Iselin napisał(a): To silne czynniki, ale to nie znaczy, że jest jakikolwiek sens tworzenia jednolitych etnicznie i religijnie enklaw. To się chyba dotychczas udało tylko w Korei Północnej. Ludzie zawsze migrowali z najróżniejszych przyczyn. Migracje same w sobie nie są zjawiskiem ani pozytywnym ani negatywnym, dopiero szereg innych czynników może sprawić, że przyniosą pozytywne lub negatywne efekty. Albo i takie i takie.Rzecz w tym, że w miarę jednolite religijnie i etnicznie państwa nie są na świecie niczym obcym i nic tu nie trzeba robić.
Na siłę i wymuszone są ostatnimi czasy działania w Europie. Działania, które mają na celu to zmienić.
Cytat:Baptiste. To o czym piszesz, przynajmniej częściowo miało źródło w różnicach społeczno-majątkowych.To tak jak w przypadku niemal każdego konfliktu na tle etnicznym. Niczego to nie zmienia, przecież wiadomo, że gdzieś musi znajdować się przyczyna tego, że "my" czujemy się gorsi, zagrożeni, wykorzystywani przez tych "drugich".
Przyczyna ściśle wynikająca np. z rasizmu jest jednak rzadka.
Sofeicz napisał(a): Przynajmniej do śmierci Marszałka II RP była krajem, gdzie pokojowe współistnienie rozmaitych grup etnicznych było faktem.W takim razie przez pokojowe współistnienie rozumiemy zupełnie coś innego a jak na dzisiejsze standardy to "pokojowe istnienie" byłoby konfliktem z eskalującą nienawiścią w tle.
Podczas dwudziestolecia kilkaset osób zginęło w związku z zamachami ukraińskich organizacji terrorystycznych, nie mówiąc już o ilości spalonego mienia.
Nikt by dzisiaj nie powiedział, że Polska to dobrze prosperujące, wielonarodowe państwo gdyby począwszy od lat 90-tych zabito tutaj kilkuset ludzi w atakach terrorystycznych.
Przypominam, że to w tym krótkim tworze państwowym Polacy byli krótko bo krótko ale jednak poddawani polityce kulturkampfu i zwyczajnie dyskryminowani:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zachodniou...ika_Ludowa
My w tych latach toczyliśmy z Ukraińcami wojnę.
I to wszystko miało przynieść pokojowe współistnienie? Nie, to było spanie na beczce prochu, która czasami dawała o sobie znać, a która wreszcie wybuchła z całym impetem (Wołyń). Albowiem wszelkie sytuacje kryzysowe doskonale wywalają na wierzch każde zamiatane pod dywan brudy. Wojny, katastrofy naturalne, gospodarcze, itd.
Nie wiem jak ty, ale ja wolę żyć w państwie gdzie nie muszę się zastanawiać czy w takowej sytuacji kryzysowej mój sąsiad nie okaże mi się najgorszym wrogiem.
Strona niemiecka:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Volksdeuts...lbstschutz
Sąsiad sąsiada mordował, tak gorliwie i ochoczo, że aż Niemcy zza Odry musieli ich utrzymywać w ryzach.
Cytat:Dopiero kiedy do roboty wzięli się wszelkiej maści nacjonaliści, sytuacja się zaostrzyła.Jacy nacjonaliści? Co się konkretnie takiego zmieniło w przeciągu tych tylko czterech lat?
Umocniła się sanacja, endecja była ciągle w odwrocie zaś wpływowi ludzie z dawnego środowiska Piłsudskiego o poglądach bliskich nurtom nacjonalistycznym skapitulowali na długo przed jego śmiercią (piszę rzecz jasna o generale Hallerze).
Btw. I co to do cholery za stan gdzie obywatel musi mieć na uwadze ciągłe zmiany polityczne aby wiedzieć kiedy zacząć być bardziej ostrożnym wobec swojego sąsiada?
W państwie jednolitym etnicznie wielkie problemy multi-kulti są nieobecne z definicji. Państwa multi-kulti bohatersko muszą walczyć z problemami, które same generują.
I po co to wszystko?, bo ktoś usłyszał jak w radiu ładnie śpiewa ludowy zespół pieśni i tańca z kultury X?

Z obserwacji różnych wypowiedzi za taką polityką wynikają tylko takie dołujące wnioski. Z powodu jakiś płytkich i infantylnych pobudek ludzie gotowi są wykonywać eksperymenty na żywym, społecznym organizmie nie zdając sobie sprawy z przyszłych konsekwencji.
Cytat:Ale i tak nie miało to wymiaru totalnego. Raczej 'kibolskiego'.Gdy już mówimy np. o pogromach gdzie giną ludzie to trudno mówić o kibolstwie, które się jednak bardziej z wandalizmem kojarzy niż z takimi sytuacjami. A Żydów od czasu do czasu coś takiego spotykało. I to wcale nie najczęściej w II połowie lat 30 tylko bardziej tuż po odzyskaniu niepodległości. W sporzej mierze z rąk Ukraińców.
Trzeba być ostrożnym i znać umiar. Piszę to jako bądź co bądź zwolennik ukraińskiej migracji na nasze tereny. Z myślą o ich jednak przyszłej, samoistnej asymilacji. A do tego konieczny jest ten umiar i umiejętne dozowanie.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
