[Adam_S]

o pol

    Zabronisz krajom "starej Unii" powiedzieć - skoro Wy olewacie nasz problem z uchodźcami, My olejemy wasze potrzeby inwestycyjne i zakręcimy kurek z forsą.
    

I to już ma miejsce:
    odebranie środków unijnych

Potrzeby inwestycyjne? Fundusze strukturalne są w dużym stopniu kontrolowane przez Unię (co z nimi wolno a co nie) i się rządzą swoimi zasadami. Były od dawna, niezależnie od unijnych problemów (uchodźcy to nie pierwszy i nie ostatni). Jeśli "Stara Unia" chce z tym mieszać, to jest to autostrada do rozpadu Unii. Jeden moment i Orban zaraz stwierdzi, że jak mu chamsko odcięli fundusze strukturalne to on przestanie się do funduszy takich dokładać. Kaczyński zaraz stwierdzi że on nie gorszy i zrobi to samo. A potem poleci jak domino.

A co do olewania problemu, to nie jest kwestia braku woli, tylko tego w jaki sposób "Stara Unia" chce tej "pomocy", a właściwie poświęcenia. Sposób cholernie kosztowny, o kosztach wlekących się przez dekady, jeśli nie wieki, nie wspominając o cenie społecznej i spadku bezpieczeństwa. Gdyby Unia poprosiła o pomoc w stylu "przyślijcie 10 tysięcy żołnierzy i policjantów z wyposażeniem patrolowym" to gadka by była całkiem inna.

    a) trudno powiedzieć. Było kilka fal migracji(osiedlania) Tatarów w Wielkim Księstwie. W każdym razie proces odbył się w zasadzie bezkonfliktowo.

Znaczy Polska niby nie miała konfliktów zbrojnych z Tatarami? Buntów też nie było?
Widzę że humor dopisuje.

    b) żadnego. Natomiast należało nadać prawa tatarskim osiedleńcom. W tym prawa szlacheckie.

Żadnego? To jak zrobisz by podobnie jak kilkaset lat temu, praktycznie nie mieli oni możliwości kontynuacji udziału w swojej kulturze pochodzenia? Kiedyś nie było tak że taki muzułmański imigrant sobie włączy Al-Jazeerę by słuchać imama z Arabii Saudyjskiej i raz w roku sobie poleci na pielgrzymkę do Mekki tanimi liniami lotniczymi. Po prostu mało kogo stać na to było. Nawet wśród szlachty. Musieli się asymilować, bo kontaktu ze swoimi nie mieli.
A skoro już o prawach, to też może warto wspomnieć o obowiązkach, a sporo mieli.

    c) kilkadziesiąt tysięcy. Przy populacji od 4, może 5 milionów mieszkańców RON.

https://en.wikipedia.org/wiki/Lipka_Tatars
Wychodzi około 200 tysięcy na okres kiedy RON miała okolo 8 milionów. Czyli około 2.5%.
Uchodźcy zrobią Niemcom tyle w niecałe 2 lata, a już są Turkowie w większej liczbie.
A jaka była selekcja na takich, co im się podobało?
https://en.wikipedia.org/wiki/Lipka_Tatars
Dziś na terenach byłego RON mamy łącznie około 15 tysięcy, choć populacje tych regionów wzrosły mocno przez ten czas.
Reszta widocznie się wyniosła albo dostała mniej lub bardziej twardą sugestię że powinni się wynieść.
Więc nie dziw się że dziś nie mamy z nimi problemów. Ci, z którymi by problemy były już dawno są poza strefą naszych zainteresowań.

    d) gdybym napisał, że nikt, pewnie bym skłamał. Ale były to pojedyncze przypadki - pamiętasz Azję Tuhajbejowicza z "Pana Wołodyjowskiego"?

Postać fikcyjna.

    Czyli wyrzucamy ich pod bomby i kule, tak?
    Wiesz, przypomniał mi się los tysięcy obywateli Związku Sowieckiego, którzy współpracowali z Niemcami w walce przeciwko bolszewikom, a których zachodni alianci po zakończeniu wojny wydali Stalinowi. Większość z nich zginęła w łagrach.

    Przy ich odsyłaniu, dochodziło do dantejskich scen - samobójstw całych rodzin. Sądzisz, że dziś, w dobie telewizyjnego przekazu taka operacja byłaby możliwa do przeprowadzenia? Skoro jedno zdjęcie utopionego dziecka wywołało w Europie ogromne poruszenie.

a)Assad nie Stalin
b)Assad za samo uciekanie z Syrii nie morduje, a Stalin za pomoc Niemcom jak najbardziej
c)Można ich potrzymać w obozach kilka lat zanim wojna przygaśnie, ale nie przyjmować ich na wieki wieków.

    Zaciera się świadomość tego, że w pierwszej kolejności mówimy o pomocy humanitarnej. Ratujemy ludzi przed wojną, za którą częściowo ponosimy odpowiedzialność. To my nawoływaliśmy do obalania reżimów. Gadaliśmy o demokracji i prawach człowieka. A gdy przyszło co do czego, odwróciliśmy się od tamtych ludzi plecami.

To teraz Al Kaida niby walczy o demokrację i prawa człowieka?
A może Państwo Islamskie?
Pomoc humanitarna ma to do siebie że nie jest permanentna. Skończy się kryzys, a wiecznie trwał nie będzie, powinien być koniec pomocy, i wszyscy uchodźcy dostaną kopa w zad i do Syrii. Ale tak ci od Merkelowej nie zrobią i wszyscy o tym wiemy. Już "uchodźcy" mają roszczenia by im dać obywatelstwo.

    To po pierwsze, po drugie, wśród uchodźców znajdą się różni ludzie. Pisałem już, że byłem operowany w warszawskim szpitalu przez arabskiego chirurga. W fali zalewającej Europę znajdzie się wielu takich, choć pewnie nie zechcą zakotwiczyć u nas. Co do modelu rodziny, jest jedno absolutnie uniwersalne prawo, nakazujące zmniejszyć dzietność wraz ze wzrostem dobrobytu. I w kolejnych pokoleniach imigrantów zadziała ono równie skutecznie, jak w naszym przypadku.

Wielkość rodzin to nie tylko dobrobyt, to też kultura.
Czyli sugerujesz że ci, którzy ekonomicznie nie będą problemem to zagościć nie będą chcieli, a zostaną ci co ich nie chcemy? Ale to ja tu niby jestem przeciwko a ty za...

    Przecież to właśnie napisałem, w naszym interesie jest jak najgłębsza integracja kontynentu!

Nie jest. Interesy mamy jakie mamy. Integracja kontynentu może nam służyć, ale nie za wszelką cenę - w szczególności nie za cenę naszych interesów.

W odróżnieniu od Niemców, czy Brytyjczyków. I jeśli oni mogą sobie pozwolić na dąsy i grymasy, to my powinniśmy ze wszystkich sił przeć ku unijnemu państwu. A "niet" usłyszymy, jeśli to się nie uda.

To nie jest tak że mogą sobie pozwolić, to jest tak że sobie robią i organizują to tak, że reszta g**** może na to poradzić. Prosząc się i błagając możemy robić co najwyżej za pachołka.

    A mówiła mama - pamiętaj synku, wrogów szukaj daleko, a przyjaciół, blisko.  I co Ty na to?

Od "mamy" wolę Machiavelliego, który mówił że przyjaciół należy trzymać blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Niestety ale sojuszników z krajów, z którymi mamy rozbieżne interesy nie zrobimy.
Sam piszesz o globalizacji świata - niby Chiny czy USA nie są blisko, ale wojsko amerykańskie może się u nas zjawić szybciej niż kiedyś by zajęło rzucić wojsko z jednej strony kraju na drugi.
A Chiny choć lotniskowców nie mają, to jednak po drugiej stronie Rosji siedzą, i się chciwie patrzą na Syberię. Jedni i drudzy naturalny sojusznik na Rosję, a drudzy nawet strategicznie usytuowani za jej plecami.

    A to znasz? "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie"? 

A kto mieczem nie wojuje, ten ginie od miecza jeszcze szybciej niż ten co wojuje.

    Cały dotychczasowy rozwój cywilizacji wskazuje, że tak właśnie jest.
    Nie było i nie ma dziś dużego państwa o ściśle homogenicznej strukturze. A wielkie imperia wbrew pozorom nie powstawały wyłącznie dzięki przemocy. Bez "miękkiej siły" - siły idei, nie byłyby atrakcyjne dla nikogo. A chcąc się rozrastać, musiały tolerować odmienności. W naszych czasach przykładem na to, są Stany Zjednoczone Ameryki.

Stany Zjednoczone mają pół swoich problemów wewnętrznych tylko i wyłącznie dzięki "odmienności". Za to trzecim na świecie krajem w sile ekonomii jest taka Japonia, w której odmienności niet. Drugim są Chiny, gdzie kultura Han dominuje otwarcie i twardą ręką. I co?
I jak sam wspomniałeś, "tolerowanie odmienności" to cena imperium. Dlaczego mamy płacić cenę imperium choć imperium za nią nie dostajemy? To wygląda jak jakiś podejrzany biznes.
Nic tylko reklamację składać.

    Jesteś niepoprawnym optymistą. Dysponując superbronią, podlegamy pokusie jej użycia. Wiemy, że nie sposób wygrać atomowej wymiany ciosów, ale ta świadomość nie prowadzi do całkowitego zakazu broni atomowej i jej zniszczenia. Przeciwnie, coraz więcej krajów wchodzi w jej posiadanie, motywując to zagrożeniem. Likwidując zagrożenia, zlikwidujemy pokusę zbrojeń.

Ha, ha, ha.
To ja jestem optymistą?
Nie zlikwidujemy konfliktów. Konflikt jest częścią ludzkiej natury, odkąd jeden Homo Sapiens trzepnął drugiego kamieniem, a pewnie i jeszcze dłużej

    Nie ma, gdyż europejscy politycy robią wszystko, by zachować jak najwięcej władzy. I zamiast popychać społeczeństwa do integracji, rozdmuchują lokalne separatyzmy. Bez Moneta, Adenauera, Schumana, De Gaspari'ego nie byłoby Unii. Gdzie są ich następcy? Myślisz, że Duda z Kaczyńskim, będą parli do zwiększenia roli i znaczenia Brukseli?

Jest pewien poziom integracji który jest dla Unii praktyczny i akceptowalny. Poziom ten został przekroczony, w okolicach lat 80 czy 90. Jeśli Unia ma istnieć przez wieki, i kiedyś może się z integrować trochę bardziej, to powinna wrócić do oryginalnej idei - strefy wolnego handlu i współpracy gospodarczej, a nie zabawy w superpaństwo federalne.

    I dlatego, dokładnie tak samo jak w Kijowie, reżim w Damaszku, przy całkowitym poparciu i zachęcie płynących z Moskwy, strzelał do pokojowych demonstrantów. Zabijał i torturował bez względu na wiek, płeć i religię.
    Gdyż Putin nie będzie tolerował oddolnych zmian władzy, ani w Kijowie, ani w Damaszku, a tym bardziej nie w Moskwie.

Tak się rządzi w trzecim świecie. Chcesz powrotu do idei "brzemienia białego człowieka", by Europa ponownie skolonizowała trzeci świat aby pod lufami karabinów pokazać dzikusom jak powinni żyć zgodnie z cywilizowanymi normami i prawami człowieka, czy im to się podoba czy nie?
Jeśli nie, to niestety, ale musisz się pogodzić z tym, że trzeci świat rządzi się swoimi, brutalnymi prawami.
I Putin nie ma tu nic do rzeczy, bo to pytanie dotyczny też wielu miejsc które go nie interesują.

    Demokratyczny rząd to tylko taka kalka pojęciowa - chodzi o odsuwanie od władzy satrapów. Niekiedy to się nawet udaje:

    Pokojowy Nobel
    A bajzel w Libii, czy wcześniej w Iraku, nie wspominając o Somalii, wynika z ignorancji, poczucia wyższości tych którzy próbowali ingerować. Należało wybrać najlepszą z naszego punktu widzenia frakcję, i dać jej wsparcie, by mogła okrzepnąć. Pilnując, by nie weszła w buty poprzedników.

Widać w tym miejscu że nie masz pojęcia o polityce w tym regionie,
Myślisz że Amerykanie i UE nie wsparli "najlepszej frakcji"?
Wsparli, nawet ta frakcja przetrwała, tylko że wiele nie kontroluje, i sama niewiele lepsza od reszty. Tak to jest jak się bezmyślnie "odsuwa od władzy satrapów" bez dalszego planu. Czy anarchia, permanentna wojna domowa i rząd zbrojnych band są lepsze od  satrapów, choćby z humanitarnego punktu widzenia?
Problem w jednym zdaniu polega na tym, że generalnie "najlepsza" frakcja tam nie znaczy wiele, i tak beznadziejna, tylko trochę mniej od reszty.

    Europa to także mały półwysep Azji otoczony z trzech stron...itd.

I co z tego? Wojny nie prowadzi się metrażem, tylko ludźmi. A właściwie już nie ludźmi, tylko maszynami z niewielkim dodatkiem ludzi. A w dziedzinie maszyn Europa spokojnie może konkurować z całym swoim sąsiedztwem.

Poza tym z trzech stron otoczony, ale wodą, nie wrogami. Z jednej wielki ocean i sojusznik amerykański, z drugiej pingwiny, z trzeciej morze za którym siedzą wrogowie z bronią demograficzną z której strzały przyjmujemy z otwartymi ramionami, a z czwartej sieroty po Związku Radzieckim.
Nie mamy żadnych silnych wrogów, jedyne zagrożenie to ignorowanie tego, że ci słabi jednak bywają wrogami.

    Adam, ja tylko wskazuję konsekwencje wyboru strategii otoczonej twierdzy. Nie mówię, że nie będziemy zmuszeni do wyboru takiej opcji, np. w przypadku nagłego załamania się klimatu i masowego napływu uchodźców:
    Temperatura mokrego termometru

Tym bardziej argument by przyzwyczajać się do tej opcji jak najszybciej.

A na koniec, wdzięczny uchodźca w Szwecji wyraża swój stosunek i wdzięczność wobec podatników szwedzkich za pomocą języka migowego.