Cytat:Czy białogłowa na pożegnanie też mówi póki co?
Gorzej. Często używam bye bye, narka, hejka. Popełniam mnóstwo ohydnych kolokwializmów, ale przecież nigdy nie twierdziłam, że posługuję się nienaganną polszczyzną.
Nigdy też nie ścigałam nikogo za popełnione błędy językowe, wyjątek robię dla osób, którym się wydaje że są ekspertami od języka, podczas gdy faktycznie nimi nie są.
Wydziwiasz nad potocznym "póki co" zwracając się przy tym do rozmówcy w trzeciej osobie. Anachronizm, lekceważenie, germanizm czy może wszystko na raz?
Eugeniusz Tomiczek napisał(a):W czasie wojny trzydziestoletniej rozpowszechnia się w Niemczech zwyczaj zwracania się do siebie w 3 osobie liczby pojedynczej, najpierw z rzeczownikiem HERR albo FRAU, np. „Nun sage mir, der Herr”, a wkrótce potem już w „uproszczonej wersji”, bo tylko z użyciem zaimka osobowego: „Niech on mi teraz powie”. Zamierzony efekt grzeczności i godności, ale też dystansu i respektu wobec zagadniętej osoby stwarzała tu kategoria osoby, bowiem w języku użycie 3 osoby liczby pojedynczej odnosi się logicznie do kogoś, kto jest nieobecny lub kto w rozmowie nie bierze udziału. [...]
Zwracanie się do kogoś per ON/ONA – a przecież jeszcze pól wieku temu był to szczyt kurtuazji i dobrej maniery – zostało całkowicie zdegradowane społecznie. Formę tę stosowano jedynie wobec służby i poddanych. Nawet armia pruska, w której przepisy zezwalały na zwracanie się szeregowych albo per TY, albo per ON, uwzględniła trendy obyczajowe i w czasie wojen wyzwoleńczych wprowadziła do regulaminu zapis, aby oficerowie zwracali się do zaciężnych ochotników wyłącznie per SIE (pol. per PAN).

