exeter napisał(a):Większość mieszkańców Unii rozumie, że ten milion uchodźców przebywających na terenie Unii sam z siebie nie zniknie, ani się nie rozpłynie. Coś trzeba z nimi zrobić i coś trzeba zrobić z kolejnymi milionami będącymi w drodze do Europy.No właśnie, tylko co.
Jedni twierdzą że tolerować w imię multikulti i udobruchać socjalem, inni że coś = deportować.
exeter napisał(a):Tylko my w Polsce uważamy, że to nie jest nasz problem. A zwłaszcza uważają tak politycy głównych partii. I tu pojawia się kwestia oceny etycznej ich zachowania i kwestia ich umiejętności prawidłowej oceny sytuacji.Bo jak narazie to nie jest nasz problem, przynajmniej dopóki ktoś nam go nie zrzuci na kolana jak to chcą zrobić zwolennicy "uczciwego podziału".
Naszym problemem są ci, co chcą go nam podrzucić.
exeter napisał(a):Gdyby kilka milionów Europejczyków wygnano z domów i skazano na poniewierkę, sądzę, że większość z nas byłaby głęboko przejęta tym faktem i byłaby gotowa do niesienia im pomocy. Dlaczego inaczej podchodzimy do Syryjczyków? Czyżby wyznawana przez nich religia przekreślała w naszych oczach ich człowieczeństwo? I dawała nam dyspensę od konieczności pomagania?Ludzie traktują "swoich" inaczej niż obcych. Syryjczycy (i reszta Afryki i Bliskiego Wschodu, bo Syryjczyków w tej bandzie nie więcej niż 1\5) są nam bardziej obcy niż Europejczycy, a dodatkowo w związku z kręgiem kulturowym z którego pochodzą przynieśliby ze sobą pewne problemy społeczne których narazie nie mamy i mieć nie chcemy. Mamy dość własnych, nie trzeba nam arabskich.
exeter napisał(a):Drugą sprawą jest chowanie głowy w piasek przez naszych polityków. Problem imigracyjny jest problemem każdego mieszkańca Europy, choćby dlatego, że grozi rozpadem Unii.To nie problem grozi, to reakcja niemieckich i innych zachodnich polityków na problem grozi. Co mają nasi politycy zrobić, chodzić z kneblem za Merkel i pilnować by znowu nie zaczęła zapraszać trzeciego świata?
exeter napisał(a):Istnieje duże prawdopodobieństwo, że został on świadomie wywołany przez Putina w celu przetestowania spoistości i odporności unijnej struktury.Putin by marzył by posiadać taki wpływ na światową sytuację.
exeter napisał(a):W tym kontekście, ci politycy, którzy szerzą anty imigrancką i anty unijną fobię, są jego wspólnikami i sojusznikami.Znaczy że jak wróg pogoni na Rzym hordę barbarzyńców by sprawiali problemy, to ci co chcą barbarzyńców nie wpuszczać są zdrajcami, a ci co chcą barbarzyńców wpuścić i rozpieszczać to nie? A nie jest przypadkiem na odwrót?
exeter napisał(a):Ale jest coś jeszcze, to dopiero początek ludzkiej fali zalewającej nasz kontynent.Przynajmniej co do tego zdania zgadzam się w 110%. Obóz Świętych się kłania.
exeter napisał(a): Żadne państwo w pojedynkę nie poradzi sobie w przyszłości z tym problemem.Bzdury. Dla chcącego nic trudnego. Słabsze państwa powstrzymywały już gorsze najazdy na swoje granice.
exeter napisał(a):Może to zrobić jedynie stabilna i solidarna UE, stwarzając wspólny system obrony unijnych granic i wprowadzając wspólne polityki mające ułatwiać asymilację przybyszów.Do tego celu musiałaby być solidarna w "chceniu", a nie solidarna w gonieniu za własnym ogonem i prawieniu wykładów o humanitaryźmie.
Poza tym, jeśli ten wspólny system obrony unijnych granic ma być coś wart, to skąd przybysze do asymilacji? Czy nie o to z takim systemem chodzi by ich nie było?
exeter napisał(a):W tym, przekazanie im wiedzy o naszych systemach wartości i naszym prawie.I co to da?
Równie dobrze kalif Al-Bagdhadi mógłby do Ciebie przyjść i osobiście przekazać Ci wiedzę o systemach wartości i prawie Państwa Islamskiego.
Ale to jeszcze nie będzie znaczyło że się będziesz z nim zgadzał i się do tych praw i wartości stosował.
By do tego doprowadzić kalif by dodatkowo musiał mieć ze sobą kałasza. Wtedy byś potakiwał i się stosował do praw, ale jego wartości i tak byś nie uznawał.
Tyle jeśli chodzi o asymilację. Jak się będą chcieli asymilować to sami to zrobią, a jak nie będą chcieli, to wiemy z historii jak się germanizacja i rusyfikacja skończyła. A tamci, w odróżnieniu od współczesnego zachodu, mieli więcej czasu i bezkompromisowe metody.
A gdyby nas zamiast tego błagali na kolanach to by się skończyła tak samo, tylko dodatkowo by zrobili z siebie pośmiewisko.
exeter napisał(a):Możemy się odciąć, i od Unii, i od obcych, ale w dłuższej perspektywie poniesiemy tego konsekwencje. Choćby w postaci nienawiści biednych i porzuconych, do bogatych i sytych, zamkniętych w swoich bezpiecznych fortecach. Rzecz w tym, że czasem będziemy musieli opuścić ich mury i zderzyć się z realiami rzeczywistego świata.Nienawiści u tych "biednych i porzuconych" to ci dostatek już teraz.
I oczywiście lepiej się siedzi w fortecy gdy ci "biedni i porzuceni, nienawidzący bogatych i sytych" są po drugiej stronie jej murów, a nie po tej samej.
Nie po to się buduje fortece by zostawiać otwarte wrota. Buduje się je po to, żeby ci, którzy nas nienawidzą, pozostali po drugiej stronie muru, niezależnie od tego czy chcą do środka czy nie.
Nations do not survive by setting examples for others. Nations survive by making examples of others.

