To prawda, że stanowią zamkniętą grupę (choć są wyjątki).
Rzecz jednak w tym, że oni w ramach tej swojej zamkniętej grupy nie propagują niczego na tyle obcego co mogłoby razić rodzimych mieszkańców.
Generalnie cieszą się sympatią gdyż są kulturalni i nigdy nie słyszałem aby kogoś na ulicy pobili, okradli, itp, nie budzą w ludziach niepokoju.
Z resztą z jedną taką rodziną byłem po sąsiedzku i wszystko było ok. Dziecka z dala od polskich dzieci nie trzymali, normalnie bawiło się ze wszystkimi na podwórku.
Pamiętam ich jeszcze z czasów stadionu X-lecia, obecnie siedzą w różnych punktach. Centra handlowe przy ul. Marywilskiej, Bakalarskiej. I nic się przez ten czas w moim odbiorze tychże osób nie zmieniło. Te ich małe Hanoi miało nawet taki fajny, duszny klimat. No ale po wybudowaniu stadionu narodowego zniknęło z mapy Warszawy.
Inna sprawa, że u nich nie brakuje szemranych, lewych interesów, nad którymi państwo nie ma kontroli i to faktycznie jest dla finansów państwa problem. W Warszawie bardzo łatwo spotkać wietnamczyków, którzy wożą się furami typu Porsche Cayenne. Chyba ich ulubiony model. W nocnych klubach trzymają się zawsze swojej paczki, ale nie szukają awantur.
Aha-dodam jeszcze, że znam Polkę, która ma za szefa Wietnamczyka. W tym przypadku jest to już normalna, legalnie działająca firma.
Jeszcze nie widziałem nikogo kto tak bardzo chwaliłby swojego pracodawcę ze względu na zarobki i warunki pracy (tzn. elastyczne godziny pracy dla pracownika a nie dla pracodawcy jak to zwykle bywa gdy mowa o tychże)
Trochę dziwne jak na azjatyckie standardy no ale jednak takie właśnie rzeczy usłyszałem.
Rzecz jednak w tym, że oni w ramach tej swojej zamkniętej grupy nie propagują niczego na tyle obcego co mogłoby razić rodzimych mieszkańców.
Generalnie cieszą się sympatią gdyż są kulturalni i nigdy nie słyszałem aby kogoś na ulicy pobili, okradli, itp, nie budzą w ludziach niepokoju.
Z resztą z jedną taką rodziną byłem po sąsiedzku i wszystko było ok. Dziecka z dala od polskich dzieci nie trzymali, normalnie bawiło się ze wszystkimi na podwórku.
Pamiętam ich jeszcze z czasów stadionu X-lecia, obecnie siedzą w różnych punktach. Centra handlowe przy ul. Marywilskiej, Bakalarskiej. I nic się przez ten czas w moim odbiorze tychże osób nie zmieniło. Te ich małe Hanoi miało nawet taki fajny, duszny klimat. No ale po wybudowaniu stadionu narodowego zniknęło z mapy Warszawy.
Inna sprawa, że u nich nie brakuje szemranych, lewych interesów, nad którymi państwo nie ma kontroli i to faktycznie jest dla finansów państwa problem. W Warszawie bardzo łatwo spotkać wietnamczyków, którzy wożą się furami typu Porsche Cayenne. Chyba ich ulubiony model. W nocnych klubach trzymają się zawsze swojej paczki, ale nie szukają awantur.
Aha-dodam jeszcze, że znam Polkę, która ma za szefa Wietnamczyka. W tym przypadku jest to już normalna, legalnie działająca firma.
Jeszcze nie widziałem nikogo kto tak bardzo chwaliłby swojego pracodawcę ze względu na zarobki i warunki pracy (tzn. elastyczne godziny pracy dla pracownika a nie dla pracodawcy jak to zwykle bywa gdy mowa o tychże)
Trochę dziwne jak na azjatyckie standardy no ale jednak takie właśnie rzeczy usłyszałem.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
