idiota,

Masz tu opinię jeszcze jednego "pijaka" - Aleksandra Halla:
Że demokracja w Polsce jest zagrożona?
- Tak, bo niewątpliwie jest zagrożona. Ja już wcześniej w swoich publikacjach przestrzegałem przed sytuacją, kiedy władza w Polsce znajdzie się w rękach jednego ośrodka politycznego, który będzie miał do dyspozycji wszystkie dźwignie decyzyjne. Przed władzą polityczną, która dominuje nad społeczeństwem, opozycją i wszystkimi instytucjami, które wykształciły się przez ostatnie 25 lat. To, niestety, jest obecnie scenariusz realny i w mojej ocenie niebezpieczny.
Ale większość chyba nie podziela tych obaw. W sondażach PiS ciągle jest na pierwszym miejscu, a pani premier i prezydent cieszą się wysokim zaufaniem społecznym. PiS wygrał zdecydowanie wybory i ludzie dają im ten mandat do zmian.
- Po pierwsze, nie przesadzajmy z tym wielkim poparciem dla PiS. SLD czy PO notowały w wyborach lepsze wyniki. Pamiętajmy też, że w Polsce połowa dorosłych obywateli jest bierna politycznie i nie chodzi na wybory. PiS owszem wygrał wybory, ale nie może mówić, że reprezentuje cały naród, a tak właśnie próbuje wmawiać opinii publicznej.
Pod drugie, PiS wygrał wybory z innym programem i innymi ludźmi, którzy mieli go realizować. Gdyby PiS realizował teraz swój program ekonomiczno-socjalny, który zapowiadał w kampanii, to pewnie bym się drapał w głowę, zastanawiał nad celowością wydawania w ten sposób publicznych pieniędzy, ale nie wychodziłbym z tego powodu demonstrować na ulicy.
Tymczasem mieliśmy polityczny atak na Trybunał Konstytucyjny, rozszerzenie kompetencji służb specjalnych, upolitycznienie publicznych mediów, powierzenie funkcji ministra i prokuratora generalnego politykowi skrajnemu i emocjonalnemu, funkcji ministra obrony człowiekowi, który forsuje abberacyjną teorię o zamachu smoleńskim, a z kolei za służby specjalne odpowiada polityk skazany za nadużywanie władzy wobec konkurentów politycznych. Jak tu się więc nie obawiać?
PiS tego programu i tych ludzi w kampanii wyborczej nie pokazywało, wręcz przeciwnie - skrzętnie ich ukrywano. PiS skradał się do wyborców w masce, by zaraz po wyborach tę maskę zrzucić. Gdy ogłaszano wyniki wyborów nie było nastrojów do protestów. To rządząca ekipa tę falę protestów obudziła, pokazując, że chce skupić wokół siebie pełnię władzy i niwelować struktury obywatelskie.
Myśli pan, że taki jest właśnie plan Jarosława Kaczyńskiego - zbudować autorytarną władzę, obalić demokratyczne instytucje?
- Jego plan to skończyć z państwem, które powstało po 1989 r., które nazywane jest "okresem przejściowym", "PRL-em Bis" i otworzyć okres "Polski prawdziwej". On od 1990 r. formułował tezę, że beneficjantami zmian w Polsce są przede wszystkim dawni władcy PRL, a ci co walczyli o wolną Polskę cierpią biedę, albo nie otrzymali satysfakcji. I tę diagnozę coraz bardziej zaostrzał. Przecież za pierwszych rządów PiS formułował już teorię, że Polską rządzi układ - byłych agentów WSI, SB, postkomunistów i skorumpowanej części opozycji, która do nich przystała. Oczywiście są w Polsce skorumpowani politycy, dawni funkcjonariusze komunistycznych służb, którzy się dorobili, ale teza, że tworzą oni dominujący układ jest tezą abberacyjną! Tymczasem wtedy Mariusz Kamiński i Zbigniew Ziobro starali się tę tezę udowodnić i organizowali prowokacje polityczne - wobec burmistrza Helu, prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, doktora Garlickiego czy Barbary Blidy. Wybierali ludzi, którzy pasowali do tej obsesyjnej teorii o wszechmocnym układzie, który rządzi Polską i starali się go pokazać, udowodnić, że istnieje.
Ta władza ma więc swój plan działania, ale z drugiej strony jest tam duża doza irracjonalności. Przecież te wszystkie działania, które zostały przeprowadzone np. wobec Trybunału Konstytucyjnego, można było przeprowadzić zupełnie inaczej, spokojniej, bez tej gwałtowności i spektakularności. To pokazuje, że ta władza w pierwszych tygodniach kierowała się chęcią odwetu, pokazania, że możemy zrobić wszystko, bo mamy teraz władzę. To była demonstracja emocji, a nie przemyślany plan. Połączenie groteski z dramatem. Zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego mówią o nim genialny strateg, a przeciwnicy, że to geniusz zła. Moje doświadczenia są inne. Obok wysokiej inteligencji, jest w nim także olbrzymi element irracjonalności. W polskiej polityce jest wiele ludzi, z którymi się nie zgadzam, ale z którymi można racjonalnie rozmawiać. Teraz jednak w polityce dominuje głos irracjonalny.
Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35635,19549740,hall-ludzie-o-podobnej-do-mojej-biografii-musza-robic-swoje.html#ixzz3ykL3rOUQ
Cytat:Ok.Żebyś mógł się odezwać. Beze mnie nie istniejesz na forum.
Facet pisze po pijaku, ale po co to tu wlepiasz?

Masz tu opinię jeszcze jednego "pijaka" - Aleksandra Halla:
Że demokracja w Polsce jest zagrożona?
- Tak, bo niewątpliwie jest zagrożona. Ja już wcześniej w swoich publikacjach przestrzegałem przed sytuacją, kiedy władza w Polsce znajdzie się w rękach jednego ośrodka politycznego, który będzie miał do dyspozycji wszystkie dźwignie decyzyjne. Przed władzą polityczną, która dominuje nad społeczeństwem, opozycją i wszystkimi instytucjami, które wykształciły się przez ostatnie 25 lat. To, niestety, jest obecnie scenariusz realny i w mojej ocenie niebezpieczny.
Ale większość chyba nie podziela tych obaw. W sondażach PiS ciągle jest na pierwszym miejscu, a pani premier i prezydent cieszą się wysokim zaufaniem społecznym. PiS wygrał zdecydowanie wybory i ludzie dają im ten mandat do zmian.
- Po pierwsze, nie przesadzajmy z tym wielkim poparciem dla PiS. SLD czy PO notowały w wyborach lepsze wyniki. Pamiętajmy też, że w Polsce połowa dorosłych obywateli jest bierna politycznie i nie chodzi na wybory. PiS owszem wygrał wybory, ale nie może mówić, że reprezentuje cały naród, a tak właśnie próbuje wmawiać opinii publicznej.
Pod drugie, PiS wygrał wybory z innym programem i innymi ludźmi, którzy mieli go realizować. Gdyby PiS realizował teraz swój program ekonomiczno-socjalny, który zapowiadał w kampanii, to pewnie bym się drapał w głowę, zastanawiał nad celowością wydawania w ten sposób publicznych pieniędzy, ale nie wychodziłbym z tego powodu demonstrować na ulicy.
Tymczasem mieliśmy polityczny atak na Trybunał Konstytucyjny, rozszerzenie kompetencji służb specjalnych, upolitycznienie publicznych mediów, powierzenie funkcji ministra i prokuratora generalnego politykowi skrajnemu i emocjonalnemu, funkcji ministra obrony człowiekowi, który forsuje abberacyjną teorię o zamachu smoleńskim, a z kolei za służby specjalne odpowiada polityk skazany za nadużywanie władzy wobec konkurentów politycznych. Jak tu się więc nie obawiać?
PiS tego programu i tych ludzi w kampanii wyborczej nie pokazywało, wręcz przeciwnie - skrzętnie ich ukrywano. PiS skradał się do wyborców w masce, by zaraz po wyborach tę maskę zrzucić. Gdy ogłaszano wyniki wyborów nie było nastrojów do protestów. To rządząca ekipa tę falę protestów obudziła, pokazując, że chce skupić wokół siebie pełnię władzy i niwelować struktury obywatelskie.
Myśli pan, że taki jest właśnie plan Jarosława Kaczyńskiego - zbudować autorytarną władzę, obalić demokratyczne instytucje?
- Jego plan to skończyć z państwem, które powstało po 1989 r., które nazywane jest "okresem przejściowym", "PRL-em Bis" i otworzyć okres "Polski prawdziwej". On od 1990 r. formułował tezę, że beneficjantami zmian w Polsce są przede wszystkim dawni władcy PRL, a ci co walczyli o wolną Polskę cierpią biedę, albo nie otrzymali satysfakcji. I tę diagnozę coraz bardziej zaostrzał. Przecież za pierwszych rządów PiS formułował już teorię, że Polską rządzi układ - byłych agentów WSI, SB, postkomunistów i skorumpowanej części opozycji, która do nich przystała. Oczywiście są w Polsce skorumpowani politycy, dawni funkcjonariusze komunistycznych służb, którzy się dorobili, ale teza, że tworzą oni dominujący układ jest tezą abberacyjną! Tymczasem wtedy Mariusz Kamiński i Zbigniew Ziobro starali się tę tezę udowodnić i organizowali prowokacje polityczne - wobec burmistrza Helu, prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, doktora Garlickiego czy Barbary Blidy. Wybierali ludzi, którzy pasowali do tej obsesyjnej teorii o wszechmocnym układzie, który rządzi Polską i starali się go pokazać, udowodnić, że istnieje.
Ta władza ma więc swój plan działania, ale z drugiej strony jest tam duża doza irracjonalności. Przecież te wszystkie działania, które zostały przeprowadzone np. wobec Trybunału Konstytucyjnego, można było przeprowadzić zupełnie inaczej, spokojniej, bez tej gwałtowności i spektakularności. To pokazuje, że ta władza w pierwszych tygodniach kierowała się chęcią odwetu, pokazania, że możemy zrobić wszystko, bo mamy teraz władzę. To była demonstracja emocji, a nie przemyślany plan. Połączenie groteski z dramatem. Zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego mówią o nim genialny strateg, a przeciwnicy, że to geniusz zła. Moje doświadczenia są inne. Obok wysokiej inteligencji, jest w nim także olbrzymi element irracjonalności. W polskiej polityce jest wiele ludzi, z którymi się nie zgadzam, ale z którymi można racjonalnie rozmawiać. Teraz jednak w polityce dominuje głos irracjonalny.
Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35635,19549740,hall-ludzie-o-podobnej-do-mojej-biografii-musza-robic-swoje.html#ixzz3ykL3rOUQ

