Obejrzałem właśnie 2 ostatnie sezony.
Wszelkie pretensje i wybrzydzanie co do walorów artystycznych (literackich, filmowych) zarówno książki jak i serialu uważam za przesadzone. Książki faktycznie nie powalają na kolana, ale jest to solidnie napisana fantasy, której przeczytanie na pewno nie jest straconym czasem.
Serial natomiast, mimo swoich wad, z których wiele zostało tu wymienionych, jest i tak najlepszym serialem ze swojego gatunku kiedykolwiek nakręconym.
Po obejrzeniu ostatnich odcinków nasunęły mi się jednak pewne watpliwości.
1. Jon Snow, mimo że jest dzielnym żołnierzem, dobrym organizatorem i charyzmatycznym, wzbudzającym podziw i przywiązanie podwładnych przywódcą, jako dowódca wojskowy okazuje się kompletnym patafianem dając się w dziecinny wręcz sposób sprowokować Ramsayowi do frontalnego ataku na dużo silniejszego przeciwnika. Jest to już druga jego bitwa (po porcie Dzikich, nie pamiętam jak się nazywał), w której Snow nie potrafi dowodzić.
2. Ratuje go w "cudowny" sposób Littlefinger. Najbardziej naciągane rozwiązanie jakie można wymyślić. W jaki sposób przeprowadził niezauważony armię Doliny na tyły Boltona? Przecież po drodze były Bliźniaki Freya, (Frey go przepuścił? No może, ale przecież zapewne nie omieszkałby powiadomić o tym Boltonów) Fosa Cailin i rozległe przestrzenie Północy gdzie roiło się zapewne od szpiegów Boltonów.
3. Tak czy inaczej Snow wygrał czystym fartem, co nie wróży jego karierze jako króla Północy zbyt dobrze.
4. Dlaczego Tommen popełnił samobójstwo? Z żalu po Margery? Skoro tak, to dlaczego Cersei szykując swój zamach nie pilnowała swojego ostatniego dziecka wystarczająco dobrze?
5. Po śmierci Tommena Cersei obejmuje Żelazny Tron. Jakie ma ku temu podstawy prawne? Nawet jeżeli po całkowitej zagładzie Baratheonów (dzieci Cersei oficjalnie są Baratheonami) prawa mogłyby przejść wprost na Lannisterów (naprawdę?), to i tak koronowanie niemłodej i bezdzietnej królowej to zły pomysł. Jeżeli już, królem powinien zostać Jaime. Cersei nie jest głupia i powinna to rozumieć. Można oczekiwać, że inwazja Deanerys, sprzymierzonej teraz zarówno z Dorne, jak i z Wysogrodem, potencjalnie także z Północą i Doliną - jedyną z Siedmiu Królestw posiadającą jeszcze nienaruszone siły, nie powinna napotkać zauważalnego oporu. Lannisterowie zostali bez żołnierzy, bez pieniędzy i bez sojuszników.
O czym więc będą kolejne sezony? Jedynym sensownym rozwiązaniem jest poparcie przez faktycznie rządzącego Północą i Doliną Littlefingera Lannisterów przeciwko Deanerys. Tylko to może jeszcze wyrównać siły i dać paliwo fabularne na kolejne dwa sezony.
Wszelkie pretensje i wybrzydzanie co do walorów artystycznych (literackich, filmowych) zarówno książki jak i serialu uważam za przesadzone. Książki faktycznie nie powalają na kolana, ale jest to solidnie napisana fantasy, której przeczytanie na pewno nie jest straconym czasem.
Serial natomiast, mimo swoich wad, z których wiele zostało tu wymienionych, jest i tak najlepszym serialem ze swojego gatunku kiedykolwiek nakręconym.
Po obejrzeniu ostatnich odcinków nasunęły mi się jednak pewne watpliwości.
1. Jon Snow, mimo że jest dzielnym żołnierzem, dobrym organizatorem i charyzmatycznym, wzbudzającym podziw i przywiązanie podwładnych przywódcą, jako dowódca wojskowy okazuje się kompletnym patafianem dając się w dziecinny wręcz sposób sprowokować Ramsayowi do frontalnego ataku na dużo silniejszego przeciwnika. Jest to już druga jego bitwa (po porcie Dzikich, nie pamiętam jak się nazywał), w której Snow nie potrafi dowodzić.
2. Ratuje go w "cudowny" sposób Littlefinger. Najbardziej naciągane rozwiązanie jakie można wymyślić. W jaki sposób przeprowadził niezauważony armię Doliny na tyły Boltona? Przecież po drodze były Bliźniaki Freya, (Frey go przepuścił? No może, ale przecież zapewne nie omieszkałby powiadomić o tym Boltonów) Fosa Cailin i rozległe przestrzenie Północy gdzie roiło się zapewne od szpiegów Boltonów.
3. Tak czy inaczej Snow wygrał czystym fartem, co nie wróży jego karierze jako króla Północy zbyt dobrze.
4. Dlaczego Tommen popełnił samobójstwo? Z żalu po Margery? Skoro tak, to dlaczego Cersei szykując swój zamach nie pilnowała swojego ostatniego dziecka wystarczająco dobrze?
5. Po śmierci Tommena Cersei obejmuje Żelazny Tron. Jakie ma ku temu podstawy prawne? Nawet jeżeli po całkowitej zagładzie Baratheonów (dzieci Cersei oficjalnie są Baratheonami) prawa mogłyby przejść wprost na Lannisterów (naprawdę?), to i tak koronowanie niemłodej i bezdzietnej królowej to zły pomysł. Jeżeli już, królem powinien zostać Jaime. Cersei nie jest głupia i powinna to rozumieć. Można oczekiwać, że inwazja Deanerys, sprzymierzonej teraz zarówno z Dorne, jak i z Wysogrodem, potencjalnie także z Północą i Doliną - jedyną z Siedmiu Królestw posiadającą jeszcze nienaruszone siły, nie powinna napotkać zauważalnego oporu. Lannisterowie zostali bez żołnierzy, bez pieniędzy i bez sojuszników.
O czym więc będą kolejne sezony? Jedynym sensownym rozwiązaniem jest poparcie przez faktycznie rządzącego Północą i Doliną Littlefingera Lannisterów przeciwko Deanerys. Tylko to może jeszcze wyrównać siły i dać paliwo fabularne na kolejne dwa sezony.

