Zawsze mnie zastanawiało dlaczego Bóg dopuszcza do takich horrendalnych nieporozumień czy wieloznaczności. Wszelkie sprawy doczesne są oczywiście niczym wobec wieczności zatem sprawy od których zależy zbawienie powinny mieć bezwzględne pierwszeństwo przed wszystkim innym. W dobnych doczesnych sprawach tworzymy wielkie księgi gdzie różne rzeczy są doprecyzowywane do obłędu i ku uciesze prawników. A jeśłi chodzi o zbawienie to mamy dokumenty spisane 2000 lat temu i językiem ezopowym i w języku niezbyt popularnym. Dokumenty przystosowane do realiów i mentalności ówczesnych ludzi. Dlaczego Bóg nie daje jasnych wskazówek przystosowanych do dzisiejszej mentalności i realiów? Ja, w trosce o moje dzieci rozmawiałem z nimi cały czas stopniowo zmieniając i słownictwo i tematykę - w miarę jak dorastały.
A może miał rację facet (niestety nie pamiętam kto ale to bez znaczenia bo myśl jest myśl bez względu na to kto ją wypowiada), który powiedział coś takiego: "biblia nie jest słowem bożym bo gdyby naprawdę była nikt nie miałby żadnych co do tego wątpliwości".
A może miał rację facet (niestety nie pamiętam kto ale to bez znaczenia bo myśl jest myśl bez względu na to kto ją wypowiada), który powiedział coś takiego: "biblia nie jest słowem bożym bo gdyby naprawdę była nikt nie miałby żadnych co do tego wątpliwości".

