[magicvortex]

BTW: Nawet w fan-fiction utarło się pojęcie kanonu, przejęte zresztą z terminologii religijnej; stąd porównanie wcale nie takie od czapy, jakby się zdawało. Mechanizmy częściowo podobne, także te, które prowadzą do odrzucenia dzieł wychodzących poza ramy pierwowzoru. Przykładowo pewnie ktoś chciał kiedyś napisać "Harry-Pottera w kosmosie", ale po namyśle nazwał go jednak, przykładowo, Enderem.

i? nie ma to znaczenia dopóki są to wyssane z palca dywagacje

I? W czym problem gdyby to "coś innego" było lepsze od człowieka? Zresztą i tak reset był w potopie, nie ma już tych plugawych złych ludzi którzy żyli przed potopem. Mordować złe narody też można, rozwalać całe miasta, wycinać w pień tych co wyznają cielca. Ale przestawić ludziom w głowie mały pstryczek żeby byli mniej źli to już nie po bożemu.

Pewnie będę się powtarzał (albo powtarzał tezy już znane): taki "mniej zły" człowiek na tym etapie musiałby mieć obciętą wolną wolę. Kwestią kluczową jest nie to, żeby ludzie byli lepsi, ale żeby ludzie chcieli być lepsi.

I gdyby to coś innego "chciało" być lepsze bardziej niż aktualny człowiek? Zresztą co ty sobie wyobrażasz że przez "pstryczek w głowie" mam na myśli to że ktoś byłby zły i plugawy ale chip w mózgu by go kontrolował w stronę dobra? Nie, mam na myśli to że taki ktoś ceniłby sobie dobro bardziej. Poza tym jaka jest tego konsekwencja? Wyobraź sobie osobę X i osobę Y. X jest dobry z natury, robi dobrze bo uważa że to jest dobre i to mu sprawia przyjemność. Y jest zły z natury, ma ochotę kraść, bić i gwałcić ale wie że pójdzie do piekła jak tak będzie robił, z racji tego że Y nie chce iść do piekła to chce być dobry i się poprawić. Jak rozumiem preferujesz osobę Y bo ma w jakiś sposób bardziej wolną wolę i chce być dobry. Czy osoba X w jakiś magiczny sposób ma ograniczoną wolną wolę bo jego natura jest bardziej łagodna?

A teraz wyobraź sobie sytuację taką. Masz w ręku narzędzie które pozwala zmienić naturę ludzi. Nieważne jakie, czy to modyfikacja dna usuwająca fragmenty odpowiadające za agresję, magiczny rytuał zmieniający naturę duszy ludzkiej, czy boskie pstryknięcie palcem tudzież odsiewanie złych dusz prosto do piekła zanim się urodzą. Czy sprawiłbyś żeby ludzie stali się łagodniejsi i lepsi? I pamiętaj, nie mam na myśli kontroli umysłu ani zniewalania. Mam na myśli sytuację w której ktoś jest łagodny i dobry bo ma taki charakter. I od razu uprzedzę że nie uznam odpowiedzi dotyczącej wolnej woli bo nie widzę tu problemu braku wolnej woli. No chyba że podleganie własnej naturze jest zniewoleniem, ale wtedy nikt nie ma wolnej woli.

(temat wielkości liter zaczynam ignorować bo się powtarzamy, jak zauważyłeś zaznaczyliśmy swoje stanowiska)

Odbieganie niekoniecznie jest równoznaczne z przekraczaniem, tylko tyle chciałem tutaj napisać. W katolicyzmie jest przykładowo oficjalne nauczania i są dogmaty. Tego pierwszego powinno się trzymać, tego drugiego przekraczać nie wolno. Drobna aczkolwiek istotna różnica.

ludzie z dowolnymi interpretacjami jakoś powyższego się nie trzymają, zazwyczaj im starczy że jest to jakaś "wyższa siła" i to wszystko

No chyba że należy się do grona tzw. "Prawdziwych Katolików" (tak, pisownia nieprzypadkowa), którzy pomylili katolicyzm z urawniłowką ideologiczną; ale to temat na inny temat.

czyli jednak są tacy co się nie trzymają? D: szok

czyli już nie potrzebujemy boga skoro mamy to zapisane ^^

Kodeks Karny też jest niepotrzebny dla ludzi, którzy i tak nic złego nie robią. No chyba że ktoś inny...

mieszasz jedno z drugim, skoro już mamy boski kodeks karny w naszej naturze to możemy go przestrzegać i pilnować innych do przestrzegania bez udziału boga, czyli nie potrzebujemy jego aby wiedzieć co jest dobre a co złe
czy może sugerujesz że wiedzę mamy ale żeby być dobrym potrzebujemy się podpiąć do boskiej baterii i bez niej jesteśmy źli? Jak by to się miało do wolnej woli? No właśnie, wcześniej tak pilnujesz wolnej woli, ale bez boga nie możemy być dobrzy czyli jesteśmy jego pacynkami? wolna wola byłaby wtedy kiedy moglibyśmy być dobrzy nawet kiedy bóg nas nie ciągnie lassem w dobrą stronę czyli nie potrzebujemy boga. To jak, wolna wola czy potrzebujemy boga?
I dlaczego uformowanie nas na lepszych ludzi przeczy wolnej woli skoro i tak już nas uformował w taki a nie inny sposób? Czyż nie jesteśmy tacy jacy jesteśmy dlatego że tak nas uformowano? Gdzie tu wolna wola zatem?

(w ogóle temat wolnej woli jest dość mętny bo często nie wiadomo czym dokładnie jest wola oraz od czego ma być wolna, możesz to ewentualnie doprecyzować)

Upraszczając nieco ten wątek powiem tylko, że dla osoby wierzącej koncepcja Boga jako "kreatora ewolucji" jest jak najbardziej poprawna, stąd nie ma sprzeczności między Twoimi a moimi tezami.

chodziło mi tylko o to że bezsensowne jest zaznaczanie że bez boga człowiek nie mógłby być dobry kiedy bez boga człowiek nie mógłby być ... [wstaw dowolne stwierdzenie o człowieku]. Nawet "bez boga człowiek nie mógłby być zły".

Nie mogę mówić za wszystkich ateistów z tym problemem ale miałem swego czasu okazję spytać paru; istnieją wprawdzie jakieś nie-wierzące grupy z poprawnościowo-politycznie skrojonymi punktami; jednakże ci, z którymi miałem styczność, zostają w grupach "mieszanych" i reinterpretują to pojęcie na swój sposób, raczej abstrakcyjnie lub quasi-deistycznie. Tak przynajmniej to odbierałem.

To przeczy:

Na polu poza-religijnym ta koncepcja znalazła zastosowanie w pracy Anonimowych Alkoholików.

ponieważ AA nie jest polem poza-religijnym jak starałeś się sugerować, tak się tylko czepiam

I tym razem pominąłem te kwestie, gdzie nie widziałem potrzeby komentarza albo nie widziałem bezpośredniego pytania. Jeżeli coś jest dla Ciebie ważne, to po prostu powtórz to.

Obawiam się że forum spadło na tyle daleko w hierarchii istotności że zwyczajnie zapomnę to do czego się nie odniosłeś. Widzisz, jesteś kolejną anonimową osobą na forum z którą kłócę się na tematy na które kłóciłem się już z setką innych osób w internecie. Czasami przytłacza mnie poczucie jałowości i marnowania czasu.