http://blaber.pl/rozrywka/geek/dlaczego-...ry-o-tron/
O TY KU*WO SZMA*O NIEPOLSKA TY ALE MARTINA TO TY SZANUJ ŚMIECIU RUSKI BAWOLE W OKO KIJEM RUCHANY
Tak na poważnie, to dam sobie pół pyty uciąć, że kolo nie przeczytał Pieśni. Może czytał fragmenty, ale na pewno olał całość. Po kolei:
Pan Edek spod budki z piwem też jest charakterystyczny, bo zagadnięty rozmawia tylko o sraniu i pierdzeniu, a na dodatek, hoho, ma swoje ulubione powiedzonko "Łej Ty capie gupi jeden!". Wszyscy w całej wsi go znajo taki jest charakterystyczny.
Nie czytałem wieśków (poza kilkoma rozdziałami pierwszej części), czytałem za to trylogię husycką, którą uważam za o niebo lepszą od wieśków. Przeczytałem Pieśń i mogę napisać, że dla Martina tworzenie charakterystycznych postaci nie jest celem samym w sobie. Jedne mają być, inne nie - w zależności od roli jaką pełnią w świecie. Martin udowadnia to stwarzając obok nudnawych Daeneryski i Jona Snow takich przekurwiańców jak Euron Greyjoy, Daario Naharis, Oberyn Martell, Jaime Lannister, czy Ramsay Bolton. On jest kurwa najpopularniejszym pisarzem fantastycznym wszechczasów, on nie musi niczego nikomu udowadniać.
U Sapka charakterystyczny musi być każdy, nawet ów wspomniany pan Edek spod budki z piwem. Bo tak jest łatwiej. To taki tani chwyt na czytelnika - stworzyć postać, która ma swoje charakterystyczne powiedzonka, pierdnięcia i chuj wie co jeszcze, żeby lepiej zapadała w pamięć. Taki Szarlej musiał odparować, he he, Gutenbergowi, że u nas, panie, he he, karty robio, a nie innowacje jakie drukarskie. Ale mu powiedział! Jaki kurwa kozak, Gutenbergowi! Niestety polska fantastyka jest PEŁNA takiego taniego pisarstwa, bo Sapkowski wykarmił na swej piersi większość współczesnych polskich pisarzy. Mało jest natomiast postaci z krwi i kości, jak te u Martina.
Aha. No cóż, mogę porównać z husycką, bo jak wspominałem, wieśka czytałem mało. W Pieśni polityka jest kurwa gigantyczna. Patrząc z perspektywy pojedynczych postaci nie jesteśmy w stanie jej ogarnąć - bo tak jest kurwa w normalnym życiu. Dopiero jak się czytelnik cofnie, doda do siebie tysiące rozsianych po różnych rozdziałach wskazówek, to wyjdzie mu aktualny stan polityczny jakiejś części Westeros. W husytach tej żabiej perspektywy nie uświadczysz. Jak kawę na ławę masz wyłożony cały kurwa plan biskupa wrocławskiego, bo bohaterowie PRZYPADKIEM przespali się w miejscu, gdzie potem była narada. Takich PRZYPADKÓW jest oczywiście multum w całej trylogii.
No i tu znowu: Martin nic nie musi już udowadniać. Gołym okiem widać, że walki go za bardzo nie interesują. Ale znowuż: kiedy chce opisać walkę to robi to po mistrzowsku. Przykładowo opis szturmu Stannisa na Kings Landing z perspektywy Tyriona to jest kurwa majstersztyk. Martin tak opisuje szał bojowy, w jakim znalazł się Tyrion, że ja w ten opis uwierzyłem i też go poczułem.
Sapka opisów nie pamiętam, widocznie nie były jakieś zapadające w pamięć. Zapewne są poprawne, ale czy zawsze potrzebne, wnoszące coś do opowieści? Jakoś sobie nie przypominam.
No, to jest kurwa strzał w stopę z bazuki. Tak jak pisałem - cofnij się trochę człowieku, skojarz, zapamiętaj. Na YT są setki kanałów łączących te "pojedyncze historie" w tysiące teorii, zaplanowanych przez autora jeszcze zanim zaczął pisać całą sagę. Martin zmusza cię do odrobiny wysiłku intelektualnego. Sapek daje ci odpowiedzi na talerzu, a żebyś się nie zanudził to dorzuca cycki.
Jakie kurwa gwałty? Zgwałcona to była chyba tylko Jeyne Pool przez Ramseya. Więcej było tego w serialu, co każe sądzić, iż autor tej głębokiej pracy porównawczej żadnej Pieśni nie przeczytał, obejrzał za to Grę, ale też wyrywkowo.
Natomiast w trylogii husyckiej były opisy rzezi, które były w stanie przewrócić treść żołądka, które nie wnosiły do fabuły absolutnie niczego, prócz kolejnego "bardzo" do zdania "Wojna jest bardzo, bardzo, bardzo, bardzo zła". Jak opis pozbawiania kończyn jakiegoś mnicha z Bożych Wojowników. Ja byłem na tym etapie tak zdegustowany, że musiałem odpocząć od tej książki na rok.
To jest dla mnie ostateczny dowód, że autor nie miał do czynienia z żadną z książek Pieśni w całości. Jak można w ogóle porównywać Westeros i Essos do jakiegokolwiek innego świata fantasy? Tolkien nawet zdejmuje kurwa czapkę przed Martinem. Pośmiertnie. Kilka tysięcy lat historii. Migracje grup etnicznych. Podboje. Zjednoczenia. Transformacje ustrojowe. Tyle kultur, zwyczajów i nauk, że o żesz kurwa ja pierdole. Bez dalszego komentarza.
O TY KU*WO SZMA*O NIEPOLSKA TY ALE MARTINA TO TY SZANUJ ŚMIECIU RUSKI BAWOLE W OKO KIJEM RUCHANY
Tak na poważnie, to dam sobie pół pyty uciąć, że kolo nie przeczytał Pieśni. Może czytał fragmenty, ale na pewno olał całość. Po kolei:
Cytat:Bohaterowie w „Wiedźminach” są charakterystyczni i zapadają w pamięć
Pan Edek spod budki z piwem też jest charakterystyczny, bo zagadnięty rozmawia tylko o sraniu i pierdzeniu, a na dodatek, hoho, ma swoje ulubione powiedzonko "Łej Ty capie gupi jeden!". Wszyscy w całej wsi go znajo taki jest charakterystyczny.
Nie czytałem wieśków (poza kilkoma rozdziałami pierwszej części), czytałem za to trylogię husycką, którą uważam za o niebo lepszą od wieśków. Przeczytałem Pieśń i mogę napisać, że dla Martina tworzenie charakterystycznych postaci nie jest celem samym w sobie. Jedne mają być, inne nie - w zależności od roli jaką pełnią w świecie. Martin udowadnia to stwarzając obok nudnawych Daeneryski i Jona Snow takich przekurwiańców jak Euron Greyjoy, Daario Naharis, Oberyn Martell, Jaime Lannister, czy Ramsay Bolton. On jest kurwa najpopularniejszym pisarzem fantastycznym wszechczasów, on nie musi niczego nikomu udowadniać.
U Sapka charakterystyczny musi być każdy, nawet ów wspomniany pan Edek spod budki z piwem. Bo tak jest łatwiej. To taki tani chwyt na czytelnika - stworzyć postać, która ma swoje charakterystyczne powiedzonka, pierdnięcia i chuj wie co jeszcze, żeby lepiej zapadała w pamięć. Taki Szarlej musiał odparować, he he, Gutenbergowi, że u nas, panie, he he, karty robio, a nie innowacje jakie drukarskie. Ale mu powiedział! Jaki kurwa kozak, Gutenbergowi! Niestety polska fantastyka jest PEŁNA takiego taniego pisarstwa, bo Sapkowski wykarmił na swej piersi większość współczesnych polskich pisarzy. Mało jest natomiast postaci z krwi i kości, jak te u Martina.
Cytat:Polityka w świecie „Wiedźmina” jest znacznie lepiej rozpisana
Aha. No cóż, mogę porównać z husycką, bo jak wspominałem, wieśka czytałem mało. W Pieśni polityka jest kurwa gigantyczna. Patrząc z perspektywy pojedynczych postaci nie jesteśmy w stanie jej ogarnąć - bo tak jest kurwa w normalnym życiu. Dopiero jak się czytelnik cofnie, doda do siebie tysiące rozsianych po różnych rozdziałach wskazówek, to wyjdzie mu aktualny stan polityczny jakiejś części Westeros. W husytach tej żabiej perspektywy nie uświadczysz. Jak kawę na ławę masz wyłożony cały kurwa plan biskupa wrocławskiego, bo bohaterowie PRZYPADKIEM przespali się w miejscu, gdzie potem była narada. Takich PRZYPADKÓW jest oczywiście multum w całej trylogii.
Cytat:Sceny walk napisane przez Sapkowskiego są ciekawsze niż te opisane w „Pieśni lodu i ognia”
No i tu znowu: Martin nic nie musi już udowadniać. Gołym okiem widać, że walki go za bardzo nie interesują. Ale znowuż: kiedy chce opisać walkę to robi to po mistrzowsku. Przykładowo opis szturmu Stannisa na Kings Landing z perspektywy Tyriona to jest kurwa majstersztyk. Martin tak opisuje szał bojowy, w jakim znalazł się Tyrion, że ja w ten opis uwierzyłem i też go poczułem.
Sapka opisów nie pamiętam, widocznie nie były jakieś zapadające w pamięć. Zapewne są poprawne, ale czy zawsze potrzebne, wnoszące coś do opowieści? Jakoś sobie nie przypominam.
Cytat:Fabuła w sadze wiedźmińskiej jest znacznie bogatsza niż posklejana z anegdot i pojedynczych historii opowieść o wojnach rodów o Żelazny Tron
No, to jest kurwa strzał w stopę z bazuki. Tak jak pisałem - cofnij się trochę człowieku, skojarz, zapamiętaj. Na YT są setki kanałów łączących te "pojedyncze historie" w tysiące teorii, zaplanowanych przez autora jeszcze zanim zaczął pisać całą sagę. Martin zmusza cię do odrobiny wysiłku intelektualnego. Sapek daje ci odpowiedzi na talerzu, a żebyś się nie zanudził to dorzuca cycki.
Cytat: Brutalność w świecie wiedźmińskim nie jest przesadzona i ma swoje uzasadnienie, gdzie w „Pieśni lodu i ognia” brutalność najczęściej istnieje sama dla siebie
Jakie kurwa gwałty? Zgwałcona to była chyba tylko Jeyne Pool przez Ramseya. Więcej było tego w serialu, co każe sądzić, iż autor tej głębokiej pracy porównawczej żadnej Pieśni nie przeczytał, obejrzał za to Grę, ale też wyrywkowo.
Natomiast w trylogii husyckiej były opisy rzezi, które były w stanie przewrócić treść żołądka, które nie wnosiły do fabuły absolutnie niczego, prócz kolejnego "bardzo" do zdania "Wojna jest bardzo, bardzo, bardzo, bardzo zła". Jak opis pozbawiania kończyn jakiegoś mnicha z Bożych Wojowników. Ja byłem na tym etapie tak zdegustowany, że musiałem odpocząć od tej książki na rok.
Cytat:Świat wiedźmina jest znacznie bardziej wiarygodny i bogatszy niż uniwersum „Pieśni lodu i ognia”
To jest dla mnie ostateczny dowód, że autor nie miał do czynienia z żadną z książek Pieśni w całości. Jak można w ogóle porównywać Westeros i Essos do jakiegokolwiek innego świata fantasy? Tolkien nawet zdejmuje kurwa czapkę przed Martinem. Pośmiertnie. Kilka tysięcy lat historii. Migracje grup etnicznych. Podboje. Zjednoczenia. Transformacje ustrojowe. Tyle kultur, zwyczajów i nauk, że o żesz kurwa ja pierdole. Bez dalszego komentarza.

