Socjopapa napisał(a):"Hej, być może Littlefinger przyjedzie z odsieczą" byłoby niezwykle na miejscu. Co by to zmieniło w przebiegu bitwy? Zapewne nic, bo zrobili z Jona takiego kretyna, że by z tą informacją nic nie zrobił. W lepszym świecie jednakże różnica pomiędzy "utrzymaniem pozycji przez ileś tam czasu", a "beznadziejną próbą zwycięstwa nad przeważającymi siłami wroga" jest tak jakby... khm... Znaczna. Niebo, a ziemia, mówiąc dokładnie.Roan Shiran napisał(a): cudem tylko nie zabiła swojego "brata" przez swoje zachowanie, jest dość męcząca (szczególnie, że przy "naradzie wojennej" wyrażała dość racjonalne obawy, co do możliwego przebiegu bitwy, z czego wynikałoby jednak jakieś "ogarnięcie" z jej strony).
To znaczy? Sansa zgłaszała sensowne uwagi i spoko. Co więcej miałaby Twoim zdaniem zrobić? Powiedzieć mu, że "hej, być może Littlefinger przyjedzie z odsieczą"? Co by to zmieniło w przebiegu bitwy? Szczególnie, że w istocie Littlefinger zrobił to co było dla niego najlepsze, czyli zaczekał, aż armia Jona została de facto zniszczona?
A Littlefinger w istocie zrobił to, co było dla niego najlepsze. Inna sprawa to to, jakim cudem miałby wiedzieć, kiedy wkroczyć do akcji, jak udało mu się wraz ze sporą kupą rycerstwa przejechać niezauważonym przez wrogie tereny i czym poił te rumaki, że tak chyżo tam zajechały (ach, no i jeszcze gdzie spotkał Sansę po drodze?).
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

