Roan Shiran
Nie żądaj by film trzymał się realizmu. To jest widowisko, które od sztuki teatralnej różni się tylko środkami technicznymi jakie wykorzystane zostały w procesie jego realizacji i wystawienia. Film fabularny ma opowiadać historię, a nie rekonstruować wydarzenia – to jest sztuka a nie wizja lokalna. Nie bocz się zatem, że w „Grze o tron”, podobnie jak w znakomitej większości innych filmów, realistycznych scen walki z użyciem broni białej i drzewcowej praktycznie nie ma. Zresztą, gdyby w kręceniu takich scen zrezygnowano z troski o choreografię i skupiono się wyłącznie na możliwie jak najwierniejszym oddaniu sztuki fechtunku, to sceny takie dla znakomitej większości widzów byłby
a) śmiertelnie nudne
b) nieczytelne i niezrozumiałe
Zefciu
Nie żądaj by film trzymał się realizmu. To jest widowisko, które od sztuki teatralnej różni się tylko środkami technicznymi jakie wykorzystane zostały w procesie jego realizacji i wystawienia. Film fabularny ma opowiadać historię, a nie rekonstruować wydarzenia – to jest sztuka a nie wizja lokalna. Nie bocz się zatem, że w „Grze o tron”, podobnie jak w znakomitej większości innych filmów, realistycznych scen walki z użyciem broni białej i drzewcowej praktycznie nie ma. Zresztą, gdyby w kręceniu takich scen zrezygnowano z troski o choreografię i skupiono się wyłącznie na możliwie jak najwierniejszym oddaniu sztuki fechtunku, to sceny takie dla znakomitej większości widzów byłby
a) śmiertelnie nudne
b) nieczytelne i niezrozumiałe
Zefciu
Cytat:W sumie książka nie wyjaśnia tego, dlaczego mimo tak dużej przewagi liczebnej rebelianci wrócili spod Wieży tylko we dwójkę.Zważywszy na wiek, doświadczenie oraz wyposażenie walczących możemy śmiało uznać, że 7 rebeliantów (Howland Reed, Willam Dustin, Ethan Glover, Martyn Cassel, Theo Wull i Mark Ryswell) na 3 królewskich gwardzistów (Gerold Hightower, Arthur Dayne i Oswell Whent) to dość wyrównane proporcje.
Cytat:A może kluczem do ostatecznej przegrany Arthura była nieordodoksyjna sztuka walki stosowana przez Howlanda? Pewnie jakbym ja miał przedstawić tę scenę wybrałbym ostatni wariant. A Wy?W moim filmie sir Arthur Dayne w kulminacyjnym momencie poślizgnąłby się na końskim gównie i wyrżnąwszy czołem o skałę w spektakularny, acz mało rycerski sposób wyprawiłby się na spotkanie z Nieznajomym. Ranny Howland szybko wyperswadowałby Edardowi, że najlepiej będzie, jeśli to właśnie młody Stark przypisze sobie zgładzenie sir Arthura – w to, że zabił go Reed i tak nikt nie uwierzy, zaś utrwalenie w pamięci potomnych wersji w której za sprawą końskiego łajna Miecz Poranka ginie, a oni obydwaj zyskują ocalenie nie leży w niczyim interesie.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.

