Ja bym na chwile chciał odskoczyć od powyższych dyskusji i dorzucić swoje 3 grosze odnośnie tematu ankiety (praw adopcyjnych homo-małżeństw itd.).
Z tą adopcją jest trochę tak, że z jednej strony TAK, ale z drugiej NIE - dla ochrony tych ludzi i adoptowanych dzieci przed społeczeństwem (hehe, wiemy o jaką grupą społeczeństwa chodzi).
Oczywiście to nie argument - kiedyś tak samo mówiło się o małżeństwach czarnych z białymi (że ich społeczeństwo zapier**li, itd.).
Miałem kiedyś rozmowę z "typowym katolem" na ten temat...
Mam na myśli takiego typowego ćwierć inteligenta, a wyznanie czy w ogóle wiara nie ma tu nic do rzeczy.
Po prostu tak pozamerytorycznie ich sobie nazywam, bo najczęściej okazują się jednak być w jakiejś chrześcijańskiej gildii.
Do rzeczy...
• Katol: IM NIEWOLNO ADOPTOWAĆ DZIECI TO JEST ZBOCZONE ONI JE BENDOM GWAŁCIĆ PEDODFILAKSJDjsakdowmoenoneone!!1111
• Atol: <999999 godzin argumentów i tłumaczenia na tematy biologii, psychologii, definicji, kim jest homo, a kim nie jest (chociażby homo=/=pedofil) itd. + przy okazji 9999 godzin offtopu, bo wiadomo, że ma problem z trzymaniem się jednego wątku w dyskusji>
<XXX razy zmiana tematu i moja prośba by odpowiedział na pytanie lub wrócił do głównego wątku dyskusji>
• Katol: NO DOBRZE, ALE JAK ONI TAK MOGĄ TE DZIECI BIEDNE ADOPTOWAĆ, PRZECIEŻ LUDZIE SĄ PRZECIWNI, PRZECIEŻ INNE DZIECI BĘDO JE SZYKANOWAĆa!!1oneoneoneone
• Atol: Ja nie jestem przeciwny, moje dzieci też. O jakich ludziach, o jakich dzieciach mówisz?
<XXX razy zmiana tematu i moja prośba by odpowiedział na pytanie>
• Katol: NO O DZIECIACH PO PROSTU F SZKOLE
• Atol: No moje dziecko też jest dzieckiem szkolnym i nikogo nie szykanuje, o jakie dzieci Ci chodzi? Może o WASZE?
• Katol: <unik przed odpowiedzią + kolejna zmiana tematu, najlepiej o smoleńsku i najświętszym serduszku Jezzy Chrezzy>
Brak odpowiedzi oznaczał rewolucję jaka dokonała się w jego prymitywnym mózdżku, bo na tym etapie dobrze już wiedział, o czyje dzieci chodzi...
Odpowiedź przed jaką się powstrzymał: "Tak, o nasze, chrześcijańskie, te pałajomce miłoźciom borzom tak bardzo, że te adoptowane dzieci homo rodzicuf zapier**lo, sami nie wiedzomc za co".
O ironio ( ͡° ͜ʖ ͡°)
To nie jest pozamerytoryczna wycieczka osobista w stronę naszej kochanej, stereotypowej, często chrześcijańskiej, elity intelektualnej (pomijając tą zgryźliwość).
Ja ich obrażać nie muszę, bo robią to za mnie sami (i lepiej). Taka rozmowa faktycznie miała miejsce, po prostu przedstawiłem ją w telegraficznym skrócie.
W pierwszej kolejności mamy problem ze społeczeństwem (no shit sherlock).
I żeby tego problemu nie było, trzeba te społeczeństwo edukować, zmieniać.
A żeby je edukować i zmieniać... trzeba je... edukować i zmieniać.
A idzie nam to wolno + mamy jeszcze jakieś tam resztki zaściankowego, starszego pokolenia, które płodzi kolejny plankton intelektualny (również to nie ma nic wspólnego z wiarą).
Osobiście znam 5 dzietnych "homo-rodzin" ze Stanów. Wszystkie normalne. Część dzieci też homo, większość hetero.
Bez patoli, bez buractwa, bez nieudacznictwa, bez antyintelektualizmu, bez "wina Tuska" itd.
Rzekłbym, że "normalniejsze" niż przeciętne rodziny "typowego" Kowalskiego z jakimi ja miałem całe życie do czynienia na Podkarpaciu, w pewnym zadupiałym miasteczku.
Ino Stany a Polska... Wiem - źle kontrastuję.
Z tą adopcją jest trochę tak, że z jednej strony TAK, ale z drugiej NIE - dla ochrony tych ludzi i adoptowanych dzieci przed społeczeństwem (hehe, wiemy o jaką grupą społeczeństwa chodzi).
Oczywiście to nie argument - kiedyś tak samo mówiło się o małżeństwach czarnych z białymi (że ich społeczeństwo zapier**li, itd.).
Miałem kiedyś rozmowę z "typowym katolem" na ten temat...
Mam na myśli takiego typowego ćwierć inteligenta, a wyznanie czy w ogóle wiara nie ma tu nic do rzeczy.
Po prostu tak pozamerytorycznie ich sobie nazywam, bo najczęściej okazują się jednak być w jakiejś chrześcijańskiej gildii.
Do rzeczy...
• Katol: IM NIEWOLNO ADOPTOWAĆ DZIECI TO JEST ZBOCZONE ONI JE BENDOM GWAŁCIĆ PEDODFILAKSJDjsakdowmoenoneone!!1111
• Atol: <999999 godzin argumentów i tłumaczenia na tematy biologii, psychologii, definicji, kim jest homo, a kim nie jest (chociażby homo=/=pedofil) itd. + przy okazji 9999 godzin offtopu, bo wiadomo, że ma problem z trzymaniem się jednego wątku w dyskusji>
<XXX razy zmiana tematu i moja prośba by odpowiedział na pytanie lub wrócił do głównego wątku dyskusji>
• Katol: NO DOBRZE, ALE JAK ONI TAK MOGĄ TE DZIECI BIEDNE ADOPTOWAĆ, PRZECIEŻ LUDZIE SĄ PRZECIWNI, PRZECIEŻ INNE DZIECI BĘDO JE SZYKANOWAĆa!!1oneoneoneone
• Atol: Ja nie jestem przeciwny, moje dzieci też. O jakich ludziach, o jakich dzieciach mówisz?
<XXX razy zmiana tematu i moja prośba by odpowiedział na pytanie>
• Katol: NO O DZIECIACH PO PROSTU F SZKOLE
• Atol: No moje dziecko też jest dzieckiem szkolnym i nikogo nie szykanuje, o jakie dzieci Ci chodzi? Może o WASZE?
• Katol: <unik przed odpowiedzią + kolejna zmiana tematu, najlepiej o smoleńsku i najświętszym serduszku Jezzy Chrezzy>
Brak odpowiedzi oznaczał rewolucję jaka dokonała się w jego prymitywnym mózdżku, bo na tym etapie dobrze już wiedział, o czyje dzieci chodzi...
Odpowiedź przed jaką się powstrzymał: "Tak, o nasze, chrześcijańskie, te pałajomce miłoźciom borzom tak bardzo, że te adoptowane dzieci homo rodzicuf zapier**lo, sami nie wiedzomc za co".
O ironio ( ͡° ͜ʖ ͡°)
To nie jest pozamerytoryczna wycieczka osobista w stronę naszej kochanej, stereotypowej, często chrześcijańskiej, elity intelektualnej (pomijając tą zgryźliwość).
Ja ich obrażać nie muszę, bo robią to za mnie sami (i lepiej). Taka rozmowa faktycznie miała miejsce, po prostu przedstawiłem ją w telegraficznym skrócie.
W pierwszej kolejności mamy problem ze społeczeństwem (no shit sherlock).
I żeby tego problemu nie było, trzeba te społeczeństwo edukować, zmieniać.
A żeby je edukować i zmieniać... trzeba je... edukować i zmieniać.
A idzie nam to wolno + mamy jeszcze jakieś tam resztki zaściankowego, starszego pokolenia, które płodzi kolejny plankton intelektualny (również to nie ma nic wspólnego z wiarą).
Osobiście znam 5 dzietnych "homo-rodzin" ze Stanów. Wszystkie normalne. Część dzieci też homo, większość hetero.
Bez patoli, bez buractwa, bez nieudacznictwa, bez antyintelektualizmu, bez "wina Tuska" itd.
Rzekłbym, że "normalniejsze" niż przeciętne rodziny "typowego" Kowalskiego z jakimi ja miałem całe życie do czynienia na Podkarpaciu, w pewnym zadupiałym miasteczku.
Ino Stany a Polska... Wiem - źle kontrastuję.

