Świetny tekst Szczerka podsumowujący ładnie obecną sytuację http://szczerek.blog.polityka.pl/2016/07...-jest-zal/
Dostało się też wszelkiej maści Wildsteinom:
Cytat:Przykro, że mój kraj powoli staje się pośmiewiskiem Europy, czymś na kształt narodowo-katolickiej wersji Białorusi, ale widocznie musi przejść przez to bagno niedojrzałości. I cieszę się, że zdążył wejść do Unii i NATO, zanim jego najbardziej wulgarne złogi podświadomości wydobyły się spod kopca kamieni, którym próbowano je przysypać, i zaczęły rządzić.
Pocieszam się trochę tym, że nadchodzi ciekawe widowisko: obsztorcowany przez Obamę i wystraszony Brexitem Kaczyński, wykorzystany przez Orbána i chlipiący w poduszkę (bo nawet Węgry i Rosja są przynajmniej na tyle trzeźwe, żeby nie mieć wątpliwości, że to, co robią, w granicach akceptacji Zachodu się nie mieści), albo dokona zwrotu proeuropejskiego i zacznie mięknąć, na co będzie patrzeć bardzo wesoło, albo, obrażony, pójdzie dalej kroić salami, co zamieni Polskę w kraj rodem z serialu „Alternatywy 4”. To też, przyznać trzeba, brzmi jak wesoły, choć tragiczny, scenariusz. Ale piękna katastrofa lepsza jest od niepięknej, jeśli już trzeba wybierać wyłącznie między katastrofą a katastrofą.
I pozostaje czekać na nowe normalne centrum, nową centrolewicę, i nową normalną prawicę, bo sensowna lewica już, mimo wielu wątpliwości, się pojawiła. Na nowe rozdanie, które odmieni oblicze kraju, tego kraju. Bo póki co ta tragedia, która rządzi Polską i za którą nawet trudno się wstydzić – nie ma z kim przegrać.
I za to tak naprawdę najbardziej mi wstyd.
Dostało się też wszelkiej maści Wildsteinom:
Cytat:Szkoda też tych młodych chłopaków, prawicowych dziennikarzy z tzw. hipster prawicy, którzy zawsze byli być może dość naiwnie egzaltowani, ale – na przykład relacjonując sprawy ukraińskie czy związane z falą uchodźców – potrafili wznieść trzeźwe, zdystansowane myślenie ponad emocjonalność i wykazywać się wyrozumiałością, której im na polu krajowym (czy w kierunku zachodnim) – często brakowało. Teraz, przykro o tym pisać, stali się rządowymi propagandystami, i to takimi, którzy uczestniczą w propagandzie, trzeba to powiedzieć wprost: strasznie niskich lotów, dziecinnie głupiej wręcz. Przykleiła się do nich etykietka reżimowych lizusów, na którą niestety zasłużyli i którą bardzo trudno będzie im zrzucić, bo społeczeństwo służalczość wobec władzy wybacza najtrudniej. Co innego krytyczna obywatelska propaństwowa postawa, co innego entuzjastyczne robienie za pożytecznych idiotów władzy, nawet jeśli ten entuzjazm jest szczery.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

