I coś jeszcze odnośnie słów Jestera - Ani Lis ani Wałęsa to nie urzędujące głowy państwa, więc w ich przypadku żalenie się przed obcymi mediami nie wypada tak żałośnie, jak w przypadku Dudy.
Ani Lis ani Wałęsa to nie urzędujące głowy państw, to prawda. Niemniej ich wypowiedzi szybko znalazły odzew w mediach. Najwyższe zdziwienie zaś budzi fakt, że wywiad głowy państwa dla opiniotwórczego "Der Spiegel" mainstremowe media pominęły ... milczeniem.
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypo...iegel.html
Nie. Poprzedni liberalny rząd sprawował przez 8 lat władzę i był przy tym szczególnie pozbawiony skrupułów. Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe przywłaszczyły sobie brutalnie państwowe instytucje. I tak np. Donald Tusk będąc premierem zwolnił po prostu szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, łamiąc przy tym prawo. Ale media, które większościowo stoją po stronie PO, wtedy się tym nie przejęły. Jest bowiem jasne, że każdy rząd chce obsadzić swoimi ludźmi najważniejsze stanowiska w państwowych instytucjach i spółkach, bo jest przecież odpowiedzialny za to, by dobrze funkcjonowały.
Można retorycznie zapytać, gdzie był wówczas ryk mediów i żalenie się po Europie ?
Pytania "Der Spiegel" są pokłosiem histerii Lisowo - Wałęsowo - kogoś tam jeszcze. Co niewłaściwego powiedział prezydent?
W kontekście rozgłaszanego jojczenia w mainstremowych mediach różnych dziwacznych postaci i to po Europie, a pominięcia wywiadu głowy pańtwa, przestaje dziwić nowa ustawa medialna. Po prostu Kaczyński ma obiektywnie racje. Media publiczne będą przechodzić z rąk do rąk w zależności kto wygra wybory. Oznacza to, że sytuacje kiedy przynajmniej media państwowe są tylko po jednej stronie przestanie zachodzić. Jak to sam nazywa, jest to odejście "od korporacjonizmu". To zaczyna mieć sens.
Najwyraźniej mamy dostosowanie prawa do naszej rzeczywistości. Znowu wybór, co jest bliższe demokracji, media publiczne zależne od aktualnej demokratycznie wybranej władzy, czy zawsze zależne od tych samych określonych grup korporacyjnych ?
Ani Lis ani Wałęsa to nie urzędujące głowy państw, to prawda. Niemniej ich wypowiedzi szybko znalazły odzew w mediach. Najwyższe zdziwienie zaś budzi fakt, że wywiad głowy państwa dla opiniotwórczego "Der Spiegel" mainstremowe media pominęły ... milczeniem.
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypo...iegel.html
Nie. Poprzedni liberalny rząd sprawował przez 8 lat władzę i był przy tym szczególnie pozbawiony skrupułów. Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe przywłaszczyły sobie brutalnie państwowe instytucje. I tak np. Donald Tusk będąc premierem zwolnił po prostu szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, łamiąc przy tym prawo. Ale media, które większościowo stoją po stronie PO, wtedy się tym nie przejęły. Jest bowiem jasne, że każdy rząd chce obsadzić swoimi ludźmi najważniejsze stanowiska w państwowych instytucjach i spółkach, bo jest przecież odpowiedzialny za to, by dobrze funkcjonowały.
Można retorycznie zapytać, gdzie był wówczas ryk mediów i żalenie się po Europie ?
Pytania "Der Spiegel" są pokłosiem histerii Lisowo - Wałęsowo - kogoś tam jeszcze. Co niewłaściwego powiedział prezydent?
W kontekście rozgłaszanego jojczenia w mainstremowych mediach różnych dziwacznych postaci i to po Europie, a pominięcia wywiadu głowy pańtwa, przestaje dziwić nowa ustawa medialna. Po prostu Kaczyński ma obiektywnie racje. Media publiczne będą przechodzić z rąk do rąk w zależności kto wygra wybory. Oznacza to, że sytuacje kiedy przynajmniej media państwowe są tylko po jednej stronie przestanie zachodzić. Jak to sam nazywa, jest to odejście "od korporacjonizmu". To zaczyna mieć sens.
Najwyraźniej mamy dostosowanie prawa do naszej rzeczywistości. Znowu wybór, co jest bliższe demokracji, media publiczne zależne od aktualnej demokratycznie wybranej władzy, czy zawsze zależne od tych samych określonych grup korporacyjnych ?

