Przeczytałem ostatnio w "1493" Manna świetną historię o Chińczykach. Otóż Hiszpania prowadziła z Chińczykami na Filipinach handel: srebro, cukier i amerykańskie zboża za jedwab, porcelanę, wyroby lakowe i inne wyroby chińskiej kultury. Miejscem, w którym nawiązano pierwszy oficjalny kontakt handlowy była Manila, czas - XVIw. Europejczycy spotkali tam chińskich kupców, którzy korzystali akurat z okresu otwarcia handlowego Chin na świat. Chińczycy zaraz gdy zobaczyli przybyszy zrobili to co zwykle się robi w takich sytuacjach: zaczęli dąć w trąby, bić w bębny, wrzeszczeć i hałasować, żeby pokazać potencjalnym piratom że mają przewagę. Co zrobili "nasi" chłopcy? Oczywiście uznali to za przygotowanie do ataku, zdobyli chińskie statki i wyrżnęli załogę. Reakcja kamratów ofiar masakry była do przewidzenia: zapytali Hiszpanów tylko "któła bela ładniejsza, płomocja na czełwone, na żółte w przyszłym tygodniu, daj słebło, ile masz?" I tak wkroczyliśmy w epokę globalizacji.
|
O Chinach i Chińczykach
|
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości

