które chciałbym usłyszeć odpowiedź brzmi: "jak wyglądał postęp muzyczny u George'a?". Wszystko na jedno kopyto (pytam, bo nie znam jego całej twórczości) czy rozwinął się artystycznie?
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.



