magicvortex napisał(a): Hmm może coś przegapiłem ale czemu nie mogłoby powstać np 7 różnych bogów jednocześnie czy tam jeden po drugim gdzie każdy tworzy siebie samego, po czym tylko jeden tworzy świat (mimo że zdolni są do tego wszyscy) a reszta po prostu mu się przygląda z zaciekawieniem lub wsadza paluchy w uniwersum?
W sumie proste pytanie, które jednak nie jest takie proste. Bo zazwyczaj replikując na nie sięgałbym po inne cechy boskości, jak przykładowo wszechmoc. Ale to inny temat, tu sam zacząłem o kosmologii i przy tym pozostanę. Więc na to pytanie odpowiedziałbym tak, że nasz wszechświat jest jednorodny, że materia podlega wszędzie tym samym prawom. Ta zasada kosmologiczna jest też zwana zasadą kopernikańską. To skłania do konkluzji, że (hipotetycznych) stwórców może być tylko sztuk jeden. Gdybyśmy dowiedli, że w różnych częściach wszechświata są inne prawa fizyczne, uzasadnilibyśmy to "wsadzanie paluchów", czyli istnienie różnych instancji stwórczych.
Jak dotychczas dowiedziono przykładowo drobne odstępstwa od tzw. stałej struktury subtelnej α, ale jak na razie to takie samo odstępstwo, jak wcześniejsze, które prowadziły do teorii kwantowej czy względności. Więc i tu oczekuję podobnej "teorii rozszerzającej".
Jeszcze na marginesie chciałbym zaznaczyć, że Twoją koncepcję rozumiem na zasadzie "7 różnych bogów" z podkreśleniem tej różności, niezależności i odrębności. Gdybyśmy natomiast mówili, że ci bogowie są równi, ze sobą połączeni i zasadniczo są tylko różnymi instancjami, emanacjami tej samej natury, to mamy coś w rodzaju koncepcji heptaryzmu. Od trynitaryzmu różną tylko liczbą postulowanych "hipostaz".
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

