Odcinek 9 sezonu 6.
Ciężko zasadniczo skomentować ten odcinek. Jedyne, co były w miarę dobre w tym odcinku to Sansa (w miarę, bo też swoje "momenty" miała), a poza tym to głupota głupotę pogania. Danka, która przyleciała na smoku, czeka przez cały dzień ze zniszczeniem floty rujnującej jej miasto i dziesiątkującej mieszkańców, po to tylko, by wystąpić w jakiejś żenującej scenie jako Królowa Triumfująca.
Niestety, o ile wątek wschodu ma to do siebie, że zazwyczaj nie wiadomo, gdzie podziać oczy, o tyle to, co zrobili na północy... Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć.
PS. Z luźnych przemyśleń, to mam wrażenie, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu odcinków zmienili docelowego odbiorcę, którym nagle przestałem być. Już nie poznaję tego serialu.
Ciężko zasadniczo skomentować ten odcinek. Jedyne, co były w miarę dobre w tym odcinku to Sansa (w miarę, bo też swoje "momenty" miała), a poza tym to głupota głupotę pogania. Danka, która przyleciała na smoku, czeka przez cały dzień ze zniszczeniem floty rujnującej jej miasto i dziesiątkującej mieszkańców, po to tylko, by wystąpić w jakiejś żenującej scenie jako Królowa Triumfująca.
Niestety, o ile wątek wschodu ma to do siebie, że zazwyczaj nie wiadomo, gdzie podziać oczy, o tyle to, co zrobili na północy... Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć.
PS. Z luźnych przemyśleń, to mam wrażenie, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu odcinków zmienili docelowego odbiorcę, którym nagle przestałem być. Już nie poznaję tego serialu.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

