Skrótowy komentarz był, teraz odpowiem na tyle, na ile się da.
istnienie świata = pytanie o początek świata
Albo świat nie jest stworzony (opcja zero) albo jest (opcja nie-zero). Jeżeli to drugie, to albo ma jedno źródło, początek, autora, (opcja jeden), albo ma wiele źródeł, początków, autorów. Jak na razie obserwacja wszechświata prowadzi do wniosków, że był jeden początek (Big Bang) że prawa fizyczne będące podstawą jego funkcjonowania obejmują jego całość (zasada kopernikańska). Na wiele źródeł czy początków nie ma żadnych obserwacji. Wobec tego dla naszego wszechświata racjonalne jest założenie, że "autorów" jest sztuk jeden.
Jeżeli istnieje jakiś "drugi autor", to nie ma śladów jego działalności. Można założyć, że istnieje sobie gdzieś w wymiarze równoległym i stwarza jakiś odmienny świat. Ale to już spekulacja.
Gdyby natomiast w jakimś regionie wszechświata, wymiarze równoległym czy po drugiej stronie lustra panowały zasady sprzeczne z prawami fizyki, niekompatybilne całkowicie odmienne, no to byłaby pierwsza przesłanka za tym, że n>1
"Ustalanie wspólnych zasad"? W tym wypadku (bezosobowe) zasady stają się Bogiem - choć deistycznym. Najwyższą zasadą i pierwszą przyczyną.
W takim modelu mamy, w uproszczeniu, Boga-Stworzyciela rzeczy widzialnych (materialnego świata), jednakże niezależne byty niewidzialne (świat duchowy). I znowu lądujemy na początku, gdyż istnienie świata materialnego ustaliliśmy jako aksjomat, a świat duchowy pozostaje obiektem spekulacji.
Jesteśmy tu jednak na polu spekulacji o świecie duchowym. Więc wykraczamy poza moje wstępne założenie, żeby istnienie jednego Boga wyprowadzać na podstawach racjonalnych, konkretnie kosmologicznych.
magicvortex napisał(a): istnienie świata =/= istnienie bogaTego nie twierdziłem. Niemniej:
(no chyba że jesteś jakimś panteistą, ale nie biorę tego pod uwagę)
istnienie świata = pytanie o początek świata
Cytat:kwestie nie stają się racjonalne tylko dlatego że tak powiedziałeśUzasadnienie było powyżej. Teraz kolej na Ciebie.
Cytat:(...)mogę co najwyżej prosić o skrótowe powtórzenieJednorodność. Było.
Cytat:to może się za późno włączyłem bo tej racjonalności nie widzę
ja rozmawiam o "jeśli nie zero to ile?" i nawet jeśli rozumiem kwestie prawdopodobieństwa że wygląda na to że łatwiej o samostworzenie jednego bóstwa a nie dwóch, tak samo jak łatwiej o jedną wygraną w totka niż dwie, to nie widzę niczego co zabraniałoby samostworzenia drugiego bóstwa czy drugiej wygranej w totka
Albo świat nie jest stworzony (opcja zero) albo jest (opcja nie-zero). Jeżeli to drugie, to albo ma jedno źródło, początek, autora, (opcja jeden), albo ma wiele źródeł, początków, autorów. Jak na razie obserwacja wszechświata prowadzi do wniosków, że był jeden początek (Big Bang) że prawa fizyczne będące podstawą jego funkcjonowania obejmują jego całość (zasada kopernikańska). Na wiele źródeł czy początków nie ma żadnych obserwacji. Wobec tego dla naszego wszechświata racjonalne jest założenie, że "autorów" jest sztuk jeden.
Jeżeli istnieje jakiś "drugi autor", to nie ma śladów jego działalności. Można założyć, że istnieje sobie gdzieś w wymiarze równoległym i stwarza jakiś odmienny świat. Ale to już spekulacja.
Cytat:Jak takie inne prawa fizyki mają wyglądać? Czy starczy odkrycie planet/gwiazd całkowicie stworzonych z ciemnej materii lub antymaterii i podlegającym przez to nieco innym zasadom? Czy może różnie płynący czas przy różnych prędkościach?Nie, to określa tylko, że nasz świat nadal można wcisnąć w gorset jednorodności. Nawet jeżeli prawa opisujące ten świat stają się coraz bardziej wyrafinowane.
Problem w tym że jak znajdziesz coś co na pierwszy rzut oka przeczy prawom fizyki po dogłębniejszym zbadaniu okazuje się że po prostu nasze rozumienie praw fizyki było błędne.
Gdyby natomiast w jakimś regionie wszechświata, wymiarze równoległym czy po drugiej stronie lustra panowały zasady sprzeczne z prawami fizyki, niekompatybilne całkowicie odmienne, no to byłaby pierwsza przesłanka za tym, że n>1
Cytat:dlaczego? nieprawda. Niezależni bogowie mogą ustalić jakieś wspólne zasady i się ich trzymać. Dlaczego mieliby nie móc? Poza tym zawsze jest szansa że pozostali bogowie są tylko obserwatorami."bogowie obserwatrzy" = bogowie nie-stwórcy. Było.
"Ustalanie wspólnych zasad"? W tym wypadku (bezosobowe) zasady stają się Bogiem - choć deistycznym. Najwyższą zasadą i pierwszą przyczyną.
Cytat:a czemu po prostu nie mogą się dogadać ze sobą bez szefa? poza tym co za problem mieć jednego silniejszego boga który daje po łapach słabszymProblem jest wtedy taki, że ten "mocniejszy" Bóg ma władzę nad tymi słabszymi. To wprawdzie "tylko" henoteizm, jednak już samo istnienie boga większego świadczy o tym, że ci słabsi to jacyś pół-/ lub ćwierć-bogowie. Jedyna różnica do monoteizmu, że ci bogowie nie zostali stworzeni a powstali niezależnie.
W takim modelu mamy, w uproszczeniu, Boga-Stworzyciela rzeczy widzialnych (materialnego świata), jednakże niezależne byty niewidzialne (świat duchowy). I znowu lądujemy na początku, gdyż istnienie świata materialnego ustaliliśmy jako aksjomat, a świat duchowy pozostaje obiektem spekulacji.
Cytat:Poza tym co jeśli lucyfer jest takim drugim bogiem (albo nawet wszyscy aniołowie) a to że zostali stworzeni przez jahwe to jego propaganda bo jest najsilniejszy to kto mu zabroni?Nawet w tym henoteistycznym modelu mamy jednego "bardzo mocnego" (choć nie wszechmocnego) Boga i nieokreśloną ilość niezbyt mocnych bogów. Jeżeli to uznamy, to ten jeden Bóg ma władzę nad tymi pozostałymi. Im więcej bogów założysz, tym mocniejszy okazuje się Bóg, gdyż jego działalność przerasta siłę innych połączonych.
Jesteśmy tu jednak na polu spekulacji o świecie duchowym. Więc wykraczamy poza moje wstępne założenie, żeby istnienie jednego Boga wyprowadzać na podstawach racjonalnych, konkretnie kosmologicznych.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

