Ciekawy wywiad z Balcerowiczem (wink wink) o ISIS:
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132749,1...ywaja.html
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132749,1...ywaja.html
Cytat:Dlaczego wojna z PI idzie tak opornie?
- Bo nie ma woli jej wygrania. Zaangażowane strony mają odmienne strategie i próbują co innego ugrać. Arabia Saudyjska chciałaby mieć na tym terenie coś w rodzaju państwa religijnego, niedemokratycznego, przez nią kontrolowanego. To krótkowzroczne, bo PI w końcu zaatakuje Saudów osadzonych przez Brytyjczyków na roponośnej ziemi. Mimo że Saudowie są na liście celów PI, to i tak je pośrednio wspierają, licząc, że kalifat będzie antidotum przeciwko Iranowi. Turcja też ich wspiera jako antidotum przeciwko Kurdom, których się panicznie boi.
A Ameryka?
- Ameryka pośrednio toleruje PI, bo gdyby naprawdę myślała o jego zniszczeniu, toby to dawno zrobiła. Dlaczego bombardowania są tak mało skuteczne? Jasne, trudno zlikwidować organizację działającą partyzancko. Ale są obozy szkoleniowe, składy broni, urzędy. Jeśli one są atakowane dopiero po zamachach w Paryżu, to dziwne. Z pewnością wiadomo było o nich wcześniej. Infrastruktura PI już dawno powinna przestać istnieć.
Dlaczego Amerykanie mieliby nie chcieć zniszczyć PI?
- Nie wiem. Być może USA obawiają się wzrostu roli Iranu i ugrupowań proirańskich, jak Hezbollah, zwłaszcza w Iraku.
Im dłużej trwa wojna, tym wpływy irańskie są większe, nie mniejsze.
- Liczenie, że może się wykrwawią i odpuszczą, to krótkowzroczność. Po czterech latach wojny Hezbollah jest główną siłą w Libanie. Tylko PI jest w stanie się z nim rozprawić i może dlatego Amerykanie nie chcą niszczyć PI.
Zapytajmy, dlaczego obszar Syrii przy granicy z Izraelem, dawniej kontrolowany przez Hezbollah, jest teraz kontrolowany przez Front an-Nusra? Bo w 2013 r. doszło do zdumiewającej koalicji między Izraelem a An-Nusrą, czyli Al-Kaidą. Celem było właśnie odsunięcie Hezbollahu, żeby nie odbił wzgórz Golan, bo wtedy jeszcze bardziej zagrażałby Izraelowi. Żołnierze ONZ odnotowali około tysiąca bojowników An-Nusry przekraczających granicę izraelską - w większości to byli ranni, ale może przybywali też na szkolenia. Mieszanka interesów jest wokół Syrii niezwykle zawiła i jak o tym słyszymy, brzmi to jak teoria spiskowa, niemniej te koalicje istnieją.
Może za parę lat usłyszymy o koalicji z PI, skoro nie da się go pokonać.
- Zwycięstwo wydaje się niemożliwe wcale nie dlatego, że PI jest nie do pokonania, tylko dlatego, że każdy używa kalifatu do chronienia swoich interesów. Gdyby antydżihadystyczna koalicja się dogadała, że Kurdowie, Hezbollah i Iran są mniejszym złem niż PI, to rozprawiłaby się z nim w ciągu kilku miesięcy.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

