Nie będę kontynuował sporu o to, czy tamta walka ma sens czy nie, bo to dyskusja o odczuciach. U mnie tak już jest, że o ile nie potrafię patrzeć bez zażenowania, jak James Bond czy Indiana Jones gwałcą ze szczególnym okrucieństwem prawa fizyki, o tyle Gwiezdne Wojny mój wewnętrzny 13-latek kupuje. Ale jak ktoś ma inaczej, to nie mam racjonalnych argumentów, by go przekonać.
Co do sprawy kanonu, to kogo w zasadzie obchodzi, co jest kanonem, a co nie? Oczywiście, o ile Disney nie będzie wchodził na drogę prawną, by walczyć z Rozszerzonym Uniwersum...
EDIT: W sumie, jakbym miał wskazać najgłupszą scenę w filmie, to będzie to pojedynek Finna ze szturmowcem. Po pierwsze - szturmowcy pokazywani są jako oddział, który się nie pierdoli w tańcu i morduje nawet bezbronnych wieśniaków. Po co im taka nieletalna, policyjna broń? Ale załóżmy, że po coś jest. Kto zatem zaprojektował tę broń w taki sposób, żeby dało się sparować nią miecz świetlny? Dotychczas uczono nas, że miecze świetlne rżną wszystko oprócz promienia innego miecza.
Co do sprawy kanonu, to kogo w zasadzie obchodzi, co jest kanonem, a co nie? Oczywiście, o ile Disney nie będzie wchodził na drogę prawną, by walczyć z Rozszerzonym Uniwersum...
EDIT: W sumie, jakbym miał wskazać najgłupszą scenę w filmie, to będzie to pojedynek Finna ze szturmowcem. Po pierwsze - szturmowcy pokazywani są jako oddział, który się nie pierdoli w tańcu i morduje nawet bezbronnych wieśniaków. Po co im taka nieletalna, policyjna broń? Ale załóżmy, że po coś jest. Kto zatem zaprojektował tę broń w taki sposób, żeby dało się sparować nią miecz świetlny? Dotychczas uczono nas, że miecze świetlne rżną wszystko oprócz promienia innego miecza.
