zefciu napisał(a):Dwa Litry Wody napisał(a): ale sama szybkośćSerial "Gra o Tron" to nie jest grecka sztuka, gdzie masz jedność czasu, miejsca i akcji.
Otóż to. W jednej scenie Varys np knuje z Dorne i Reach, a w następnej już towarzyszy Danereys na pokładzie flagowca floty w której płyną też statki pod banderami Martellów i Tyrellów. Przecież się nie teleportował. Był w Westeros, zawarł porozumienie, wrócił i wypłynął z flotą. Trochę czasu upłynęło.
Dwa Litry Wody napisał(a): Zważywszy zaś na osobowość Littlefingera oraz jego talent do snucia intryg i pozyskiwania stronników scenariusz, w którym na skutek celowego zaniechania stosowne meldunki nie docierają na czas do młodego Boltona wcale nie wydaje się mało prawdopodobny – zwłaszcza, że Ramsey nie musiał być specjalnie popularny wśród ludzi od lat wiernie służących Rooseowi.
Nie zadziała. Po pierwsze armia z Doliny to nie w kij dmuchał. W czasie marszu jest widoczna przez setki, lub tysiące ludzi. Ktoś ją prowadzi, ktoś dostarcza żywności i furażu, ktoś sprzedaje żołnierzom wódkę, a inny stręczy prostytutki. Wieści o ludziach Arrynów powinny dotrzeć nawet do kupców bytujących w Winterfell, a co dopiero do Boltona.
Poza tym tacy psychopaci władzy jak Ramsay Bolton mają zwykle kilka dublujących się źródeł informacji. Jak jedna siatka zawiedzie lub zdradzi, pozostałe to wykryją. Dlatego niezauważony marsz Littlefingera przez Północ jest największym jak dotąd mnie zgrzytem i niedociągnięciem w serialu.

