białogłowa napisał(a):El Commediante napisał(a): To jest właśnie feminizm jak dla mnie i jak dla niego też, jak można wynieść z wywiadów.A no to jak mam się spierać kto jak feminizm rozumie to odpadam, bo ja rozumiem zwyczajnie, tak jak encyklopedie podają
Cytat:Co do Joanny d'Arc, to z niej żadna feministka była.I chwała Ci Panie![]()
Cytat:No ale jak ty piszesz że nie dostrzegasz feminizmu w Pieśni, to nie wiem jak mam z Tobą rozmawiać
Nooo, a nawet wręcz przeciwnie, bym powiedziała![]()
Zastanawiałam się na przykład, czy Martin nie wychodzi trochę zanadto naprzeciw fantazjom starzejących się pierników.
Świat w którym nastoletnie, dopiero co "zakwitłe" dziewczęta marzą tylko o zadowoleniu czterdziestoletnich i starszych "panów mężów" musi schlebiać gustom niektórych przeżywających tzw drugą młodość.
Nie wątpię, że dla dziewcząt z dawnych epok wysoko postawiony mąż oznaczał stabilizację i zabezpieczenie przyszłości dla nich i ich dzieci. Jednak szczerze wątpię by większość tych nastoletnich dzieci postrzegało to inaczej jak tylko konieczność.
Różnica wieku pomiędzy Deanerys a Khalo co prawda nie jest zbyt wielka, ale problem mniej więcej ten, o który mi chodzi, a akurat ona przyszła mi jako pierwsza na myśl.
W przeddzień, a gdzie tam, w dniu ślubu bohaterka przedstawiona jest jako niedojrzałe psychicznie dziecko, które z lękiem przygląda się swojemu małżonkowi, a już dzień po nocy poślubnej to świadoma swojej seksualności dojrzała kobieta.
No proszę państwa, jedna noc z prrrrawdziwym mężczyzną i co za cudowna przemiana!
Nic tylko sięgać po te dorastające panienki i uświadamiać
Koniec końców, jeszcze nie zdecydowałam, bo jak już zaznaczyłam, dopiero się zastanawiam
To my chyba zupełnie inne książki czytamy. Piszesz o Pieśni, w której "Friend zone" dla starzejącego się szlachcia jest motywem występującym częściej niż bohater romantyczny u Mickiewicza. W której jest Littlefinger, najbogatszy człowiek w Westeros, który wszystkie swoje plany podporządkowuje uwiedzeniu nastolatki, która nic do niego nie czuje. W której jest Jorah Mormont, odtrącany przez Dankę jak natrętna mucha. W której był król Robert Baratheon, na którego królowa Cersei nie mogła patrzeć i nazywała go opasłą świnią. Albo Walder Frey, jedyny taki któremu udaje się żenić z młodymi dziewuchami, ale płacący za to byciem największym skurwysynem na kontynencie.
A khal Drogo to tak naciągany przypadek, że aż mi się chce śmiać. W którym miejscu przypomina on "starzejącego się piernika"? Dla mnie to był raczej rosnący w siłę ogier, co zresztą potwierdzały legiony jego fanek biegających za nim mimo że był w serialu tylko jeden sezon.



