znaleZczyni napiasała
Wyrwane z kontekstu i dalej cokolwiek wypaczone, nie czuje się na siłach do odkręcania i wykazywania, że nie to miałem na myśli. Stąd moja wstrzemięźliwość.
Zwą to z dawien dawna metodą cliche. Pojedynczy jednostkowy przykład ma dawać obraz całości. Błąd. Jeśli obojętne jest jak jakiego pochodzenia są hałaśliwi sąsiedzi, to już nie będzie to tobie obojętne zamieszkanie w muzułmańskiej dzielnicy z prawem szariatu (może sie mylę?). Wszędzie na świecie ludzie podobnego wyznania, kultury i stanu posiadania starają się mieszkać z podobnymi do siebie w jednym miejscu. Stąd mamy dzielnice narodowościowe i kulturowe na całym świecie. Taka namiastka homogeniczności. Skandynawowie starają sie zachować homogeniczność kulturowo.
Muzułmańskie dzieci drą się (powiedzmy średnio) więcej nie dlatego, że są muzułmańskie, lecz dlatego, że pochodzą najczęściej z krajów południa o cokolwiek hałaśliwym sposobie zachowań. Znowu mieszanie pojęć, to nie prowadzi do niczego sensownego.
A tożsamość niszczona jest przez wszczepianie sztucznej dla osiągnięcia pewnej homogeniczności w każdym kraju europejskim. Np poprzez państwową edukacje dzieci już 3 roku życia. To nieuniknione dla w miarę jednolitego funkcjonowania każdego państwa.
Cytat:Niby co nie zachodzi co ja pisałam, że zachodzi?
Kłócisz się chyba ze zdaniem, które jest w Twojej wyobraźni, nie w moim poście, a ja wolałabym, żebyś się odnosił do mojej opinii, a nie do tego, jak ją sobie wyobrażasz.
Ja napisałam: państwa o najwyższym stopniu zadowolenia z życia ich mieszkańcow to państwa wielonarodowościowe, a co za tym idzie, wielokulturowe.
Ty napisałeś: Te rzeczy występują obok siebie
Ty nawet jak się ze mną zgadzasz to się ze mną nie zgadzasz
A teraz do drugiej części: Te rzeczy występują obok siebie, lecz nie wywierają na siebie wpływu
Ja nie pisałam o wpływaniu, tylko o występowaniu równocześnie. Na pytanie czy i jaki wpływ te zjawiska mają na siebie, odpowiedź zapewne byłaby bardzo złożona. Ty kwitujesz: nie mają wpływu - bez uzasadnienia, oczywiście. Takie zdania bez uzasadnienia, bez urazy, żadnego sensu nie mają. Jak się wysilisz na jakieś minimum konkretów, to możemy o tym porozmawiać.
Wyrwane z kontekstu i dalej cokolwiek wypaczone, nie czuje się na siłach do odkręcania i wykazywania, że nie to miałem na myśli. Stąd moja wstrzemięźliwość.
Cytat:Oczywiście, że otoczenie ma wpływ na wygodę życia. Jeśli będę miała w najbliższym sąsiedztwie rodzinę z dziećmi, które ciągle, przepraszam za dosadność określenia, drą ryja, to mój komfort życia spadnie. Wiem o czym mówię, bo miałam takich sąsiadów. Rdzennych Brytyjczyków, białych, ba - nawet nie na zasiłku. I drące ryja przez cały boży dzień dzieci będą zmniejszać mój komfort, niezależnie od tego, czy są białe, czarne, pomarańczowe, muzułmańskie, protestanckie, katolickie czy ateistyczne.
Jesli mam za sąsiadów spokojnych ludzi, niehałasujących, niesyfiarzy, to mi zwisa i powiewa ich kolor skóry czy wyznanie. Czy nawet strój. A jeśli napiszesz, że muzułmanie z natury swojej są hałaśliwymi syfiarzami - no to nie pozostanie mi nic innego, jak pokręcić głową i zakończyć rozmowę
Zwą to z dawien dawna metodą cliche. Pojedynczy jednostkowy przykład ma dawać obraz całości. Błąd. Jeśli obojętne jest jak jakiego pochodzenia są hałaśliwi sąsiedzi, to już nie będzie to tobie obojętne zamieszkanie w muzułmańskiej dzielnicy z prawem szariatu (może sie mylę?). Wszędzie na świecie ludzie podobnego wyznania, kultury i stanu posiadania starają się mieszkać z podobnymi do siebie w jednym miejscu. Stąd mamy dzielnice narodowościowe i kulturowe na całym świecie. Taka namiastka homogeniczności. Skandynawowie starają sie zachować homogeniczność kulturowo.
Muzułmańskie dzieci drą się (powiedzmy średnio) więcej nie dlatego, że są muzułmańskie, lecz dlatego, że pochodzą najczęściej z krajów południa o cokolwiek hałaśliwym sposobie zachowań. Znowu mieszanie pojęć, to nie prowadzi do niczego sensownego.
A tożsamość niszczona jest przez wszczepianie sztucznej dla osiągnięcia pewnej homogeniczności w każdym kraju europejskim. Np poprzez państwową edukacje dzieci już 3 roku życia. To nieuniknione dla w miarę jednolitego funkcjonowania każdego państwa.


