bert04 napisał(a): Uzasadnienie było powyżej. Teraz kolej na Ciebie.
tak możemy się przerzucać, nie widzę uzasadnienia
bert04 napisał(a): Jednorodność. Było.
Nieuzasadnione. To co opisałeś jako jednorodność nie prowadzi do takich wniosków jakie sugerujesz.
bert04 napisał(a): Albo świat nie jest stworzony (opcja zero) albo jest (opcja nie-zero). Jeżeli to drugie, to albo ma jedno źródło, początek, autora, (opcja jeden), albo ma wiele źródeł, początków, autorów.
błąd, może mieć nadal jednego autora i kilku obserwatorów. Każdy autor może też mieć swój świat niezależny w których sobie nawzajem buszują jako, np. duchy
bert04 napisał(a): Jak na razie obserwacja wszechświata prowadzi do wniosków, że był jeden początek (Big Bang) że prawa fizyczne będące podstawą jego funkcjonowania obejmują jego całość (zasada kopernikańska). Na wiele źródeł czy początków nie ma żadnych obserwacji.
Bo nikt nie sugeruje wielu początków, to twój chochoł jak to lubisz mówić
bert04 napisał(a): Wobec tego dla naszego wszechświata racjonalne jest założenie, że "autorów" jest sztuk jeden.
jesteś w stanie sobie wyobrazić boga który nie przyczynia się do współtworzenia świata? wiesz, takiego lenia, albo obojętnego gościa, tudzież szatana który tylko lubi mącić w cudzych światach? Bo robisz wrażenie jakbyś nie mógł.
bert04 napisał(a): Jeżeli istnieje jakiś "drugi autor", to nie ma śladów jego działalności.
bo nie musi, może on nie ingerować lub mieć własny odrębny świat. Ewentualnie jego ślady widzimy na codzień tylko nie interpretujemy ich jako cudze ślady. Np jeden bóg odpowiada za energię, a drugi za materię i dogadują się co do tego że można zamieniać jedno w drugie. Jeden stworzył świat statyczny a drugi mu popsuł i wdmuchał do środka energię która wszystko ruszyła.
bert04 napisał(a): Można założyć, że istnieje sobie gdzieś w wymiarze równoległym i stwarza jakiś odmienny świat. Ale to już spekulacja.
Stwierdzanie że świat ma autora w ogóle również jest spekulacją.
bert04 napisał(a): Nie, to określa tylko, że nasz świat nadal można wcisnąć w gorset jednorodności. Nawet jeżeli prawa opisujące ten świat stają się coraz bardziej wyrafinowane.
Gdyby natomiast w jakimś regionie wszechświata, wymiarze równoległym czy po drugiej stronie lustra panowały zasady sprzeczne z prawami fizyki, niekompatybilne całkowicie odmienne, no to byłaby pierwsza przesłanka za tym, że n>1
Była by to przesłanka wyłącznie wobec tego gdzieś mamy inne prawa fizyki ponieważ nie ma jak powiązać praw fizyki z bóstwami. To ze powiązanie istnieje jest wyłącznie twoim założeniem, dlatego cała ta jednorodność o niczym nie świadczy.
bert04 napisał(a): "bogowie obserwatrzy" = bogowie nie-stwórcy. Było.
było i nadal stoi, pytam o bogów w ogóle a nie koniecznie bogów stwórców, poza tym argument wielu bogów współtworzących jeden wszechświat nadal stoi bo to że nie mogliby stworzyć świata jednorodnego rownież jest bezpodstawnym założeniem
bert04 napisał(a): "Ustalanie wspólnych zasad"? W tym wypadku (bezosobowe) zasady stają się Bogiem - choć deistycznym. Najwyższą zasadą i pierwszą przyczyną.
No skoro bóg to nie jest dla ciebie bóg tylko prawa fizyki to chyba nie ma jak się dogadać. Czyli jeśli bóg osobowy stworzy pierwszą przyczynę wszechświata to mamy dwóch bogów? Osobowego i deistycznego będącego prawami? Groch z kapustą. Nie, zasady to zasady, bóg to bóg. Jakaś konieczność nazywania wspólnych zasad bogiem to fanaberia moim zdaniem. I wygląda na to ze nawet przyznałeś że może istnieć kilku bogów tworzących spólny świat, tylko że wtedy po prostu przerzucisz nazwę "bóg" z jednego bytu na drugi i jesteś zadowolony że nadal masz 1 zamiast >1.
bert04 napisał(a): Problem jest wtedy taki, że ten "mocniejszy" Bóg ma władzę nad tymi słabszymi. To wprawdzie "tylko" henoteizm, jednak już samo istnienie boga większego świadczy o tym, że ci słabsi to jacyś pół-/ lub ćwierć-bogowie. Jedyna różnica do monoteizmu, że ci bogowie nie zostali stworzeni a powstali niezależnie.
Nie ma problemu, po pierwsze bawisz się semantyką i odmawiasz pozostałym bogom miana bogów. Po drugie nadal istnieje możliwość istnienia kilku bogów o jednakowej sile, którzy konkurowali o stworzenie świata ale z racji równomocy byli w impasie więc uznali że ustalą wspólne zasady i stworzą go razem, a wszelkie odstępstwa są niemożliwe bo bogowie się nawzajem trzymają za karki. Po trzecie bądź świadom tego że nie pytam o "ilu najsilniejszych bogów może być" tylko "ilu bogów może być", kwestia tego kto jest silniejszy nie jest dla mnie istotna. No i jak rozumiem jeśli kwestia siły jest istotna to wtedy gdyby szatan był silniejszy to on byłby bogiem.
Po czwarte, nadal istnieje wariant boga słabszego który tworzy świat, oraz później powstałego boga silniejszego który go przejął. Na przykład na przełomie testamentów

bert04 napisał(a): W takim modelu mamy, w uproszczeniu, Boga-Stworzyciela rzeczy widzialnych (materialnego świata), jednakże niezależne byty niewidzialne (świat duchowy). I znowu lądujemy na początku, gdyż istnienie świata materialnego ustaliliśmy jako aksjomat, a świat duchowy pozostaje obiektem spekulacji.
I? Bóg stworzyciel też jest obiektem spekulacji. Widzisz, ja nie twierdzę że bogów jest kilku, ja po prostu sprzeciwiam się stwierdzeniu że bóg musi być jeden. Uważam że nie masz na to argumentów, te które niby prezentujesz nie są wystarczające żeby odrzucić istnienie innych bóstw.
bert04 napisał(a): Nawet w tym henoteistycznym modelu mamy jednego "bardzo mocnego" (choć nie wszechmocnego) Boga i nieokreśloną ilość niezbyt mocnych bogów. Jeżeli to uznamy, to ten jeden Bóg ma władzę nad tymi pozostałymi. Im więcej bogów założysz, tym mocniejszy okazuje się Bóg, gdyż jego działalność przerasta siłę innych połączonych.
To niczego nie zmienia przecież. To wręcz naturalna konsekwencja różnic sił wśród bogów, ten silniejszy będzie narzucał zasady jeśli będzie miał taki kaprys. Lub słabsi bogowie narzucą mu swoją wolę za pomocą swojej liczebności.
bert04 napisał(a): Jesteśmy tu jednak na polu spekulacji o świecie duchowym. Więc wykraczamy poza moje wstępne założenie, żeby istnienie jednego Boga wyprowadzać na podstawach racjonalnych, konkretnie kosmologicznych.
Nie interesuje mnie twoje stępne założenie, interesuje mnie uzasadnienie tego założenia. Nie zgadzam się z twoim wstępnym założeniem i mój zarzut jest kierowany pod jego adresem więc nie wymagaj ode mnie żebym trzymam się założenia podczas jego krytyki. Moje pytanie brzmi "dlaczego nie wielu bogów", twoja odpowiedź "bo założyłem że jeden". To oczywiste że wychodzimy poza założenia, wiem że zakładasz jednego boga. Ewentualnie możemy temat porzucić jeśli chcesz powtarzać to samo co do tej pory bo moim zdaniem podane powody są niewystarczające aby wykluczyć wielu bogów albo wręcz sprowadzają się wyłącznie do semantyki. Ponieważ równie dobrze wszystkie anioły mogą być niezależnymi bogami, a dowolny politeizm zamieniłbyś w monoteizm wyróżniając najsilniejszego boga jako jedynego boga.

