exeter napisał(a):Nie wdając się w analizowanie przyczyn, można stwierdzić, że istnieje wyraźna tendencja do stałego powiększania struktur w jakich żyją ludzkie społeczności. Dużo na ten temat znajdziesz w książce:To, że istnieje tendencja, to zdanie opisowe, a nie nakazowe.
Robert Wright - "Nonzero"
Czy to naturalna tendencja to jedna kwestia, czy to dobry pomysł na siłę ją przyspieszać to inna.
exeter napisał(a):Czasem ten proces przebiegał bardzo szybko. A będzie jeszcze szybszy przy tak błyskawicznym przepływie informacji, jakiego doświadczamy. Przeszkodą są ludzkie lęki i ludzkie przyzwyczajenia, a siłą sprawczą, konieczność. Tak, jak księstwo nie wystarczało w Średniowieczu, by zapewnić ludziom dobrobyt i bezpieczeństwo, tak dziś nie zapewni ich państwo narodowe.Tu nie chodzi o przepływ informacji, tylko o wymiany pokoleniowe, wspólną historię. To się oczywiście nie dzieje szybciej niż wcześniej.
Po drugie, to nie kwestia definicji państwa, ale jego siły. Jeden naród drugiemu nie równy. Zarówno w liczebności i posiadanym lądzie jak i proporcji jego siły do nich.
exeter napisał(a):Choć można doszukiwać się pewnych analogii w przeszłości, choćby nasza RON, czy USA, to jednak europejska integracja jest unikalnym, pionierskim projektem politycznym, różniącym się od imperiów dobrowolną akcesją do wspólnoty.Z ww. przykładów wynika że jednak wcale nie unikalnym. A jeszcze by się trochę znalazło.
exeter napisał(a):Jak każda funkcjonalna struktura potrzebuje ona pewnej unifikacji, stąd przytoczone przez Ciebie przepisy, które przecież nie powodują zanikania regionalnej różnorodności unijnych społeczeństw. Przeciwnie, Unia finansuje regionalne odmienności, pozwalając im przetrwać w coraz bardziej globalnym świecie. Kluczowe jest wyważenie, ile władzy przydzielić każdemu z poziomów? Odpowiedzi na nie udzieli praktyka.Jak narazie wygląda na to, że USA, pomimo że już federalne, pozwala na dużo władzy na niższych poziomach, a centralistyczna UE, choć dopiero w połowie drogi, już trzeszczy w szwach.
exeter napisał(a):Oczywiście. UśmiechAle cały czas powtarzam że to, co obserwujemy, to kompletne przeciwieństwo "dobrej struktury, której brakuje władzy by wprowadzać w życie swoje dobre pomysły".
Ale nie oczekuj sprawności od struktury, którą z premedytacją wykastrowano, po to, by jak najwięcej władzy pozostawić na szczeblu państw. Sanacja musi polegać na przekazaniu więcej kompetencji na poziom Brukseli.
To jest struktura która ma wiele idiotycznych pomysłów, i tylko z powodu braku wystarczającej władzy nie może ich wszystkich realizować. Wystarczy spojrzeć na jej pomysły w kwestii obecnego kryzysu.
Bardzo się cieszmy z tego że ta struktura jest wykastrowana, gdyby nie była, to by nam ten idiotyzm narzucała.
Słonia się najpierw tresuje, a potem wypuszcza na pokazy w cyrku, a nie na odwrót.
A jak się nie da wytresować, to się go wcale do cyrku nie bierze.
Jak instytucje unijne zaczną dobrze gadać, to dać im więcej władzy.
Póki gadają źle, trzymać jak najdalej od władzy.
Od zwiększenia władzy na pewno nie zmądrzeją.
exeter napisał(a):Ludzie są różni i z wielu powodów szukają szczęścia poza granicami kraju. Tak się dzieje bez względu na okoliczności, czego dowodem są te miliony naszych rodaków na obczyźnie. Skoro nie pasowały Ci moje poprzednie przykłady, przyjrzyj się tej biografii:Doświadczenia doświadczeniami, tylko ilu z nich w ogóle wróci, a następnie je wykorzysta?
Krzysztof Arciszewski
Jeśli pobyt za granicą jest szansą na zdobycie wiedzy i unikalnych doświadczeń, które potem można spożytkować w kraju, emigracja nie jest nieszczęściem.
exeter napisał(a):Trzymając się tej analogii, najpierw musi być ktoś, kto linę rozciągnie i zachęci do wejścia na nią. Tymczasem obecnie mamy do czynienia raczej z tabunem tych, którzy, albo straszą, albo tę "linę" podcinają. OczkoI nadal trzymając z tą analogią, ci co nawołują do "rozwiązywania" problemów zbyt szybkiej integracji przyspieszeniem integracji to ludzie, którzy krzyczą do człowieka, które ledwo się odważył i się teraz chwieje, że jest dupa jeśli po linie nie zacznie zaraz biegać.
Dlatego wspominałem Ojców Założycieli, którzy szli na czele, wskazując drogę i zachęcali do podążenia nią.
exeter napisał(a):Zgoda. W Unii od jakiegoś czasu idziemy w złą stronę.Problem w tym że "my" nie możemy zmienić polityki unijnej. Nawet "my, plus UK, plus wschodnia Europa" by nie starczyło. Niemcy i Francja określają obecny kierunek UE, i robią to dlatego, że mają do tego dość siły. A zmusić ich do wybierania innych polityków nie możemy. Co najwyżej można ich zmusić do samodzielnego cierpienia problemów które ich politycy stworzyli, może od tego zmądrzeją i zaczną wybierać lepszych.
Nikt nam nie broni zmienić politykę unijną. Jeśli zechcemy, w kierunku niezależności, państw, lub jak ja wolałbym, regionów. Tylko róbmy to, gdyż jak na razie, zachowujemy się raczej jak sienkiewiczowski Bogusław Radziwiłł postulujący wyrywanie sobie połaci sukna przez zaangażowane strony.
exeter napisał(a):Uważam, że nie masz racji. Oczywiście, że w tle była geopolityka, ale podstawowym powodem interwencji NATO w byłej Jugosławii były telewizyjne obrazki. Nawet przyzwyczajona i zblazowana widownia była zaszokowana widokiem czystek etnicznych w środku Europy i domagała się od swoich rządów, by te coś z tym zrobiły. A rządy, jak to rządy, chcą być wybrane ponownie, więc robiły co mogły.Twierdzisz że to dlatego, że publika tak mocno to popierała?
Czas wyciągnąć sondaże:
http://www.gallup.com/poll/3970/public-s...-gulf.aspx
50% w USA. Równe. Gorzej niż Irak 1 i Irak 2. A wszyscy wiemy jaki popularny był Irak 2.
Wniosek taki, że "obrazki" były słabsze niż broń chemiczna Saddama.
exeter napisał(a):Sofeicz,Taka decyzja z natury nie jest permanentna.
albo rybka, albo pipka...
Albo decydujemy, że UE ma być tylko strefą wolnego handlu, albo polityczną wspólnotą. Na dziś, jesteśmy zawieszeni pomiędzy tymi modelami współpracy. Udajemy, że UE jest czymś więcej niż wolnym rynkiem ludzi, idei, towarów, jednocześnie zazdrośnie strzegąc prerogatyw państw członkowskich. Jak napisałem w odpowiedzi Adamowi, wolałbym zwiększenia uprawnień Brukseli, kosztem Warszawy, ze zwiększeniem uprawnień regionów. W Polsce nie ma to większego znaczenia(może za wyjątkiem Śląska), ale w Europie pozwoliłoby wygasić separatyzmy: Kataloński, Szkocki, Waloński i kilka innych.
Moje zdanie jest takie, że narazie niech jest strefą wolnego handlu, bo lepsza dobrze działająca strefa wolnego handlu, niż sypiąca się i grożąca eksplozją wspólnota polityczna. A jak sobie ta strefa wolnego handlu pofunkcjonuje fajnie przez dobre kilka dekad to wtedy można zacząć się poważnie (i powoli) zastanawiać nad wspólnotą polityczną.
Nations do not survive by setting examples for others. Nations survive by making examples of others.

