Soul 33,
chcąc zamknąć temat mojego wyrzucenia z Katolika wyjaśniam, zacząłem tam pisać w końcu 2012 i byłem aktywny ponad dwa lata, pisząc na różne, często kontrowersyjne tematy, takie jak aborcja, czy rola kobiet w Kościele. Przez ten czas nie otrzymałem nawet upomnienia. Odszedłem, gdy atmosfera zaczęła gęstnieć, co przejawiało się nasileniem kar i wyrzucaniem innych userów, choćby Pilastra. Wróciłem na pocz, tego roku i w wystarczyły bodajże 3 miesiące, żeby uznano mnie za persona non grata. Przy czym banowano mnie np. za nazwanie pani premier Szydło - "pacynką". Drugi ban otrzymałem po zadaniu forum pytania - dlaczego polski Kościół nie zabiera głosu w związku z wydarzeniami po wyborach? W tym samym czasie cała aktywność "moderatorów" była skierowana na propagowanie rządowej wersji wydarzeń. To się działo na katolickim forum, działającym pod oficjalnym szyldem Kościoła, więc nie przekonują mnie opinie, że wynikało to wyłącznie ze złego charakteru Jockeya i Robura.
Piszę o procesie trwającym kilka lat i mającym konkretny kierunek zmian i w pełni zgodnym z tym co się wówczas działo w sferze publicznej. Kaczyński nie był pierwszym, który wezwał do zniszczenia polskiego porządku prawnego, kilka lat wcześniej sugerowali to publicyści i politycy związani z Kościołem żądający prymatu "prawa naturalnego" nad prawem uchwalanym i wprowadzeniem odpowiednich zapisów w Konstytucji. Nie miało znaczenia, że robił to między innymi wiceminister Królikowski, sprawujący urząd w rządzie Tuska - był wyrazicielem poglądów dużej grupy ludzi związanych z Kościołem. Jeśli po tym ta instytucja nie reaguje na łamanie w Polsce Konstytucji, mam prawo sądzić, że nie wynika to z niezdecydowania, czy podziałów w episkopacie, ale jest konsekwentnym realizowaniem kościelnych postulatów.
Wyobraź sobie, że mamy rozprawę sądową. Jeśli sędzia wychodzi z niej sowicie obdarowany przez stronę wygraną w procesie, nie miałbyś wątpliwości co do jego bezstronności?
Kościół który mógłby być rozjemcą w polsko-polskim sporze, do czego wielu obserwatorów sceny politycznej nawołuje gdyż znajdujemy się w naprawdę krytycznej sytuacji, nie może podjąć się takiego zadania po wzięciu od rządu "w łapę". Nie byłby postrzegany jako neutralny w tym sporze.
Jeśli biskupi podczas homilii w Częstochowie nazywali rząd PO/PSL złem, to nie wiem co mogło być widoczniejszym znakiem ich sympatii.
Ponieważ uważam że taka polityka na dłuższą metę zaszkodzi wierze i Kościołowi(to samo pisze o. Puciłowski w zamieszczonym przeze mnie wywiadzie), zastanawiałem się, jakie korzyści mogły w oczach biskupów usprawiedliwiać taki hazard i doszedłem do wniosku, że robią to z panicznego strachu przed laicyzacją. A to już nie jest "pokręcone" myślenie, ale zajęcie się kluczowym dla przyszłości Kościoła w Polsce problemem i biskupi mieli święty obowiązek pochylić się nad nim. Istnieje całkowita zbieżność poglądów ludzi polskiej prawicy i polskiego kościoła na rolę społeczną kobiet i oba środowiska chciałyby zatrzymać kobiety w domach.
Jeśli znajdziesz inne wyjaśnienie faktu, że pisowski program "pro demograficzny", 500+, rozdaje państwowe pieniądze bogatym wielodzietnym rodzinom, a nie zauważa samotnych matek, proszę podziel się nim z nami.
Na zakazie aborcji PIS może tylko stracić, co doskonale rozumie sam Kaczyński, który wywalił z tego powodu Marka Jurka z partii w 2006. Dlatego całkowity zakaz aborcji jest realizacją żądań "cichego wspólnika" - episkopatu, który PIS musi realizować, mimo, że na tym straci. Podobnie jak inne postulaty: likwidacja państwowego finansowania programu In-vitro, utrudnianie dostępności środków antykoncepcyjnych itp.
Jarek je spełni, licząc, że nie spowodują one znaczących strat poparcia. A ja liczę na to, że się w tej materii przeliczy.
Rozumiesz, że pisząc na Katoliku, nigdy bym czegoś podobnego, jak powyższe nie umieścił na forum?
chcąc zamknąć temat mojego wyrzucenia z Katolika wyjaśniam, zacząłem tam pisać w końcu 2012 i byłem aktywny ponad dwa lata, pisząc na różne, często kontrowersyjne tematy, takie jak aborcja, czy rola kobiet w Kościele. Przez ten czas nie otrzymałem nawet upomnienia. Odszedłem, gdy atmosfera zaczęła gęstnieć, co przejawiało się nasileniem kar i wyrzucaniem innych userów, choćby Pilastra. Wróciłem na pocz, tego roku i w wystarczyły bodajże 3 miesiące, żeby uznano mnie za persona non grata. Przy czym banowano mnie np. za nazwanie pani premier Szydło - "pacynką". Drugi ban otrzymałem po zadaniu forum pytania - dlaczego polski Kościół nie zabiera głosu w związku z wydarzeniami po wyborach? W tym samym czasie cała aktywność "moderatorów" była skierowana na propagowanie rządowej wersji wydarzeń. To się działo na katolickim forum, działającym pod oficjalnym szyldem Kościoła, więc nie przekonują mnie opinie, że wynikało to wyłącznie ze złego charakteru Jockeya i Robura.
Piszę o procesie trwającym kilka lat i mającym konkretny kierunek zmian i w pełni zgodnym z tym co się wówczas działo w sferze publicznej. Kaczyński nie był pierwszym, który wezwał do zniszczenia polskiego porządku prawnego, kilka lat wcześniej sugerowali to publicyści i politycy związani z Kościołem żądający prymatu "prawa naturalnego" nad prawem uchwalanym i wprowadzeniem odpowiednich zapisów w Konstytucji. Nie miało znaczenia, że robił to między innymi wiceminister Królikowski, sprawujący urząd w rządzie Tuska - był wyrazicielem poglądów dużej grupy ludzi związanych z Kościołem. Jeśli po tym ta instytucja nie reaguje na łamanie w Polsce Konstytucji, mam prawo sądzić, że nie wynika to z niezdecydowania, czy podziałów w episkopacie, ale jest konsekwentnym realizowaniem kościelnych postulatów.
Cytat:Czy nie zauważyłeś, że ludzie popierający PiS wcale nie uważają, aby PiS łamał prawo? Najwyżej zgadzają się, że je nagina ale to tylko dlatego, bo to patrioci i działają dla dobra Polski. Czytasz jakieś prawicowe media? Czy w ogóle nie wiesz, co się dzieje obecnie w dyskursie politycznym, bo znasz tylko punkt widzenia jednej strony? Być może Ci umknęło, ale PiS stworzył cały front medialny.Zdaję sobie sprawę z podziałów w polskim społeczeństwie, ale my nie piszemy o zmanipulowanych pisowską propagandą maluczkich, tylko o członkach polskiego episkopatu, wszechstronnie wykształconych, obytych w świecie i mających wiedzę o funkcjonowaniu systemów demokratycznych. Rozumiejących też, że powszechne zaniepokojenie wydarzeniami w Polsce to nie wynik "donoszenia" na własny kraj przez opozycję, tylko reakcja na niebezpieczne poczynania polskich władz. I tacy ludzie, sami mianujący się arbitrami w sferze moralności powinni, nie, mieli obowiązek, zabrania głosu w tej sprawie. Choćby stanięcia w obronie opluwanego i zaszczuwanego zasłużonego dla Watykanu pana prof. Rzeplińskiego. Zauważyłeś takie głosy ludzi Kościoła?
Cytat:A skoro tak, to dlaczego hierarchowie mieliby nie być również podzieleni tak, jak społeczeństwo? Zapewne są i to właśnie jest przyczyną, że nie mogliby ustalić wspólnego stanowiska nawet, gdyby mieli zabrać głos (choć sam pisałeś, że nie chcą się otwarcie mieszać w politykę). Dlatego sojusz mogą sobie zawrzeć najwyżej z Ojcem dyrektorem i to też tylko dla kasy w postaci dotacji itp.Sądzę, że episkopat nie ma żadnego problemu w ustaleniu wspólnego stanowiska. i panuje w nim niemal pełna jednomyślność. Czasy podziałów na Kościół toruński i łagiewnicki to już przeszłość. A biskupi nie chcą się mieszać w politykę, gdyż ta polityka jest jak najbardziej po ich myśli.
Wyobraź sobie, że mamy rozprawę sądową. Jeśli sędzia wychodzi z niej sowicie obdarowany przez stronę wygraną w procesie, nie miałbyś wątpliwości co do jego bezstronności?
Kościół który mógłby być rozjemcą w polsko-polskim sporze, do czego wielu obserwatorów sceny politycznej nawołuje gdyż znajdujemy się w naprawdę krytycznej sytuacji, nie może podjąć się takiego zadania po wzięciu od rządu "w łapę". Nie byłby postrzegany jako neutralny w tym sporze.
Cytat:To jest znacznie prostsze wyjaśnienie niż twierdzenie, że Kościół zawarł potajemne porozumienie z PiSem, aby pomóc im w wygraniu wyborów, by mogli etykę KK przełożyć na prawo, dzięki czemu ograniczą regulację poczęć i zamkną kobiety w domach utrwalając patriarchalizm, który pomoże im w zatrzymania spadku liczby wiernych lub nawet zwiększenia tej liczby i utrzymaniu władzy religijnej oraz bogactwa.Pisanie o "potajemnym porozumieniu" jest nadużyciem, chodzi o wspólnotę interesów i jak ja to nazwałem - cichy sojusz. Nie twierdzę, że Kaczyński konferował z przewodniczącym episkopatu przed wyborami, choć nie wykluczam takiej możliwości, uważam, że obie strony widziały w sobie sojuszników. Zwłaszcza dotyczyło do biskupów i poszczególnych księży, najbardziej od lat zaangażowanych w agitację wyborczą.
Sorry ale zwykle nikt nie myśli w tak pokręcony sposób, ani nie snuje takich diabolicznych planów. Poza tym to i tak nic by nie pomogło, ponieważ nie da się zakazać prezerwatyw (nikt nawet nie postuluje zakazu antykoncepcji hormonalnej), a nowoczesne metody naturalne są prawie tak skuteczne jak pigułki. Natomiast sam zakaz aborcji nic nie zmieni, bo w skali społeczeństwa jest bardzo rzadko stosowana. Do tego na takich decyzjach PiS bardzo szybko by stracił.
Jeśli biskupi podczas homilii w Częstochowie nazywali rząd PO/PSL złem, to nie wiem co mogło być widoczniejszym znakiem ich sympatii.
Ponieważ uważam że taka polityka na dłuższą metę zaszkodzi wierze i Kościołowi(to samo pisze o. Puciłowski w zamieszczonym przeze mnie wywiadzie), zastanawiałem się, jakie korzyści mogły w oczach biskupów usprawiedliwiać taki hazard i doszedłem do wniosku, że robią to z panicznego strachu przed laicyzacją. A to już nie jest "pokręcone" myślenie, ale zajęcie się kluczowym dla przyszłości Kościoła w Polsce problemem i biskupi mieli święty obowiązek pochylić się nad nim. Istnieje całkowita zbieżność poglądów ludzi polskiej prawicy i polskiego kościoła na rolę społeczną kobiet i oba środowiska chciałyby zatrzymać kobiety w domach.
Jeśli znajdziesz inne wyjaśnienie faktu, że pisowski program "pro demograficzny", 500+, rozdaje państwowe pieniądze bogatym wielodzietnym rodzinom, a nie zauważa samotnych matek, proszę podziel się nim z nami.
Na zakazie aborcji PIS może tylko stracić, co doskonale rozumie sam Kaczyński, który wywalił z tego powodu Marka Jurka z partii w 2006. Dlatego całkowity zakaz aborcji jest realizacją żądań "cichego wspólnika" - episkopatu, który PIS musi realizować, mimo, że na tym straci. Podobnie jak inne postulaty: likwidacja państwowego finansowania programu In-vitro, utrudnianie dostępności środków antykoncepcyjnych itp.
Jarek je spełni, licząc, że nie spowodują one znaczących strat poparcia. A ja liczę na to, że się w tej materii przeliczy.
Cytat:Na razie zamykają rządowy program in vitro, co jest dokładnym przeciwieństwem Twoich twierdzeń.Nie, w pełni potwierdza moje tezy. W kraju cierpiącym na kryzys demograficzny państwo wycofuje się z programu zwiększającego dzietność, przecież to nonsens według racjonalnej oceny. Przestaje nim być, jeśli dodamy założenia ideologiczne.
Rozumiesz, że pisząc na Katoliku, nigdy bym czegoś podobnego, jak powyższe nie umieścił na forum?

