Neuro, gdzieś Ty widział programy integracyjne, które sprowadzają się do tego co socjalne?
Mówię o takich rzeczach jak nauka języka.
Jeśli chodzi o wykształcenie lub jego brak, to chyba po prostu nie sprecyzowaliśmy, o kim dokładnie piszemy? Przyznaję, że pisałam o uchodźcach bardzo ogólnie. A ludzie, którzy znaleźli się w całkiem innej rzeczywistości, potrzebują zazwyczaj jakiegoś opiekuna czy przewodnika, który pomoże im się odnaleźć. W tej chwili na przykład są już wolontariusze zajmujący się chrześcijanami z Syrii, pomagający na przykład pozałatwiać sprawy czysto praktyczne typu zapisanie dziecka do szkoły czy wizyta u lekarza. Argument, że kiedyś dało się inaczej, odnoszący się do całkiem innych czasów, jest nieco słaby
Kanalizacji też kiedyś ludzi nie mieli i żyli.
Co do (nie)zachęcania emigrantów zarobkowych, zgadzam się z Tobą. Zresztą spora część "uchodźców" to właśnie tak naprawdę emigranci zarobkowi, sądząc po tym, jak się zachowują i Polska póki co nie jest dla nich atrakcyjnym krajem i wcale nie chcą się tu osiedlać. Za to przynajmniej część chrześcijan z Syrii przyjechała tu właśnie dlatego, że słyszeli, że Polska to kraj chrześcijański, w którym nie spotkają muzułmanów.
Drażni mnie coś. Właściwie pasuje i do wątku Co mnie drażni i tutaj. Pod wpływem tego, co ostatnio wyprawiają ludzie na fejsie, napisałam wczoraj coś takiego:
No i co się stało? Odezwały się głównie te osoby, które robią cokolwiek albo robią bardzo dużo, a poczuły się wywołane do tablicy, bo kiedyś kogoś skrytykowały. Z osób, które od paru dni przeżywają, bulwersują się na FB, szokują nietolerancją i ksenofobią Polaków, składają patetyczne deklaracje, wstydzą się, że Europa nic nie robi i do tego dopuszcza, odezwała się do tej pory jedna i to wcale nie ta, która bulwersuje się jakoś szczególnie dużo i ostentacyjnie. Ciekawa zależność. Możliwe, że pojedyncze osoby nie lubią się afiszować, że coś robią, ale podejrzewam, że chodzi bardziej o "krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje".
Mówię o takich rzeczach jak nauka języka.Jeśli chodzi o wykształcenie lub jego brak, to chyba po prostu nie sprecyzowaliśmy, o kim dokładnie piszemy? Przyznaję, że pisałam o uchodźcach bardzo ogólnie. A ludzie, którzy znaleźli się w całkiem innej rzeczywistości, potrzebują zazwyczaj jakiegoś opiekuna czy przewodnika, który pomoże im się odnaleźć. W tej chwili na przykład są już wolontariusze zajmujący się chrześcijanami z Syrii, pomagający na przykład pozałatwiać sprawy czysto praktyczne typu zapisanie dziecka do szkoły czy wizyta u lekarza. Argument, że kiedyś dało się inaczej, odnoszący się do całkiem innych czasów, jest nieco słaby
Kanalizacji też kiedyś ludzi nie mieli i żyli. Co do (nie)zachęcania emigrantów zarobkowych, zgadzam się z Tobą. Zresztą spora część "uchodźców" to właśnie tak naprawdę emigranci zarobkowi, sądząc po tym, jak się zachowują i Polska póki co nie jest dla nich atrakcyjnym krajem i wcale nie chcą się tu osiedlać. Za to przynajmniej część chrześcijan z Syrii przyjechała tu właśnie dlatego, że słyszeli, że Polska to kraj chrześcijański, w którym nie spotkają muzułmanów.
Drażni mnie coś. Właściwie pasuje i do wątku Co mnie drażni i tutaj. Pod wpływem tego, co ostatnio wyprawiają ludzie na fejsie, napisałam wczoraj coś takiego:
Cytat:Miałam już nie pisać na ten temat, ale nurtuje mnie jedna sprawa. Od paru dni widzę wszędzie, także wśród fejsowych znajomych święte oburzenie na polskich rasistów i ksenofobów, którzy nie chcą przyjmować do Polski bezkrytycznie wszystkich uchodźców jak leci według zasad narzuconych przez Unię. Autorzy artykułów i użytkownicy FB zachwycają się postawą Islandczyków czy Niemców, którzy zadeklarowali przyjmowanie uchodźców do swoich domów. Powstała też bardzo arogancka moim zdaniem petycja, której autorzy domagają się zgody na unijne pomysły, a poza tym chcą oświecać ciemnych prostaczków (prawdopodobnie za ich własne pieniądze) w zakresie tolerancji. Tymczasem już od jakiegoś czasu obserwuję w otoczeniu duże zaangażowanie w pomoc uchodźcom czy innym ludziom w potrzebie z krajów azjatyckich i afrykańskich. Ludzie szukają sposobów na pomoc porwanym chrześcijańskim czy jazydyckim kobietom, wspierają fundacje pomagające ludności w krajach dotkniętych wojną czy nędzą, opiekują się uchodźcami z Damaszku. Co ciekawe, są to głównie osoby dalekie od środowisk uznawanych za otwarte na innych i pomocne. Ogólnie trochę katoli i innych prawicowców. Zastanawiam się, czy to jakaś ogólna tendencja czy też moje obserwacje nie są reprezentatywne. Ciekawi mnie to, a nie chcę nagabywać ludzi na wallach i privach, mam pytanko badawcze i tylko trochę prowokacyjne do chętnych. Czy oprócz zamieszczania linków, wywołujących emocje zdjęć, bulwersowania się ciemnotą rodaków, zrobiliście albo jesteście w stanie zrobić coś konkretnego? Na przykład przyjąć do domu uchodźców? Tak jak Islandczycy, Niemcy i trochę ludzi w Polsce. A jeśli tak, czy naprawdę będziecie "ślepi na wyznanie" i będzie Wam wszystko jedno, czy będzie to protestancka rodzina z dziećmi czy jeden z ludzi krzyczących Allah Akbar i wywalających do śmieci ofiarowane im jedzenie? Czy wspieracie jakąś fundację ratującą ludzi w Iraku lub wspierającą afrykańskie hospicja? Nie mam na myśli działań, które wchodzą w skład Waszych obowiązków zawodowych czy działalności naukowej i za które bierzecie pieniądze, tylko o coś, co robicie od siebie? Będę wdzięczna za poważne i pozbawione hejtu wypowiedzi.
No i co się stało? Odezwały się głównie te osoby, które robią cokolwiek albo robią bardzo dużo, a poczuły się wywołane do tablicy, bo kiedyś kogoś skrytykowały. Z osób, które od paru dni przeżywają, bulwersują się na FB, szokują nietolerancją i ksenofobią Polaków, składają patetyczne deklaracje, wstydzą się, że Europa nic nie robi i do tego dopuszcza, odezwała się do tej pory jedna i to wcale nie ta, która bulwersuje się jakoś szczególnie dużo i ostentacyjnie. Ciekawa zależność. Możliwe, że pojedyncze osoby nie lubią się afiszować, że coś robią, ale podejrzewam, że chodzi bardziej o "krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje".
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.

