białogłowa napisał(a): W jaki sposób interpretacja ST w świetle NT wpływa na to, że "wierzący często uważają że ateiści nie mogą "mieć moralności"?
skoro moralność pochodzi TYLKO od boga...
białogłowa napisał(a): W jaki sposób taka interpretacja wpływa na "nie" dla in vitro wierzących?
"in vitro wierzących"? nie no, jak nie chcą to niech nie robią tylko niech innym nie zabraniają twierdząc że to niemoralna zabawa w boga itp
białogłowa napisał(a): Czy gdyby interpretowali ST dosłownie wtedy by uważali, że ateiści mogą "mieć moralność", lub zmieniliby zdanie na inne tematy, które wymieniłeś?
gdyby interpretowali dosłownie byłoby tylko gorzej, tym bardziej trzeba edytować książkę lub przyznać że taka cacy nie jest
białogłowa napisał(a): To ma być niby argument za pomijaniem NT w całościowej interpretacji Biblii? Co to ja jestem starozakonna, żeby się zastanawiać jak sobie z tym radzić bez NT? Weź zabroń Socjopapie odwoływać się do nowych regulacji prawnych, bo zanim się pojawiły to stare były dobre i był dobrym wyznacznikiem, zobaczymy co Ci powie.
Nie chodzi o to że prawo się nie zmienia, albo że ludzkie podejście do moralności się nie zmienia, właśnie chodzi o to że się zmienia. Ludzie przyznają sami przed sobą że kiedyś myśleli inaczej ale teraz patrzą na coś w innym świetle i zmieniają zdanie. Biblia zdaje się twierdzić że bóg zmienił zdanie ze okrutnego na dobre oraz jednocześnie utrzymywać że bóg miał zawsze zdanie dobre. To zmienił czy zawsze miał. ST obowiązywał przed NT czy nie? To że teraz NT zmienia niektóre złe rzeczy ze ST jest nieistotne dla dyskusji, bo gdyby bóg miał być zawsze dobry to ST nigdy by nie powstał w takiej formie. A że powstał to wierzący starają się wyjaśniać że to co teraz jawi się okrutne wtedy było dobre, bo relatywizm moralny, jednocześnie starając się utrzymać że istnieje boski obiektywizm moralny. Albo jedno, albo drugie, nie można mieć obu naraz. I tu nie chodzi o to że coś nakazuję wierzącym, co najwyżej twierdzę że ich historyjka się nie trzyma kupy. Są jeszcze tacy którzy twierdzą że nieważne co bóg powie jest to dobre z definicji, tylko że to kończy dyskusje bo nieważne czy bóg nakaże mordowanie własnych dzieci czy mordowanie sąsiadów zawsze to będzie "dobre".
Zresztą pamiętaj że nie piszę o Tobie bo nie znam Twojego zdania na tyle dobrze żeby się do niego odnosić. Więc nieistotne jest czy Ty jesteś starozakonna czy nie. Natomiast problem dotyczy Ciebie jeśli uważasz że bóg był/jest zawsze dobry. Wtedy ciekawi mnie to jak to uzasadniasz w świetle ST. Jeśli nigdy nie obowiązywał to po co istnieje? Jeśli kiedyś obowiązywał to jak bóg mógł być zawsze dobry?
białogłowa napisał(a): Ojeeej, to ilu Was tam magicvortex siedzi? Nie odpisuj jak masz poczucie straty czasu, proste.
Żeby to takie łatwe było, bo to raz się zdarzyło że po nieodpisaniu oponent deklarował zwycięstwo
To oczywiście ma swoje problemy.Albo się wycofam z dyskusji i będzie to wyglądało jakbym przegrał.
Albo będę odpowiadał i ryzykował na odbijanie piłeczki w nieskończoność.
I tak źle i tak nie dobrze.
białogłowa napisał(a): Odniosłam się do konkretnego zagadnienia a Ty jak dotąd nic (NIC) na ten temat nie napisałeś, więc nie wciskaj kitu że musisz się powtarzać.
Ech, zarzuciłaś mi że nie przedstawiam swoich argumentów co jest zwyczajnym kłamstwem i nie mam jak się do tego odnieść nawet. Nawet w tym poście który właśnie piszę masz argumenty przeciwko "bogu zawsze dobrym" więc zarzut że nie przedstawiam swoich argumentów jest jawnie błędny. Ale kto wie, może pytałaś o co innego tylko źle Cię zrozumiałem. Dla pewności, prześledziłem ten podwątek i idzie to tak (od tyłu):
- Ty zarzucasz mi że nic nie napisałem
- ja mówię że nie jestem wyszukiwarką
- Ty żądasz ode mnie cytatu
- ja twierdzę że przedstawiam argumenty
- Ty twierdzisz ze mówię tylko "Ja uważam, że wierzący nie mogą" i zarzucasz mi że nie mogę się wypowiadać bo jestem tylko userem
- ja twierdzę że " uważam jednak że wierzący nie mogą sobie wybierać które fragmenty książki są dla nich ważne a które nie a resztę uznać za nieistniejącą i nieobowiązującą.". W ramach prostowania mogę powiedzieć że nie chodzi mi stricte o aktualne obowiązywanie bo oczywiście NT anuluje niektóre rzeczy z ST. Ale jak napisałem wyżej nie jest to istotne dla sedna dyskusji o zawsze dobrym bogu. Istotne jest czy były punkty w czasie kiedy ST obowiązywał.
Jak wnioskuję nieporozumienie wynika z tego że Tobie wydaje się że nakazuję wierzącym trzymać się ST teraz. Zaprzeczyłem temu kilka razy.
Jeżeli nie o to zagadnienie Ci chodzi możesz mnie poprawić.

