Czas Apokalipsy się liczy, ale to tak jakby ktoś podawał Ojca Chrzestnego jako przykład wybitnego dramatu gangsterskiego. Oczywista oczywistość.
Cenię film Ridleya Scotta (Helikopter w ogniu) za surowość. Ot, zostajemy rzuceni w wir wojny i zwyczajnie chcemy przetrwać. Giną ludzie, których ledwo poznaliśmy i z którymi nie było nam dane się bliżej poznać. Jednostka zerem, jednostka niczym. Dookoła tylko śmierć, nie ma czasu na poznanie drugiego człowieka. W dodatku Ridley nam nie mówi: ola Boga, ludzie umierają i wielka tragedia. On nie musi tego robić, bo tragizm wojny ukazał samym surowym obrazem.
Z mało znanych filmów polecam Closet Land, film z 1991.
Cała akcja odgrywa się w jednym pomieszczeniu, a główny motyw filmu to przesłuchanie. Główna bohaterka jest przesłuchiwana w sprawie swej książki, która ma celować w rząd i być rzekomo propagandowa. Jest tylko jeden szkopuł, otóż ta książka... jest książką dla dzieci. Cały film ma oparcie wyłącznie w dialogach. Przesłuchującym jest Alan Rickman, przesłuchiwaną gra Madeleine Stowe.
Inny film to Jagten (inaczej The Hunt, po polskiemu Polowanie) z Madsem Mikkelsenem w roli głównej. Było o tym filmie głośno swego czasu, więc może mieliście okazję obejrzeć. Znakomita produkcja, która ukazała dosyć aktualny problem fałszywych oskarżeń (niepodpartych żadnymi sensownymi dowodami, a tylko poszlakami) o molestowanie małego dziecka i w efekcie zrujnowanie oskarżonemu człowiekowi całego życia. Co ciekawe, same oskarżenia rzuca mała dziewczynka. Dużą rolę w podsycaniu psychozy ma psycholog dziecięcy/dyrektorka przedszkola. Oni wkładają dziewczynce słowa o molestowaniu, i to ich należy najbardziej winić.
Eden Lake - wszędzie określają ten film horrorem. Otóż jest to film brutalny i bezkompromisowy, ale czy to jest horror w klasycznym znaczeniu? Fabuła:
Para zakochanych wyjeżdża nad jezioro, żeby odpocząć od trudów codzienności. Na swojej drodze spotykają zdemoralizowanych młodziaków i na tym koniec sielanki.
Fabułka prosta, ale (o dziwo) pokazująca w brutalny i bezkompromisowy sposób dzisiejszą młodzież. A znam realia, bo codziennie przechodzę koło gimnazjum i często spotykam na swojej drodze gówniarzy (z naciskiem na gówniary i tzw. płeć piekną) i znam ich zachowanie. I wiecie co? Kiedyś lałem na te słowa, że niby taka demoralizacja i że dziewuchy takie rozpuszczone. Ale to brutalna prawda, gówniarze (z naciskiem na gówniary) nie mają oporów do wyzywania obcych ludzi (lub nawet znajomych z widzenia) od najgorszych i żeby im obić ryja. Film oglądałem ponownie, m.in. z powodu zaczepienia przez bandę dziewuch wczorajszego po południa... Serio, gówniary chciały mi dać w ryj. Oczywiście w grupce. Zawsze człowiek ma dylemat, czy warto takiej wpierdolić i traktować jeszcze jako kobietę i świętość, czy już nie. Ostatecznie dokonałem kroku w tył, jeszcze coś odpyskowały. To było centrum miasta, w dodatku pełno ludzi. Nie wiem, czy następnym razem będę miał jakieś hamulce.
I ja rozumiem, jakbym był w ich wieku i chciały by obić ryja rówieśnikowi. Pojebanie pojebaniem, ale to przynajmniej ma jakieś racjonalne podłoże i można to jakoś wytłumaczyć. Ale żeby mieć czelność zaczepiać starszych od siebie i jeszcze fikać? Można zrozumieć bicie rówieśnika w klasie, bo zawsze szukamy jakiś kozłów ofiarnych i chęci do pokazania swojej wyższości. Ale żeby startować do np. nauczyciela? Nie do pomyślenia. To jeszcze nic... byłem świadkiem, jak szczyl z samochodu wydarł ryja do starszego pana sprawdzającego klepsydry przed cmentarzem. Wykrzyknął do niego: co dziadek, sprawdzasz czy cię tam już nie ma? ...
Tyle moich historii i wynurzeń, polecam obejrzeć Eden Lake.
Cenię film Ridleya Scotta (Helikopter w ogniu) za surowość. Ot, zostajemy rzuceni w wir wojny i zwyczajnie chcemy przetrwać. Giną ludzie, których ledwo poznaliśmy i z którymi nie było nam dane się bliżej poznać. Jednostka zerem, jednostka niczym. Dookoła tylko śmierć, nie ma czasu na poznanie drugiego człowieka. W dodatku Ridley nam nie mówi: ola Boga, ludzie umierają i wielka tragedia. On nie musi tego robić, bo tragizm wojny ukazał samym surowym obrazem.
Z mało znanych filmów polecam Closet Land, film z 1991.
Cała akcja odgrywa się w jednym pomieszczeniu, a główny motyw filmu to przesłuchanie. Główna bohaterka jest przesłuchiwana w sprawie swej książki, która ma celować w rząd i być rzekomo propagandowa. Jest tylko jeden szkopuł, otóż ta książka... jest książką dla dzieci. Cały film ma oparcie wyłącznie w dialogach. Przesłuchującym jest Alan Rickman, przesłuchiwaną gra Madeleine Stowe.
Inny film to Jagten (inaczej The Hunt, po polskiemu Polowanie) z Madsem Mikkelsenem w roli głównej. Było o tym filmie głośno swego czasu, więc może mieliście okazję obejrzeć. Znakomita produkcja, która ukazała dosyć aktualny problem fałszywych oskarżeń (niepodpartych żadnymi sensownymi dowodami, a tylko poszlakami) o molestowanie małego dziecka i w efekcie zrujnowanie oskarżonemu człowiekowi całego życia. Co ciekawe, same oskarżenia rzuca mała dziewczynka. Dużą rolę w podsycaniu psychozy ma psycholog dziecięcy/dyrektorka przedszkola. Oni wkładają dziewczynce słowa o molestowaniu, i to ich należy najbardziej winić.
Eden Lake - wszędzie określają ten film horrorem. Otóż jest to film brutalny i bezkompromisowy, ale czy to jest horror w klasycznym znaczeniu? Fabuła:
Para zakochanych wyjeżdża nad jezioro, żeby odpocząć od trudów codzienności. Na swojej drodze spotykają zdemoralizowanych młodziaków i na tym koniec sielanki.
Fabułka prosta, ale (o dziwo) pokazująca w brutalny i bezkompromisowy sposób dzisiejszą młodzież. A znam realia, bo codziennie przechodzę koło gimnazjum i często spotykam na swojej drodze gówniarzy (z naciskiem na gówniary i tzw. płeć piekną) i znam ich zachowanie. I wiecie co? Kiedyś lałem na te słowa, że niby taka demoralizacja i że dziewuchy takie rozpuszczone. Ale to brutalna prawda, gówniarze (z naciskiem na gówniary) nie mają oporów do wyzywania obcych ludzi (lub nawet znajomych z widzenia) od najgorszych i żeby im obić ryja. Film oglądałem ponownie, m.in. z powodu zaczepienia przez bandę dziewuch wczorajszego po południa... Serio, gówniary chciały mi dać w ryj. Oczywiście w grupce. Zawsze człowiek ma dylemat, czy warto takiej wpierdolić i traktować jeszcze jako kobietę i świętość, czy już nie. Ostatecznie dokonałem kroku w tył, jeszcze coś odpyskowały. To było centrum miasta, w dodatku pełno ludzi. Nie wiem, czy następnym razem będę miał jakieś hamulce.
I ja rozumiem, jakbym był w ich wieku i chciały by obić ryja rówieśnikowi. Pojebanie pojebaniem, ale to przynajmniej ma jakieś racjonalne podłoże i można to jakoś wytłumaczyć. Ale żeby mieć czelność zaczepiać starszych od siebie i jeszcze fikać? Można zrozumieć bicie rówieśnika w klasie, bo zawsze szukamy jakiś kozłów ofiarnych i chęci do pokazania swojej wyższości. Ale żeby startować do np. nauczyciela? Nie do pomyślenia. To jeszcze nic... byłem świadkiem, jak szczyl z samochodu wydarł ryja do starszego pana sprawdzającego klepsydry przed cmentarzem. Wykrzyknął do niego: co dziadek, sprawdzasz czy cię tam już nie ma? ...
Tyle moich historii i wynurzeń, polecam obejrzeć Eden Lake.

