Bert - może tego nie wyłapałem, jeśli zostało to gdzieś wspomniane. Ale bez klonów wszystko wygląda jeszcze gorzej. Jak imperium dało radę w pełni się odbudować po tym, jak zostało w pełni zniszczone? W około czterdzieści lat? Jakieś pozostałe po wojnie fabryki klonów wyjaśniałyby to lepiej. Nowi szturmowcy raczej nie są ochotnikami z prowincji, skoro nie posiadają nawet imion, tylko numery seryjne. Najgorsze jest to, że raz jeszcze mamy tych samych szturmowców, te same gwiezdne krążowniki, te same wszystkie latadła, jeszcze raz zamaskowany schwarzcharakter z modulowanym głosem, kolejna gwiazda śmierci. To, że jest trzysta razy większa wcale nie czyni tego pomysłu lepszym.
Disney w ogóle się nie postarał, wytwórnia poszła po najmniejszej lini oporu - zebrała wszystkie dokonania Lucasa, wrzuciła do worka, potrząsneła i wyrzygała, nie dając nic od siebie. Poza tym zabiera się do tematu od dupy strony - po definitywnym końcu sagi. Uniwersum gwiezdnych wojen to także Stara Republika, eksploatowana przez komiksy i gry komputerowe, ale dziewicza dla kinematografii. Jak na przykład KOTOR - z własną technologią, ruinami kompleksów sithów i tak dalej
Disney w ogóle się nie postarał, wytwórnia poszła po najmniejszej lini oporu - zebrała wszystkie dokonania Lucasa, wrzuciła do worka, potrząsneła i wyrzygała, nie dając nic od siebie. Poza tym zabiera się do tematu od dupy strony - po definitywnym końcu sagi. Uniwersum gwiezdnych wojen to także Stara Republika, eksploatowana przez komiksy i gry komputerowe, ale dziewicza dla kinematografii. Jak na przykład KOTOR - z własną technologią, ruinami kompleksów sithów i tak dalej
I hear the roar of big machine
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down
Two worlds and in between
Hot metal and methedrine
I hear empire down

