Cytat:Nie no nie twierdzę że kościół nie może powiedzieć niczego prawdziwego, ale mówię że się nie zgadzam z jego interpretacjami i podaje w których miejscach. Np pod względem moralności/niemoralności biblii. Ty natomiast mi mówisz żebym sprawdził sobie zdanie kościoła, albo (tak jak powyżej) odpowiadasz w sposób zdający się sugerować że ja racji mieć nie mogę. W skrócie powołujesz się na autorytet.
Nie rozumiemy się. Kwestionujesz Biblię jako źródło moralności, co rodzi problem następujący: jedynym obiektywnym źródłem moralności może być Bóg, jeśli przyjmiemy, że istnieje. Wszelkie źródła pochodzenia ludzkiego (więc tak naprawdę wszelkie źródła weryfikowalne) są subiektywne. Tym bardziej tylko subiektywna może być interpretacja tekstu literackiego, jakim jest Biblia. Jeśli uznamy tekst Biblii za źródło moralności, to musimy posługiwać się jakąś interpretacją. I teraz mamy interpretację katolicką, będącą źródłem moralności dla członków kościoła katolickiego (ponad miliard osób), interpretację prawosławną (około 260 mln osób), interpretacje różnych pomniejszych kościołów chrześcijańskich, mamy 800 milionów protestantów, którzy co do zasady interpretują Biblię indywidualnie (chociaż oczywiście też łączą się w kościoły wyznające wspólną interpretację), wśród tych wszystkich ludzi mamy trochę (wg mnie bardzo niewielu) fanatyków interpretujących Biblię po swojemu i usprawiedliwiających tym różne złe rzeczy, mamy wreszcie interpretacje antyteistów i antyklerykałów, wskazujących jak Ty na różne kontrowersyjne treści. I jeszcze mamy masę interpretacji nie odnoszących się w ogóle do moralności tylko właśnie do cech literackich. Kto ma rację, nie sposób stwierdzić i właściwie nie ma żadnego znaczenia, bo przecież każdy pozostanie przy swojej interpretacji. Ciekawsze jest moim zdaniem przyjrzenie się skutkom, jakie to źródło moralności wywiera na osoby z niego korzystające. A żeby oceniać skutki, trzeba wziąć pod uwagę, jak są interpretowane zapisy Biblii przez wyznawców, bo to ma znaczenie, a nie interpretacja ateisty, który tą księgę ma w poważaniu.
To jest pierwsza sprawa, a druga to już będzie przytyk osobisty, nie przeczę. Chętnie oceniasz ludzi religijnych, ale mam wrażenie, że nie masz ochoty ich zrozumieć. Z jakiegoś powodu zdajesz się uważać, że chrześcijańska moralność to przede wszystkim te straszne rzeczy ze Starego Testamentu. Tak nie jest, co łatwo sprawdzić. Kreacjonizm i dosłowne rozumienie Biblii to poglądy wyznawane przez jakąś grupę protestantów w USA, ale zdecydowanie przez mniejszość chrześcijan. Inna jest oficjalna wykładnia tych kościołów, które nie stosują zasady sola scriptura, inaczej wygląda choćby nauczanie religii w naszym kraju. Nie ma przecież w Polsce żadnego nauczania o kreacjonizmie, kamienowaniu gejów i innych dziwnych rzeczach. Nawet ludowy katolicyzm tak nie wygląda. To chochoł, drogi kolego.

