El Commediante napisał(a): białogłowa próbowała już odnaleźć w fabule Pieśni jakieś osobiste wstawki GRRM i poniosła przy tym sromotną klęskę.
E tam. Siłą rzeczy każda powieść musi być pełna "osobistych wstawek". A ja na razie napisałam o pewnym wrażeniu, które we mnie po lekturze pozostało, niczego nie próbowałam odnajdywać. Musiałabym ponownie zasiąść nad tymi książkami i prześledzić pod tym konkretnie kątem.
Co do filmu, przyłapałam się niestety na przesuwaniu scen do przodu
Bardzo szybko (ok. 5 odc. pierwszego sezonu) i zupełnie nieoczekiwanie nastąpiło u mnie znużenie serialem. Co najdziwniejsze nie wiem jak to się stało, bo przecież nie może chodzić o samą przewidywalność działań bohaterów(?)W każdym razie jedyne co mnie obecnie przy tym serialu trzyma to jego wizualna atrakcyjność, tylko że to można porównać do gapienia się na ładną kobietę/mężczyznę... Jak długo można się zachwycać czyjąś urodą, jeśli poza nią niczego sobą nie reprezentuje?
Może jeszcze spróbuję reanimować te zwłoki i przeskoczę do momentu, w którym film wyprzedza książkę...

